INNEWODNY

Mistrzostwa Europy w Racicach. Polscy kajakarze z szansami na medale

Czechy

Kanadyjkarki Dorota Borowska i Sylwia Szczerbińska staną przed szansą na powiększenie dorobku medalowego z mistrzostw Europy.

Zawodniczki, które przed rokiem w Szeged zachwycały wysoką formą i zdobyły łącznie trzy krążki, nastawiają się na walkę o najwyższe lokaty. – Będzie rywalizacja i bardzo dobrze, bo o w tym wszystkim chodzi – mówi Mariusz Szałkowski, trener reprezentacji Polski kanadyjkarek.

W grudniu ubiegłego roku Polski Związek Kajakowy zakomunikował, że nowym trenerem reprezentacji narodowej kanadyjkarek został Szałkowski. Szkoleniowiec w ostatnich latach współpracował z Dorotą Borowską, a od maja ubiegłego roku również z Sylwią Szczerbińską, co okazało się „strzałem w dziesiątkę”. Obie zawodniczki po latach przerwy wróciły do wspólnego pływania i znów stawały razem na podium. Borowska ze Szczerbińską najpierw wywalczyły krajową kwalifikację na igrzyska olimpijskie w Paryżu, a następnie znakomicie spisały się na ME w Szeged. W dwójce na dystansach 200 i 500 m zdobyły srebrne medale, a ponadto, Borowska w olimpijskiej konkurencji C1 200 m obroniła tytuł mistrzyni Europy.

– Już na testach w Wałczu przed ME 2024 wiedziałem, że jest szybkość i tę osadę stać na wiele. Dziewczyny pływały razem już w 2018 roku. Czy spodziewałem się medali na Węgrzech? Liczyłem po prostu na dobre występy – wspomina Mariusz Szałkowski, trener reprezentacji Polski kanadyjkarek.

Teraz Borowska ze Szczerbińską będą miały okazję do zdobycia następnych medali. Nasze kanadyjkarki wystąpią w trzech konkurencjach – w C1 200 m (Borowska) oraz w C2 200 i 500 m (Szczerbińska, Borowska). W tym roku na arenie międzynarodowej Borowska ze Szczerbińską już raz stawały na podium. Podczas PŚ w Szeged biało-czerwone nie miały sobie równych w C2 200 m (brąz w C1 200 m zdobyła Katarzyna Szperkiewicz). Niewiele brakowało z kolei do podium PŚ w Poznaniu. W olimpijskiej konkurencji C2 500 m Polki zajęły piąte miejsce, ale spośród Europejek wyprzedziły je jedynie zwycięskie Węgierki Agnes Anna Kiss i Blanka Nagy. Z kolei w C2 200 m były czwarte, za plecami Węgierek, Ukrainek i Chinek. Borowska na czwartym miejscu była też w C1 200 m, ustępując Kanadyjkom i Ukraince Irynie Fedoriwej.

– Dorota szybko wróciła do dobrej dyspozycji w jedynce, co było widać chociażby na PŚ w Poznaniu, gdzie walka na mecie była „na zapałki”. Na pewno będziemy walczyć o medale. W gronie najgroźniejszych konkurentek na pewno będą Węgierki, Hiszpanki czy młoda osada z Ukrainy. Będzie rywalizacja i bardzo dobrze, bo o w tym wszystkim chodzi – dodaje Szałkowski.

Początek ME w sprincie kajakowym i parakajakarstwie w Racicach w czwartek, 19 czerwca.

Kajakarki w drodze po kolejne medale? „W naszej grupie jest wiara i optymizm”

Wielkimi krokami zbliżają się mistrzostwa Europy w Racicach. Do Czech wybierają się m.in. polskie kajakarki, które rok temu w Szeged, w nieco innym składzie, wywalczyły cztery medale.  – Nie złożę deklaracji medalowych przed ME, ale myślę, że dziewczyny mają większe oczekiwania niż sam awans do finałów – mówi Zbigniew Kowalczuk, trener reprezentacji narodowej kajakarek.

Imprezy mistrzowskie to najważniejsze punkty sezonu u każdego sportowca. Pierwszym z nich w kalendarzu sprinterów kajakowych jest rywalizacja o medale na Starym Kontynencie, a konkretnie w Czechach. Na udany start u naszych południowych sąsiadów liczą polskie kajakarki. które w majowych Pucharach Świata w Szeged i Poznaniu zdobyły łącznie sześć medali.

– Widzę po dziewczynach, że są optymistycznie nastawione do tych mistrzostw. Oczywiście, PŚ są ważne i medale zdobywane na nich mają swoją wymogę, natomiast część ekip traktuje je jako poligon doświadczalny. ME to jednak najważniejsze zawody kontynentalne i będą sprawdzianem z prawdziwego zdarzenia, taką ostatnią formą testu przed mistrzostwami świata – przypomina Zbigniew Kowalczuk, trener reprezentacji Polski kajakarek. – Moim założeniem na pierwsze dwa PŚ w Szeged i Poznaniu było danie szansy każdej z zawodniczek w osadach. Wiadomo, że było o to łatwiej z racji faktu, że w tym sezonie nie ma z nami kilku dziewczyn. Trzeba było poszukać rozwiązania na sprawdzenie grupy, zwłaszcza że w programach PŚ i imprez mistrzowskich zrezygnowano z niektórych konkurencji – dodaje.

Wiadomo, że na ME w Czechach zobaczymy Annę Puławską, czterokrotną medalistkę tegorocznego PŚ. U naszej olimpijki z Tokio i Paryża nie ma już śladu po urazie, który wyeliminował ją z udziału w krajowych regatach eliminacyjnych w Poznaniu.

–  Oczywiście, wraz z Anią podchodzimy z pewną ostrożnością do najbliższych startów, mając na uwadze, że każdy uraz w mniejszym lub większym stopniu może jednak wpłynąć na dyspozycję, a w sierpniu mamy priorytetową imprezę, czyli mistrzostwa świata w Mediolanie. U Ani nie występują efekty przeciążeniowe i chociaż nie weszła w trening na pełnych obrotach, to jest w dobrej dyspozycji – wskazuje Kowalczuk.

Puławska wystąpi nie tylko w konkurencji K1 500 m, w której trzy lata temu została mistrzynią Europy, ale i w olimpijskiej dwójce na tym dystansie z Martyną Klatt. Obie mają za sobą pierwszy wspólnie wywalczony medal. Na PŚ w Poznaniu zajęły drugie miejsce.

–   Jestem mile zaskoczony tym, że obie dziewczyny nawiązały świetną relację w jednej osadzie i chcą się sprawdzić na ME. Ania z Martyną mają pewien niedosyt po PŚ w Poznaniu, uważają, że mogły płynąć jeszcze szybciej. Dziewczyny są zmotywowane do walki o jak najlepszy wynik w Racicach – opisuje szkoleniowiec polskiej kadry.

Po PŚ w Poznaniu niezmienna została również obsada dwóch pozostałych dystansów. W K1 200 m wystąpi Julia Olszewska, która z Karoliną Nają, Adrianną Kąkol i Sandrą Ostrowską usiądzie także w osadzie K4 500 m.

– Do konkurencji K1 1000 m w Racicach pierwotnie zgłoszona była Martyna Klatt, ale przedyskutowaliśmy ten temat i wspólnie uznaliśmy, że rezygnujemy z niej właśnie z myślą o dwójce. Z kolei czwórka w Poznaniu jak na debiut wykazała się niezłym wynikiem. Wszyscy mieliśmy odczucia, że mogło być jeszcze lepiej, ale jest potencjał w tej osadzie i spróbujemy drugiego podejścia w Racicach. Co do Julii Olszewskiej, to wygrała regaty eliminacyjne w bardzo dobrym stylu, ma naturalne predyspozycje do startów w K1 200 m. Myślę, że będzie to dobry wybór – przekonuje Kowalczuk.

Przed rokiem na ME w Szeged wspomniane Olszewska i Ostrowska, wsparte Justyną Iskrzycką i Katarzyną Kołodziejczyk, zdobyły łącznie cztery medale. Czy w Racicach możemy się spodziewać równie efektownego dorobku?

– Cały styczeń poświęciliśmy na ogólny rozwój i delikatne wprowadzenie, a specjalistyczny trening zaczęliśmy dopiero w lutym. Z naszej strony nie było gonitwy, żeby osiągać wyniki za wszelką cenę. Medale z PŚ bardzo nas cieszą, ale to już przeszłość. Nie złożę deklaracji medalowych, ale myślę, że dziewczyny mają większe oczekiwania niż sam awans do finałów – mówi Kowalczuk.

Polscy kanadyjkarze z dużymi nadziejami na medale podczas ME. „Mamy mocną kadrę ”

Dużymi krokami zbliżają się mistrzostwa Europy w sprincie kajakowym. Nie jest tajemnicą, że Polacy są ekipą, która mocno liczy na medale w poszczególnych konkurencjach. Jeśli chodzi o kanadyjkarzy, nie brakuje ciekawych przetasowań, choć faworyci w Racicach zawieść nie powinni. – Mamy mocną kadrę i jedziemy do Czech z dużymi nadziejami – mówi Michał Śliwiński, jeden z trenerów naszych kanadyjkarzy.

W dniach 19-22 czerwca naszych zawodników czeka jedna z najważniejszych imprez w tym sezonie kajakowym, czyli mistrzostwa Europy, które zaplanowano w czeskich Racicach. Jeśli chodzi o polskich kanadyjkarzy, to w tym roku również stawiani są w roli faworytów do miejsc na podium. Co ciekawe, w Racicach w kategorii C2 na dystansie 500 metrów nie popłyną ubiegłoroczni wicemistrzowie Starego Kontynentu, czyli Wiktor Głazunow i Arsen Śliwiński. Zastąpią ich Aleksander Kitewski i Norman Zezula, którzy wygrali ze wspomnianą dwójką wyścig eliminacyjny podczas regat w Poznaniu. Jak trenerzy podchodzą do tej sytuacji?

– Tutaj nic się nie zmienia, regulamin jest jednoznaczny. Wyścig eliminacyjny w Poznaniu wygrali Aleksander i Norman i to oni będą reprezentowali nasz kraj w tej konkurencji w Racicach. W danym momencie okazali się lepsi, więc tutaj wszystko jest klarowne i teraz przygotowują się do mistrzostw Europy. Może faktycznie na papierze Głazunow i Śliwiński, biorąc pod uwagę ich dotychczasowe osiągnięcia, wyglądają lepiej, ale taki jest sport. Po mistrzostwach Europy przeanalizujemy sytuację i zobaczymy czy była to dobra decyzja i ewentualnie wprowadzimy zmiany. Czy zmienimy wówczas osadę C2 na 500 metrów na mistrzostwa świata w Mediolanie? Na razie jest za wcześnie, by tym mówić. Skupiamy się tylko i wyłącznie na najbliższej imprezie. Decyzja zapadnie później – mówi Michał Śliwiński, jeden trenerów naszej reprezentacji kanadyjkarzy.

W związku z tym Głazunow będzie miał okazję skupić się na wyścigu w C1 na dystansie 1000 metrów. Co prawda aktualny sezon to rok poolimpijski, ale jak podkreśla szkoleniowiec, jeden z naszych najbardziej utytułowanych kanadyjkarzy w takiej sytuacji może dobrze zaprezentować się w tej konkurencji.

– Może właśnie to jest ten moment, bo w innej sytuacji być może nie sprawdziłby się w tej jedynce, gdyby miał jeszcze start w dwójce. To dobra okazja, żeby się pokazać w C1. Wiktor wystartuje na trzech dystansach: 500 m, 1000 m i 5000 m, a na najdłuższym z nich jest mistrzem świata z ubiegłego roku – przypomina Śliwiński. – Patrząc po ostatnich występach Wiktor prezentuje podobną formę, jak w poprzednim roku. Teraz sprawdzi się na tyle innych zawodników z Europy. Ciężko teraz cokolwiek przewidzieć. Zobaczymy, w jakim miejscu jest z formą jeśli chodzi o jedynkę i będziemy budować kolejne plany.

Bardzo ważnym punktem naszej kadry będzie również Oleksii Koliadych, który wyrasta do roli faworyta wyścigu C1 na 200 metrów, bowiem nasz zawodnik nie tylko będzie bronił w Racicach tytułu mistrzowskiego, ale również jest mistrzem świata na tym dystansie. – Od ubiegłego roku Oleksii żadnych zawodów nie przegrał, więc to naturalne, że będzie faworytem – mówi Śliwiński. – Tutaj można wręcz mówić w takich kategoriach, że jeśli powinie mu się noga, to i tak zdobędzie medal, a jeśli nie, to będziemy mieli złoto. I mówię to po obserwacjach jego wyścigów w tym sezonie, więc mamy świeży obraz jego formy.

Polska kadra opiera się na doświadczonych zawodnikach, ale nie jest tajemnicą, że rosną ich następcy. Najlepszymi przykładami są Juliusz Kitewski i Kacper Sieradzan. Czy oni mogą liczyć na powołania na seniorskich zawodach czy będą musieli na razie skupić się na regatach młodzieżowych? – Patrząc na ich progres jeszcze trochę brakuje im do elity, ale są na dobrej drodze, by poprawiać swoje wyniki. Na pewno ktoś z młodzieżówki pojedzie z nami na mistrzostwa świata, bo tam wystawimy jeszcze osadę w czwórce – kończy Śliwiński.

Pokaż więcej

redakcja

Kronika24.pl - TYLKO najważniejsze informacje z Polski i ze świata!

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button