INNEZIMOWE

Tomaszów Mazowiecki. Brąz Andżeliki Wójcik na inaugurację PŚ w łyżwiarstwie szybkim

Polacy z medalami

Wielkie święto łyżwiarstwa szybkiego znów w Polsce.

W piątek w Tomaszowie Mazowieckim najlepsi panczeniści globu zainaugurowali czwarty w tym sezonie Puchar Świata. Okrzyki i gromkie brawa publiczności zgromadzonej w Arenie Lodowej zagrzewały do szybkiej jazdy zwłaszcza Polaków, którzy w premierowym dniu osiągnęli kilka wartościowych rezultatów. Brązowy medal na 500 metrów zdobyła wracająca do wysokiej formy Andżelika Wójcik, a szósty na 1000 metrów mężczyzn był Damian Żurek.

Staje się tradycją, że w kalendarzu Pucharu Świata w łyżwiarstwie szybkim ustalanym przez Międzynarodową Unię Łyżwiarską znajduje się miejsce dla tomaszowskiej Areny Lodowej. Otwarty w 2017 roku całoroczny tor łyżwiarski po raz szósty w swojej historii i trzeci w tym roku gości najlepszych panczenistów. Na liście startowej rozpoczętego w piątek PŚ nie zabrakło największych gwiazd tego sezonu, m.in. Japończyków Wataru Morishige i Miho Takagi, Holendrów Kjelda Nuisa i Ireene Schouten czy Amerykanki Erin Jackson. Łącznie przez trzy dni rywalizacji PŚ w Tomaszowie Mazowieckim wystąpi blisko 270 panczenistów z 27 krajów.

– Rozpiera nas ogromna duma, bo chyba jesteśmy krajem, który organizuje najwięcej imprez w łyżwiarstwie szybkim na świecie. W tym roku jest wyjątkowa sytuacja, bo to trzeci PŚ w Tomaszowie Mazowieckim, a przed nami jeszcze trzy wydarzenia w short tracku. Naprawdę, dzieje się bardzo dużo. Cieszymy się, że wzrasta popularność łyżwiarstwa szybkiego zarówno na długim, jak i na krótkim torze, widać duże zainteresowanie kibiców w mediach społecznościowych – mówił Rafał Tataruch, prezes Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego, który podobnie jak inni widzowie, ściskał kciuki za czwarty polski medal PŚ w tym sezonie już w piątek.

– Nadzieje są duże i chcielibyśmy, żeby polska passa PŚ z podium została podtrzymana. Życzymy naszym panczenistom i kibicom przynajmniej czwartego medalu, a być może coś jeszcze „wskoczy” do kolekcji. Cieszy też fakt, że medale do tej pory zdobywali różni zawodnicy, zatem jest to dobry prognostyk. Nasza reprezentacja to młodzi ludzie ze sportową przyszłością, na swoim terenie dużo lepiej się startuje. Mam nadzieję, że „odpalą rakietę” i pokażą się z jak najlepszej strony – dodał.

Ozdobą pierwszego dnia PŚ w Tomaszowie Mazowieckim były oczywiście konkurencje sprinterskie, w których nie zawiedli biało-czerwoni. Serię polskich, pucharowych medali w Arenie Lodowej przedłużyła Andżelika Wójcik. Sprinterka Cuprum Lubin, która przed dwoma laty w Salt Lake City wygrała i zdobyła jak dotąd swój jedyny krążek PŚ, z czasem 38,16 sekundy dość długo przewodziła stawce zawodniczek. Później lepszy wynik od Polki osiągnęła najpierw Holenderka Femke Kok (37.95), następnie Koreanka Kim Min-Sun (37.82, drugie z rzędu zwycięstwo w PŚ) i brązowy medal dla Wójcik stał się faktem.

– Jestem naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczona. Pierwsza część sezonu nie była w moim najlepszym wydaniu. Musiałam walczyć o powrót do elity z grupy B. Miałam motywację, żeby móc startować z najlepszymi zawodniczkami – nie ukrywała Wójcik, która uskrzydlona dopingiem publiczności dała z siebie jeszcze więcej na finiszu.

– Ten krzyk na ostatniej prostej mam w głowie do teraz. Myślałam, że nie zwracam na uwagi na takie rzeczy, jednak to coś daje – dodała 26-letnia sprinterka polskiej kadry, która awansowała na dwunastą lokatę w klasyfikacji generalnej PŚ.

Łyżwiarstwo szybkie. Andżelika Wójcik (fot. Rafał Oleksiewicz)

Druga z naszych reprezentantek w grupie A, Martyna Baran, dla której był to drugi w karierze indywidualny występ w najwyższej dywizji PŚ, z czasem 39,24 sekundy zajęła dziewiętnastą pozycję.

– To super uczucie słyszeć doping kibiców, dawał mi dużo siły. Nie jestem zadowolona z tego biegu, na pewno mógł być dużo lepszy. Trzy dni temu złapało mnie przeziębienie i myślałam, że jestem w lepszej kondycji, ale jednak poczułam to zmęczenie i chorobę – przyznała 22-latka.

Nadzieję na nawiązanie, a nawet poprawę lutowego wyniku na 1000 metrów z Tomaszowa Mazowieckiego miał z pewnością Damian Żurek. Będący ostatnio w rewelacyjnej formie zawodnik miejscowej Pilicy na początku tego roku wywalczył w Arenie Lodowej swój pierwszy indywidualny medal PŚ na tym dystansie. Ponadto, Żurek przed tygodniem był czwarty na 1000 metrów w pucharowej rywalizacji w Stavanger. Były więc uzasadnione podstawy, aby sądzić, że 24-latek drugi raz stanie na podium. Przed własną publicznością nowy lider kadry sprinterskiej starał się, jak mógł – miał nawet najlepsze otwarcie i drugi wynik na pierwszej rundzie z całej stawki. Finalnie Żurek z czasem 1:09.94 był szósty. Złoto zdobył rewelacyjny 19-letni Amerykanin Jordan Stolz przed Japończykiem Ryotą Kojimą i Holendrem Heinem Otterspeerem.

– Jestem bardzo zadowolony, cieszę się, że cały czas jestem w czołówce. Pierwsze 600 metrów było bardzo dobre, zabrakło trochę na 400 metrów do końca – relacjonował Żurek, który od początku sezonu prezentuje się najrówniej spośród polskich sprinterów, utrzymując wysoki poziom na 500 i 1000 metrów.

– Mocno popracowałem w lecie i to daje efekty. Jestem bardzo dobrze przygotowany, jest jeszcze kilka aspektów technicznych do poprawienia, ale dajmy temu czas i mam nadzieję, że wszystko przyjdzie i na mistrzostwa Europy, i na mistrzostwa świata – uzupełnił.

Jako ostatnia z biało-czerwonych startowała Magdalena Czyszczoń. Walcząca od kilkunastu dni z przeziębieniem 28-latka dzielnie walczyła o jak najlepszy wynik na 3000 metrów i ostatecznie zajęła piętnaste miejsce (4:22.70). Najlepsza z kobiet na dystansie była rekordzistka tomaszowskiego toru, Norweżka Ragne Wiklund (4:06.69), dla której było to trzecie pucharowe zwycięstwo w bieżącym sezonie. W biegu masowym mężczyzn świetną dyspozycję z Norwegii utrzymał Artur Janicki. Zawodnik UKS Błyskawica Domaniewice, który przed tygodniem był dziewiąty w grupie A, tym razem nie znalazł pogromcy w dywizji B. Złoto w mass starcie mężczyzn zdobył natomiast Włoch Andrea Giovannini.

– Artur bardzo dobrze rozegrał bieg taktycznie, ale i technicznie pojechał dużo lepiej niż poprzednio. U Magdy odbił się ostatni start po powrocie z Pekinu, przez tydzień praktycznie nie stała na lodzie i jest osłabiona po starcie w Stavanger – komentował szkoleniowiec, który wprost wskazał, że mocno liczy na udany występ kobiecej drużyny w sobotę.

– Wszystko może się wydarzyć. Jeśli dobrze przejadą bieg taktycznie, to mogą powalczyć o medal. Kanadyjki przyleciały w osłabionym składzie, niewiadomą są pozostałe drużyny, gdyż choroba przesiała niektórych zawodników – opisywał.

W sobotę drugi z trzech dni PŚ w Tomaszowie Mazowieckim. W porannych biegach od godziny 9:00 powalczą panczeniści z grupy B, natomiast w medalowej, popołudniowej sesji od godziny 14:00 będziemy świadkami rywalizacji kobiet i mężczyzn na 500 i 1500 metrów. Całość sobotnich zmagań zwieńczą biegi drużynowe.

Pokaż więcej

redakcja

Kronika24.pl - TYLKO najważniejsze informacje z Polski i ze świata!

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button