NBA. Ostrogi przegrały z Bykami. 34 minuty Sochana

Minionej nocy San Antonio Spurs zmierzyli się w wyjazdowym spotkaniu z Chicago Bulls. Podopieczni Gregga Popovicha długo utrzymywali się w grze, ale ostatecznie musieli uznać wyższość Byków 95:114.

Jeremy Sochan rozpoczął mecz w pierwszej piątce i spędził na parkiecie 34 minuty. W tym czasie Polak zanotował dziewięć punktów, siedem zbiórek, dwie asysty oraz jeden przechwyt.

Warto docenić defensywę Spurs, która zmusiła rywali do wielu niecelnych rzutów, szczególnie w pierwszej połowie. Jeszcze na cztery minuty przed końcem trzeciej kwarty Bulls prowadzili tylko 63:62. Po 36 minutach gry Bulls mieli skuteczność zaledwie 2/22 z dystansu (7/28 w całym meczu), jednak Spurs nie byli w stanie tego wykorzystać i Byki prowadziły 77:70. Dopiero w ostatniej części dzięki świetnej dyspozycji Coby’ego White’a i Patricka Williamsa oraz serii punktowej 15:5 Byki zdołały wyraźnie powiększyć swoją przewagę i odniosły tym samym trzecie z rzędu zwycięstwo.

– Musisz zdobywać punkty. Przez trzy kwarty dobrze prezentowaliśmy się w bronie i zatrzymaliśmy Bulls na 27,25 i 25 punktach. Dopiero w czwartej odsłonie zdołali się uwolnić, ale musisz po prostu zdobywać punkty, a my mieliśmy z tym problemy, w gruncie rzeczy, mamy przez cały sezon – skomentował występ swoich zawodników Gregg Popovich.

Po raz ósmy w tym sezonie najlepiej punktującym zawodnikiem Spurs był Devin Vassell, autor 21 „oczek”. Wchodzący z ławki rezerwowych Zach Collins dołożył 14 punktów, dziewięć zbiórek i trzy bloki, z kolei Malaki Branham dorzucił 13 punktów.

W defensywie przez większość czasu Sochan odpowiadał za krycie DeMara DeRozana, który stanowi największe zagrożenie w ataku Bulls. Zawodnik Chicago zakończył mecz z dorobkiem 21 punktów, pięciu asyst i czterech zbiórek.

Podanie Wembanyamy i wykończenie Sochana