Jozef Kovalik pokonał w niedzielnym finale Guido Andreozziego i zapisał się w historii turnieju jako 27. mistrz Pekao Szczecin Open (ATP Challenger, pula nagród 137 560 euro). Decydujące spotkanie ostatniej imprezy cyklu LOTOS PZT Polish Tour trwało niemal trzy godziny i zakończyło się rezultatem 6:7(5), 6:2, 6:4.
W samo południe na głównym obiekcie przy alei Wojska Polskiego pojawili się najlepsi singliści 27. edycji challengera Pekao Szczecin Open. Publiczność – jak co roku – dopisała i wypełniła trybuny kortu centralnego niemal do ostatniego miejsca.
Słowacki tenisista nie został rozstawiony, więc rozegrał o jeden mecz singlowy więcej od swojego przeciwnika. Pokonał kolejno Adama Pavlaska (6:3, 6:2), Lorenzo Giustino (6:7, 7:6, 6:1), Pawła Ciasia (6:4, 6:0) i Constanta Lestienne’a (6:4, 6:4), a w półfinale rozprawił się z Marco Cecchinato (7:6, 6:1).
Broniący tytułu mistrzowskiego Andreozzi pozostawił natomiast w pokonanym polu Iwana Gachowa (6:2, 6:1), Daniela Michalskiego (6:3, 6:1), Roberto Carballesa Baenę (6:4, 7:5) i Alberta Ramosa-Vinolasa (6:3, 2:6, 6:1). Argentyńczyk występy singlowe umiejętnie łączył z rywalizacją w deblu. W sobotni wieczór, występując u boku rodaka Andresa Molteniego, mógł świętować sukces w grze podwójnej. Tenisiści z Ameryki Południowej pokonali w decydującym spotkaniu Holendra Matwe Middelkoopa i Chilijczyka Hansa Podlipnika-Castillo.
Niedzielny finał rozpoczął się od serii przełamań. Obaj zawodnicy długo szukali odpowiedniego rytmu i solidarnie przegrywali własne serwisy. Do stanu 4:4 każdy z tenisistów stracił podanie po trzy razy. W kolejnych minutach sytuacja się unormowała i do tie-breaka nie mieliśmy już ani jednego przełamania. W tym minimalnie lepszy okazał się Argentyńczyk, który wygrał 7-5.
W drugiej partii gra obu zawodników poprawiała się wraz z biegiem czasu, a kibice mogli być świadkami coraz większej liczby efektownych zagrań. Kovalik odebrał rywalowi podanie przy pierwszej możliwej okazji, później powiększył przewagę i pewnie zwyciężył 6:2.
W początkowej fazie trzeciego seta w natarciu był Andreozzi. Argentyńczyk miał już nawet piłkę na 3:0, ale popełnił brzemienny w skutkach błąd i nie wykorzystał okazji na podwyższenie prowadzenia. Decydujący dla losów meczu okazał się gem numer pięć, w którym obaj zawodnicy rozegrali łącznie aż osiemnaście punktów. Kovalik odebrał rywalowi podanie i kilkanaście minut później sam prowadził już 5:4. W dziesiątym gemie Słowak wygrał cztery punkty z rzędu i zakończył mecz wynikiem 6:7(5), 6:2, 6:4. Finał 27. edycji Pekao Szczecin Open trwał aż 2 godziny i 44 minuty.
– Jestem zmęczony tym tygodniem, ale dominującymi uczuciami są jednak szczęście i satysfakcja – cieszył się po meczu zwycięzca. – Atmosfera była naprawdę niesamowita, lepsza nawet niż w mojej rodzinnej Bratysławie. Ludzie wspierali mnie przez cały czas i dodawali sił w tych wszystkich najtrudniejszych momentach. Nigdy nie grałem w turnieju challengerowym, gdzie byłby taki obiekt i tak duża liczba kibiców. Przez ostatnie tygodnie mój ranking wyglądał tak źle, że nawet nie chciałem na niego patrzeć, teraz sytuacja powinna się poprawić. Jeśli w przyszłym roku nie zostanę powołany do kadry w Pucharze Davisa, to zapewniam, że zrobię wszystko, aby znów przyjechać do Szczecina i powalczyć o obronę tytułu mistrzowskiego!
W sobotni wieczór poznaliśmy natomiast mistrzów turnieju deblowego
Argentyńczycy Guido Andreozzi oraz Andres Molteni pokonali w dwóch setach Holendra Matwe Middelkoopa i Chilijczyka Hansa Podlipnika-Castillo 6:4, 6:3.
– Pekao Szczecin Open to duży i ważny turniej, więc wspaniale, że udało nam się zakończyć deblową część imprezy w najlepszy możliwy sposób – mówił na pomeczowej konferencji Molteni. – Ostatnio dość często zmieniałem partnerów, ale przez najbliższy czas w challengeach będę grał właśnie u boku Guido. To ważne, aby występować z tą samą osobą, bo wtedy łapie się odpowiednie zgranie. Ostatnie miesiące nie były dla mnie najlepsze, więc tym bardziej cieszę się z wygranej w Szczecinie, bo dobrze jest wrócić na zwycięską ścieżkę. Pozostaje mi teraz tylko trzymać kciuki, aby Guido wygrał turniej singla w niedzielę i wtedy będziemy mogli mówić o perfekcyjnym tygodniu w naszym wykonaniu.
(org.)