„W Sylwestra trasa do Morskiego Oka była pokryta krwią jednego z koni.
Koni, który ciągnął wóz pełen turystów.
Ta krew na trasie jest symboliczna. Ta trasa jest pasmem cierpienia koni, które są zmuszane do ciągnięcia turystów. I czas najwyższy to zakończyć.
????????????Krew na trasie do Morskiego Oka!
????????????W Sylwestra trasa do Morskiego Oka była pokryta krwią jednego z koni. Koni, który ciągnął wóz pełen turystów.
????????Ta krew na trasie jest symboliczna. Ta trasa jest pasmem cierpienia koni, które są zmuszane do ciągnięcia turystów. I… pic.twitter.com/aIymoEw0iT— Fundacja Viva! (@Fundacja_Viva) January 3, 2024
Mamy XXI wiek. Wszystkie rozwinięte państwa kończą z wykorzystywaniem koni w turystyce. A Polska trwa w złej, okrutnej tradycji, prowadzącej do śmierci zwierząt. Mamy nadzieję, że Tatrzański Park Narodowy w końcu zrozumie, że nie można chronić kozic, niedźwiedzi i świstaków, pozwalając jednocześnie na cierpienie koni z powodu lenistwa turystów!”– napisała Fundacja Viva.
Kilka komentarzy Internautów:
Kiedy przestaniecie leniwe sk******y katować te biedne konie?! Wsadzić swoją tłustą dupę na powóz i pochwalić się znajomym, że byliście na Morskim Oku. Mówię to do absolutnie wszystkich, bez warunku. Nie ma przeszkód, które utrudniają zrobienie tej trasy. Na metę docierają starzy, młodzi, dzieci w wózkach i osoby niepełnosprawne i to uwaga – bez wozu i koni! Ruszajcie się dla zdrowia i przestańcie pokazywać dzieciom, że tak się zdobywa górskie szlaki.
Ja nie wiem jak ludzie mogą z tego korzystać. To ich wina. Oni mają krew na rękach tych koni
Znajdźcie tego gnoja woźnicę , to fakt że leniwe świnie nie chcą chodzić na swoich nogach wybierając się w góry.
To wstyd dotrzeć nad Morskie Oko kosztem cierpienia zwierząt
Ratowanie koni w 2023 roku
Fundacja Viva podsumowała ratowanie koni. Oto treść:
„Ratowanie koni stanowi znaczną część naszych działań na rzecz zwierząt. Od tego zaczynaliśmy 20 lat temu i do dziś nie ustajemy w wysiłkach, by zwierzęta te w Polsce miały lepsze życie. Wiele rzeczy udało nam się zrobić tylko dzięki Wam. I na taką samą współpracę liczymy w 2024 roku.
W 2023 roku dzięki Państwa pomocy uratowaliśmy 16 koni, które miały zostać zabite w rzeźni. Mięsem miały zostać Kalinka, Rysio, Jawor, Murcja i Ina. Na taki sam los właściciele skazali Miśka, Pyzę, Kalinę i Kamę. Spod rzeźnickiego nożna udało nam się także wyrwać Bajrona, Dyzia, Galinę, Aronię, Zefira, Czako i jego matkę Czakę. Wszystko dzięki dobrym sercom miłośniczek i miłośników koni. Dziękujemy!
Ratowanie koni z rzeźni to początek walki
Utrzymanie i leczenie koni to zawsze ciężki temat. Ratowanie tych zwierząt przed rzeźnią to przecież tylko początek walki o ich dobre życie. I ten etap jest romantyczny, a efekt – natychmiastowy. Koń, cudem wyrwany z rąk rzeźnika, przyjeżdża do schroniska – i to daje mu bezpieczeństwo. Ale jest to bezpieczeństwo pozorne. Bo uratowanie takiego konia to zobowiązanie na wiele lat. Kosztowne zobowiązanie.
Uratowane konie praktycznie zawsze potrzebują leczenia. Nie tylko bezpośrednio po przyjeździe do schroniska. Bo nasze konie to zwykle zwierzęta stare, schorowane, nikomu niepotrzebne. W 2023 roku do stajni wzywaliśmy weterynarza aż 47 razy. Za wszystkie wizyty zapłaciliśmy 59 000 zł. 14 razy wyraziliśmy zgodę na operacje ratujące życie. Koszt tych operacji to 75 000 zł.
Jako organizacja społeczna nie mamy żadnego finansowania z budżetu państwa. Utrzymanie koni, które mamy pod opieką, spoczywa na naszych barkach. A przecież fundacja nie prowadzi biznesu i nie zarabia. Dlatego musimy prosić o pomoc finansową. A te prośby, w przypadku utrzymania zwierząt, są bardzo przyziemne. I nie budzą emocji.
Ratowanie koni w sądach
W 2023 roku wzięliśmy udział w 17 rozprawach sądowych, dotyczących znęcania się nad końmi. Przejechaliśmy w tym celu w sumie prawie 5200 km.
W efekcie wygraliśmy proces o znęcanie się nad koniem, którego życia nie udało się uratować. W tej historii nasza pomoc przyszła, niestety, za późno. Klacz została na miejscu interwencji poddana eutanazji. Musieliśmy podjąć taką decyzję, aby ulżyć jej w cierpieniu. W tej sprawie odbyło się 6 rozpraw sądowych. Kosztowały nas ogromnie dużo dużo nerwów i czasu. Ale jesteśmy pewni – było warto walczć! Wyrok w tej sprawie to bowiem przepadek drugiego konia na rzecz Vivy! Koń został odebrany podczas interwencji i od tamtego dnia jest bezpieczny. A dziś już wiemy, że nigdy nie wróci do swojego oprawcy.
Nagłaśnianie cierpienia
W 2023 roku aż 252 razy gościliśmy z tematami ważnymi dla ochrony koni w prasie, radiu i telewizji. Dzięki temu ponad 7 232 000 Polek i Polaków dowiedziało się o cierpieniu koni w Polsce. Jednocześnie działaliśmy w mediach społecznościowych. Tam usłyszało nasz głos w sprawie ratowania koni niemal 7 mln osób.
Dlaczego to ważne? W ostatnich latach edukacja okazała się szybsza i bardziej skuteczna od próśb o zmianę prawa. To właśnie dzięki tej pracy u podstaw Polki i Polacy chcą zakazu zabijania koni na mięso czy transportu konnego do Morskiego Oka. Od nas dowiadują się także o realiach traktowania koni podczas wyścigów czy w pracy w miastach. A kiedy społeczeństwo już wie i chce zmian – rządzący muszą zareagować. I na to w 2024 roku liczymy!
Śledztwa – ujawniliśmy los koni
W 2023 roku opublikowaliśmy wyniki 2 dużych śledztw. Były one wynikiem ciężkiej pracy, którą wykonaliśmy analizując dane i powiązania osobowe.
Pierwsze z nich poświęcone było nielegalnemu procederowi handlu paszportami koni na czarnym rynku. Ujawniliśmy ten proceder po tym, jak ukradziono paszport naszej nieżyjącej klaczy Mirty. Odkryliśmy, że jakiś inny koń został zabity w rzeźni na podstawie tego ukradzionego paszportu. Zidentyfikowaliśmy całą siatkę powiązań i o wszystkim powiadomiliśmy prokuraturę. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Rawiczu.
Drugie śledztwo to efekt 10 lat walki o ratowanie koni z Morskiego Oka i tysięcy godzin, poświęconych na analizę danych. Ujawniliśmy, że nie żyje 64% koni, które pracowały na trasie do Morskiego Oka pomiędzy 2012 a 2022 rokiem. 433 zwierzęta zostały zabite w rzeźni, 24 zmarły, a ich zwłoki poddano utylizacji. Raport ma ponad 300 stron i zawiera wszystkie istotne informacje o losie koni, które los rzucił na ten najpopularniejszy szlak turystyczny w polskich Tatrach. Wzięliśmy też, jak co roku, udział w przedsezonowych badaniach koni z Morskiego Oka. I po raz kolejny wniosek z nich jest jednoznaczny – konie pracują w przeciążeniu.
Akcje uliczne
W ramach walki o likwidację transportu konnego do Morskiego Oka, wspólnie z Matyldą Sałajewską, artystką wizualną, zorganizowaliśmy dwa happeningi. Pierwszy to instalacja poświęcona koniom z Morskiego Oka, które zostały zabite w rzeźni. Ze stalowej konstrukcji zwisały rzeźnicze haki, a z nich – kartki z imieniem, datą urodzenia i datą śmierci w rzeźni. Wszystko zatopione w dźwiękach z trasy do Morskiego Oka.
Druga odbyła się na trasie. 8 artystek i artystów wizualnych przygotowało symboliczne kapliczki, poświęcone koniom, które uległy tam wypadkowi. Matylda Sałajewska jest też autorką pierwszej kolekcji Fundacji Viva, poświęconej ratowaniu zwierząt. Wspólnie z Martą Woszczyną przygotowała kolekcję „Hańba Podhala”, która wpisuje w piękne i barwne podhalańskie wzornictwo i „tradycję” zamęczania koni na trasie do Morskiego Oka. W pierwszej chwili odbiorca widzi piękne rzeczy, wpisujące się w modny dziś klimat etno. Wzory są kolorowe, florystyczne, nawiązujące do sztuki Podhala. Dopiero po chwili można dostrzec w tej tradycji cierpienie. Cierpienie koni, które na trasie do Morskiego Oka ciągną wozy za ciężkie o około tonę.”