To będzie główne wydarzenie w polskim sporcie w tym roku!
Od piątku do niedzieli we Włocławku odbędą się 96. PZLA Mistrzostwa Polski, czyli główna lekkoatletyczna impreza sezonu. Wystąpi w nich ponad pięciuset zawodników, a wśród nich znajdą się wszystkie największe lekkoatletyczne gwiazdy.
– Myślę, że wielu mieszkańców Włocławka, podobnie jak ja, już nie może doczekać się przyjazdu wszystkich gwiazd lekkiej atletyki do naszego miasta. Jesteśmy bardzo dumni, że w setną rodzinę pierwszych mistrzostw Polski najlepsi lekkoatleci przyjadą walczyć o medale na naszym pięknym stadionie – mówi Marek Wojtkowski, prezydent Włocławka.
Zawodnicy o największych lekkoatletycznych nazwiskach w Polsce szykują się do walki o medale.
– Sezon zaczął się kilka dni temu i zaraz będzie się kończył. Wszystko jest na wariackich papierach, a mistrzostwa Polski są imprezą docelową. Mam nadzieję, że będę miała tam szczyt formy, choć wszystko w tym roku bardzo szybko się dzieje i dokładnie trudno jest to przewidzieć – mówi Justyna Święty-Ersetic, specjalistka w biegu na 400 metrów i ambasadorka Mistrzostw.
We Włocławku o medale walczyć będzie także Marcin Lewandowski, który niedawno pobił rekord Polski w biegu na dwa tysiące metrów.
– Wiadomo, że tego dystansu we Włocławku nie będzie, ale mam na swoim koncie także trzy inne rekordy. Na mistrzostwach Polski jednak będzie całkowicie inne bieganie, niż na zwykłych mityngach. Nie należy się spodziewać nowych rekordów Polski, choć czasem tak bywa, ale raczej nie w naszym przypadku, bo na 800 i 1500 metrów rekordy są bardzo mocno wyśrubowane – mówi Lewandowski.
O złoto walczyć będzie także obrońca tytułu sprzed roku Paweł Fajdek, który właśnie poinformował o zmianie klubu. Czterokrotny mistrz świata w rzucie młotem i obrońca tytułu mistrza Polski po wielu latach zamienia Agros Zamość na AZS AWF Katowice. Fajdek podkreśla, że jest bardzo zadowolony, iż na trybunach stadionu we Włocławku zasiądą kibice.
– Fajnie, że mamy możliwość mieć kibiców, bo to zawsze pomaga. Doping jest słyszalny i mamy dla kogo walczyć. Cieszę się, że zostało to odblokowane – mówi Fajdek, który o złoty medal rywalizować będzie z Wojciechem Nowickim. W tym roku podczas startów lepsze wyniki osiągał Nowicki, choć obaj nie poświęcają się na treningach tak, jak było to zaplanowane, gdy latem miały odbyć się igrzyska olimpijskie. Nowicki na przykład postanowił wykorzystać ten czas na zmianę techniki rzutu.
– Poświęciliśmy sporo czasu na eksperymenty techniczne, by w roku olimpijskim nie tracić czasu na próby i eliminowanie błędów. To jedyne plusy zaistniałej sytuacji, bo rzecz jasna, wolałbym, żeby kalendarz startów odbywał się normalnym trybem – mówi zawodnik.
Na stadionie będą m.in. specjalne bramki z systemem do dezynfekcji oraz komora dezynfekująca. Oczywiście kibice będą musieli zajmować miejsca na stadionie z zachowaniem wymaganego dystansu.
– Zapraszamy naszych kibiców na trybuny oraz do specjalnego lekkoatletycznego miasteczka, w którym dzieci i młodzież będą mogły sprawdzić sportowe umiejętności – dodaje Marian Nowakowski, dyrektor mistrzostw. Każdy kibic otrzyma folder mistrzostw, a obserwację zmagań lekkoatletów z pewnością wspomogą dwa wielkie ledowe ekrany.
Z obecności kibiców – tak jak Fajdek – cieszy się Ewa Swoboda, najszybsza polska sprinterka, która jednak podkreśla, że bardzo uważa w bezpośrednich kontaktach ze swoimi fanami.
– Mieszkam z babcią i nie wybaczyłabym sobie, gdybym gdzieś się zakaziła i naraziła ją na niebezpieczeństwo. Ale bardzo cieszę się z powrotu kibiców na trybuny. A moje sportowe plany na Włocławek? Chciałabym osiągnąć czas 11,15 – mówi Swoboda.
Zgodnie z obecnymi wytycznymi Głównego Inspektora Sanitarnego w Polsce, na trybunach może zasiąść około dwa i pół tysiąca kibiców, czyli tyle, ile wynosi połowa objętości trybun.
96. PZLA Mistrzostwa Polski Włocławek 2020 rozpoczną się w piątek, 28 sierpnia, o godz. 15.10 biegami eliminacyjnymi na 100 metrów mężczyzn i kobiet. Na godz. 16 zaplanowano ceremonię otwarcia, a już pierwszego dnia rozdanych zostanie dwanaście kompletów medali. Łącznie organizatorzy nagrodzą najlepszych zawodników w czterdziestu konkurencjach, a impreza zakończy się w niedzielę wieczorem najdłuższymi biegami kobiet i mężczyzn.
Program 96. PZLA Mistrzostw Polski w Lekkiej Atletyce, Włocławek
Piątek, 28 sierpnia
15:10 100 M preeliminacje
15:30 100 K preeliminacje
16:00 Ceremonia otwarcia
16:10 Trójskok K finał
16:10 Skok wzwyż K finał
16:15 400p K eliminacje
16:20 Rzut młotem K finał
16:35 400p M eliminacje
16:50 400 K eliminacje
17:10 400 M eliminacje
17:35 100 M eliminacje
17:45 Trójskok M finał
17:50 Skok wzwyż M finał
18:05 100 K eliminacje
18:10 Rzut młotem M finał
18:35 100 M finał
18:50 1500 K finał
19:00 1500 M finał
19:15 100 K finał
19:30 3000p M finał
19:45 3000p K finał
Sobota, 29 sierpnia
08:30 10 000 chód M finał
09:35 5000 chód K finał
10:40 200 K eliminacje
11:00 200 M eliminacje
13:15 Skok o tyczce K finał
16:00 Rzut oszczepem K finał
16:20 400p K finał
16:25 Skok o tyczce M finał
16:40 400p M finał
17:00 800 K eliminacje
17:10 800 M eliminacje
17:35 4×100 M
17:55 4×100 K
18:10 Rzut oszczepem M finał
18:55 400 M finał
19:10 400 K finał
Niedziela, 30 sierpnia
15:45 Skok w dal K finał
16:10 110p M eliminacje
16:15 Rzut dyskiem K finał
16:40 100p K eliminacje
17:00 Pchnięcie kulą K finał
17:25 110p M finał
17:30 Skok w dal M finał
17:40 100p K finał
18:10 800 K finał
18:20 800 M finał
18:40 200 M finał
18:45 Rzut dyskiem M finał
19:00 200 K finał
19:05 Pchnięcie kulą M finał
19:35 4×400 M finał
20:00 4×400 K finał
20:10 500 M finał
20:30 5000 K finał
Wojciech Nowicki: Mogę rzucić ponad 80 metrów. W Tokio trzeba będzie to zrobić
– Czuję się na siłach, by rzucić ponad osiemdziesiąt metrów. Uważam, że by zdobyć medal na igrzyskach w Tokio trzeba będzie wskoczyć na wyższą półkę – mówi zawodnik InPost Athetic Team Wojciech Nowicki. Brązowy medalista igrzysk w Rio de Janeiro oraz posiadacz trzech brązowych medali seniorskich mistrzostw świata w rzucie młotem liczy, że za rok w Tokio odbierze kolejny krążek. A już w ten weekend powalczy o mistrzostwo Polski we Włocławku.
To pewnie najdziwniejszy sezon w pańskiej karierze. Stęsknił się pan za startami?
Wojciech Nowicki: Brakowało mi celu treningów. Nie mając docelowej imprezy w postaci igrzysk olimpijskich czy mistrzostw Europy, człowiek zaczyna się cieszyć z małych rzeczy, takich jak choćby występ w Chorzowie. Trenuje się po to, by móc się pokazać publiczności z jak najlepszej strony. Chętnie biorę udział w każdym możliwym starcie.
Forma jest chyba dobra, skoro już pierwszy zagraniczny występ udało się zakończyć zwycięstwem.
Wynikowo jednak nie było tak, jak oczekiwałem. Jakoś nie mogłem się zebrać na Węgrzech, żeby technicznie dobrze zakręcić młotem. Czeka mnie jeszcze kilka startów i mam nadzieję, że uda się wejść na najwyższe obroty.
Nie ma co ukrywać, że jest rywalizacja między Wojciechem Nowickim, a Pawłem Fajdkiem. I na razie w tym sezonie górą w tej rywalizacji jest pan.
Nie patrzę na nas w ten sposób. Staram się robić swoje i wyciągać wnioski, nawet jeśli coś nie wychodzi, żeby na kolejnych startach było lepiej. Na tym się skupiam, nie na personalnych rywalizacjach.
Jest pan w stanie przekroczyć barierę osiemdziesięciu metrów? Fachowcy twierdzą, że myśląc o olimpijskim medalu trzeba myśleć o takim wyniku.
Czuję się na siłach, by tego dokonać. Oczywiście, wszystko musi się zgrać w czasie, żeby to wypaliło. Nie wiem, jak reszta stawki trafi z formą, ale zgadzam się z opinią, że w Tokio trzeba będzie wskoczyć na wyższą półkę.
W tym roku szykował pan formę do igrzysk, ale zostały one przełożone. Intensywność treningów spadła z tego powodu?
Tak, wiadomo, że nie trenowaliśmy tak, jak wcześniej zakładaliśmy. Bez dużej imprezy po prostu nie było takiej potrzeby. Rok ustawiliśmy w ten sposób, by nie eksploatować zbyt mocno organizmu, ale przy tym zachować rzucanie na przyzwoitym poziomie. Poświęciliśmy czas na eksperymenty techniczne, by w roku olimpijskim nie tracić czasu na próby i eliminowanie błędów. To jedyne plusy zaistniałej sytuacji, bo rzecz jasna, wolałbym, żeby kalendarz startów odbywał się normalnym trybem.
Dużo zmian już widać w rzutach?
Przestawiłem się nieco w kole. Zaczynam rzucać bardziej z boku i powoli to wychodzi. Dzięki temu znacznie więcej rzutów mieszczę w kole. W następnym roku przymierzę się do lepszego wprowadzenia młota, żeby i w tym elemencie zachować powtarzalność. Czuję, że troszeczkę tego mi brakuje. Przez rok przygotowań można to spokojnie wypracować. To chyba jedyna zaleta pandemii, że okres prób się wydłuża.
Ile ton na siłowni pan przerzuca?
Dokładnie nie liczę tego, ile przerzucam ciężarów w czasie jednostki treningowej, ale jakby to poskładać, to pewnie wyjdzie w granicach albo i ponad dwudziestu ton. Kiedy żona więc każe mi wziąć siatki z zakupami, to nie mam z tym problemu.
A często zdarza się panu wykorzystywać siłę w życiu prywatnym?
Gdy żona mówi, że trzeba coś przestawić lub przesunąć, to po prostu biorę się za to. Jeżeli trzeba pomóc wnieść coś sąsiadowi, to również jestem do usług.
Na początku pandemii rodzina pewnie była szczęśliwa, widząc pana w domu przez tak długi czas.
Wiadomo, mam żonę i dwie małe córki – sześcioletnią Amelkę i półtoraroczną Izkę, więc wreszcie mogłem więcej pobyć z nimi. W normalnym sezonie ucieka mi dorastanie pociech. Przy drugiej córce już nie ominąłem momentu, gdy zaczęła chodzić. To coś innego, piękniejszego niż oglądanie postępów dzieci na smartfonie podczas zgrupowań.
Dwie córki, czyli Wojciech Nowicki bawi się…
Nie, właśnie nie bawimy się lalkami! Moje dziewczynki wolą bawić się traktorami i koparkami. Lubią też klocki, często siadamy razem i je układamy.
Państwo Nowiccy izolują się w pandemii?
Podchodzimy spokojnie do całej sytuacji. Nie izolujemy się, ale staramy się unikać zbędnych kontaktów. Żona pracuje w szpitalu, gdzie są bardziej restrykcyjne wymogi, a córki, odkąd zostały otwarte żłobki i przedszkola, wróciły do zajęć z dziećmi. Nie boję się koronawirusa, ale zdaję sobie sprawę, że jeśli się nim zarażę, to narażę się na spore utrudnienia.