Tydzień temu przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Woli odbyła się sprawa z subsydiarnego aktu oskarżenia Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska przeciw Zarządowi Fundacji Lux Veritatis.
Sąd po dwóch posiedzeniach (9 i 29 kwietnia) otworzył przewód sądowy, choć prokuratura i obrońcy po raz kolejny wnioskowali o umorzenie postępowania. Redemptoryści zeznawali z Torunia, Lidia Kochanowicz–Mańk była w sądzie w Warszawie.
Prokuratura, wnioskując o umorzenie postępowania, jako podstawę wskazała art.28 Kodeksu Karnego (Nie popełnia przestępstwa, kto pozostaje w usprawiedliwionym błędzie co do okoliczności stanowiącej znamię czynu zabronionego). Odnosząc się do wniosku, sąd stwierdził, że by móc rozstrzygnąć, czy ktoś popełnił błąd, należy przeprowadzić postępowanie dowodowe. Także jeden z obrońców wskazał, że artykuł 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej, na który powołujemy się w akcie oskarżenia, jest nieprecyzyjny i w takiej sytuacji sąd powinien rozstrzygnąć na korzyść oskarżonych. Obrona zwracała uwagę, że skoro przepis jest niejasny, to oskarżonym trudno się bronić, a co za tym idzie, pojawiają się wątpliwości co do praworządności takiego postępowania przed sądem. Zdaniem obrony akt oskarżenia krzywdzi oskarżonych, a wniesienie go prowadzi do „zdemolowania prawa karnego”. Także obrońcy oskarżonych wnieśli po raz kolejny o umorzenie postępowania. Sąd nie przychylił się do ich wniosku. Mecenas Adam Kuczyński mógł w końcu odczytać akt oskarżenia.
Głos redemptorystów
Następnie głos oddano oskarżonym. Dwaj redemptoryści: Jan Król i Tadeusz Rydzyk – członkowie Zarządu Fundacji Lux Veritatis, nie przyznali się do winy. Pierwszy na pytania odpowiadał Jan Król. Zapytany, czy rozumie sens stawianych mu zarzutów, odparł, że rozumie słowa, ale nie logikę stojącą za oskarżeniem. Podkreślał, że fundacja udzielała odpowiedzi zgodnie z prawem. Na pytanie sądu, czym jest informacja publiczna, odpowiedział, że to informacja, do której prawo ma całe społeczeństwo, obywatele. Po Janie Królu na pytania odpowiadał Tadeusz Rydzyk. Stwierdził, że obowiązek udzielania informacji publicznej spoczywa na podmiotach publicznych, podczas gdy Fundacja Lux Veritatis jest podmiotem prywatnym. W kolejnych pytaniach dotyczących podziału kompetencji pomiędzy poszczególnych członków zarządu i zmian w tym zakresie oraz udzielania odpowiedzi na wnioski o dostęp do informacji publicznej odpowiadał, że nie pamięta, ale podkreślał swoją dobrą wolę w sprawie: “Mam dobrą wolę, wysoki sąd jest miły”.
Redemptoryści podkreślali, że do ich obowiązków nie należy rozpatrywanie wniosków o informację publiczną, to kompetencja Lidii Kochanowicz-Mańk – członkini zarządu, która zajmuje się sprawami finansowymi i urzędowymi, odpowiada na pisma, które przychodzą na warszawski adres Fundacji. Dodatkowo takie kompetencje przekazano jej w drodze uchwały w lutym 2021 r. , precyzując, że obowiązuje ona wstecz. Rydzyk przyznał jedynie, że udzielał pełnomocnictw dotyczących odpowiedzi na wnioski o informację publiczną, jeżeli było to konieczne, ale nie był w stanie przypomnieć sobie szczegółów. Redemptoryści odmówili odpowiedzi na pytania oskarżyciela, czyli Sieci Obywatelskiej, udzielali odpowiedzi jedynie na pytania swoich obrońców i sądu.
Warto zaznaczyć, że uchwałę, która wyznacza oskarżoną Lidię Kochanowicz–Mańk na osobę odpowiedzialną za realizację wniosków o informację publiczną, podjęto kilka lat po wpłynięciu naszego wniosku o informację do Fundacji, niedługo natomiast po wniesieniu przez nas aktu oskarżenia w tej sprawie. Samo podjęcie takiej uchwały nie zwalnia pozostałych członków Zarządu z obowiązku udostępniania informacji, a co za tym idzie, z odpowiedzialności prawnej.
Duży nakład pracy
Lidia Kochanowicz-Mańk podkreślała, że nasz wniosek z listopada był pierwszym wnioskiem tego typu, jaki wpłynął do Fundacji i była to dla niej nowa sprawa. Mówiła też, że odpowiedź na pierwszy punkt wniosku wymagała od nich dużego nakładu pracy. Na pytanie sądu, czemu odpowiedziała na pierwszy punkt wniosku, a odmówiła odpowiedzi na drugi, stwierdziła, że wnioskowaliśmy o informację przetworzoną, która wymaga dużego nakładu pracy, a także o informacje chronione tajemnicą przedsiębiorstwa.
Sąd pytał również oskarżonych o znajomość Ustawy o dostępie do informacji publicznej – Jan Król przyznał, że nigdy jej nie czytał. Tadeusz Rydzyk wspomniał, że ma wielką trudność z informacją publiczną, fundacja jest podmiotem prywatnym i jego zdaniem w świetle prawa nie ma obowiązku udzielania informacji.
Watchdog jest finansowany przez zagraniczne podmioty
Dyrektor Radia Maryja odpowiadając na pytania obrońcy, przypominał o naszym zagranicznym finansowaniu:
– Watchdog jest finansowany przez podmioty spoza Polski, finansowany przez Sorosa i jakieś norweskie, jest tego więcej. My jesteśmy podmiotem prywatnym, działamy w sposób prywatny.To jest nie w porządku być tak traktowanym przez podmioty spoza Polski, chcę być traktowany według polskich praw.
Lidia Kochanowicz-Mańk zeznała z kolei, że udostępniła wszystkie wnioskowane przez Watchdoga informacje, co nie jest prawdą, ponieważ Fundacja odpowiedziała jedynie na część naszego wniosku, a i to z naruszeniem terminów ustawowych, co potwierdził sąd administracyjny, orzekając wówczas bezczynność z rażącym naruszeniem prawa. Dopiero po wyrokach sądów administracyjnych w pozostałej części została wydana decyzja administracyjna. Kochanowicz wyraziła również opinię, że nasz wniosek ma na celu podważenie zaufania do Fundacji, bo informacje o sprawie karnej będę obecne w internecie przez wiele lat.
Na tym rozprawa się zakończyła, termin kolejnej, na której zostaną przesłuchani świadkowie, wyznaczono na 12 sierpnia.
(org.)