Do oficjalnej rywalizacji po ośmiomiesięcznej przerwie wracają panczeniści.
W piątek czeka nas otwarcie Pucharu Świata w japońskim Obihiro. Reprezentacja Polski w łyżwiarstwie szybkim liczy na udane rozpoczęcie tournée po Azji.
W październiku do ścigania wrócili łyżwiarze z krótkiego toru, teraz przychodzi pora na ich kolegów z większego owalu. Poprzedni, premierowy rok współpracy zawodników z nowym sztabem szkoleniowym pokazał, że w naszych panczenistach drzemie spory potencjał. Swój pierwszy indywidualny medal PŚ w karierze zdobył Damian Żurek (brąz na 1000 metrów w Tomaszowie Mazowieckim), do czołówki długich dystansów u kobiet mocno zbliżyła się Magdalena Czyszczoń, a obiecująco na ME w wieloboju sprinterskim w Hamar pojechała Karolina Bosiek, zajmując piąte miejsce. Do tego podczas PŚ w Calgary po raz pierwszy w karierze w TOP 8 biegu masowego uplasował się Szymon Palka.
– Rozwój zawodników to proces, który wymaga więcej czasu niż sezon. Zmiany w kadrach były potrzebne, żeby nasi panczeniści mogli myśleć o wysokich miejscach, a nawet o medalach na igrzyskach olimpijskich w Mediolanie – przypomina Konrad Niedźwiedzki, dyrektor sportowy Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego.
W kadrze narodowej seniorów na sezon 2023/24 nie ma większych niespodzianek, a szansę walki o punkty PŚ otrzymają dotychczasowi reprezentanci, m.in. Piotr Michalski, Żurek czy Czyszczoń. Do pełni sił po problemach zdrowotnych wróciła Andżelika Wójcik, jedyny kadrowicz mający w dorobku indywidualne zwycięstwo w Pucharze Świata, a na 1000 i 1500 metrów wystartuje Natalię Jabrzyk. W obu konkurencjach, jak również na 500 metrów zobaczymy Bosiek.
Biało-czerwoni od piątku powalczą o pucharowe punkty w japońskim Obihiro. Nasi reprezentanci są w Kraju Kwitnącej Wiśni od ponad tygodnia.
– Od poniedziałku trenujemy w godzinach pucharowych i łapiemy rytm przed premierą PŚ. U niektórych zawodników mocno dała się we znaki aklimatyzacja, w tym problemy żołądkowe. Sam jestem ciekaw, co pokażemy. Oczywiście, jak zwykle powalczymy o najwyższe miejsca, natomiast na najlepsze czasy czy „życiówki” nie ma co się nastawiać. Lód w Obihiro nigdy nie sprzyjał porywającym wynikom i raczej nie zanosi się na zmianę w ten weekend. Takie tory jak ten nazywamy roboczymi, dlatego chcemy jak najlepiej wykonać swoją pracę i skupić na przygotowaniu do docelowych imprez. Szczyt formy szykujemy po Nowym Roku, kiedy czekają nas mistrzostwa Europy w Heerenveen (5-7 stycznia), a następnie mistrzostwa świata na dystansach w Calgary (15-18 lutego) i w wieloboju w Inzell (8-10 marca) – wskazuje Paweł Abratkiewicz, szkoleniowiec główny reprezentacji Polski w łyżwiarstwie szybkim.
Zdaniem opiekuna naszej kadry, o sile polskiej ekipy dalej powinny stanowić dotychczasowe filary. Ustalone zostały już składy drużyn na pierwszy pucharowy weekend.
– Na pewno naszym mocnym punktem będą dalej sprinterzy. Żurek czy Michalski bardzo dobrze spisali się w październikowych kwalifikacjach w Inzell i wyniki w ich przypadku powinny iść w jeszcze lepszym kierunku. Jeśli chodzi o średnie i długie biegi, to Bosiek czy Marcin Bachanek również mają za sobą udany start w Niemczech i wierzę, że zaprezentują się z dobrej strony. Myślę, że Czyszczoń jest w stanie powalczyć o wysokie miejsca na 3000 metrów. U kobiet w biegu drużynowym zobaczymy Jabrzyk, Bosiek i Czyszczoń, a u mężczyzn Palkę, Bachanka i Artura Janickiego. Rezerwowymi będą Olga Piotrowska i Żurek – przedstawia Abratkiewicz.
Start trzydniowego PŚ w Obihiro w piątek, 10 listopada.