To był jedyny koncert Stinga w Polsce w tym roku.
W ramach trasy „My Songs” artysta zaprezentował swoje największe przeboje w nowych, odświeżonych wersjach. Setlista to marzenie każdego fana Gordona Sumnera i jego twórczości.
Koncert rozpoczął się od „Message in a Bottle”, podczas kolejnego „Faith” przywitał fanów krótkim, ale ciepłym „Good Evening Kraków” by z angielską elegancją przejść do nastrojowego „Englishman in New York”. „Shape of My Heart Heart”, „Fields of Gold”, „Wraped Around Your Finger”, „Every Breath You Take” tym perełkom nie było końca. Niestety wszystko co dobre niestety ma swój koniec, dwie godziny minęły jak z bicza i setlistę zawierającą dwadzieścia utworów zamknęły „Russians” i „Fragile”.
Sting udowodnił, że jest naprawdę wielkim artystą i potrafi jak w tytule jednego z hitów „owijać wokół palca” nie tylko swoich fanów, ale każdego miłośnika muzyki, bo dobre broni się samo. Po niedawnej kontuzji rękę miał co prawda na temblaku, ale serce do muzyki jak zawsze na dłoni. W związku z tym zamienił gitarę na tamburyn.
Kto nie miał okazji zobaczyć tego magicznego wydarzenia w Krakowie, może nadrobić te zaległości w przyszłym roku w Warszawie.
(Elżbieta Rakowska, Artur Rakowski)
