23 czerwca Kraków opanowali kosmici!
Gdzie nie spojrzeć, wszędzie było widać „obcych” z białymi koszulami, czarnymi krawatami, czepkami jako łysiną i okularami przeciwsłonecznymi. To oni „przylecieli” na kosmiczny koncert Pitbulla!

Cóż rzec o koncercie (a raczej koncertach), który odbył się w poniedziałkowy wieczór w krakowskiej Arenie?! Obłędny!
Najpierw na scenie pojawiła się legenda reggae, dancehallu i rapu – Shaggy.
Shaggy (właśc. Orville Richard Burrell) to jamajsko-amerykański piosenkarz.
Mr. Boombastic zorganizował półgodzinne show w postaci delikatnego… stand upu. Jego interakcja z publiką była niesamowita!
Artysta ten zaśpiewał większość swoich hitów (kilka w całości).
Po nim zagrał DJ Laz.
Następnie na scenę wyszedł on sam, długo oczekiwany Armando Christian Pérez, czyli Pitbull. Jego muzyka to latino, rock, pop, rap, itp. Artysta pochodzi z Miami, ale ma korzenie kubańskie.
Amerykański muzyk dla fanów przygotował kilka polskich akcentów. Piosenkarz nauczył się, np. mówić: „Dzięki wariaty”. Pitbull poprosił też o utworzenie biało-czerwonej flagi. Górna część publiki pokazywała ekrany telefonu z białym wyświetlaczem, a dolna z czerwonym. I następnie Armando zaśpiewał „ole, ole, Polaaand”.
Mr Worldwide takimi utworami jak „Don’t Stop the Party”, „International Love”, „I Know You Want Me (Calle Ocho)”, „I Like It” czy „Give My Everything” porwał wszystkich do tańca. Przy kolejnych „Fireball”, „Hey Baby (Drop It to the Floor)”, „On the Floor”, „Timber” i „Feel This Moment” było tak samo. To był chyba pierwszy i jedyny koncert w Polsce, podczas którego każdy szalał w rytm dźwięków.
Nawet „It’s My Life” Bon Joviego czy „We Will Rock You” Queen wyszły znakomicie. Duża część piosenek była skrócona i miało to swój urok.
Show w ramach trasy „Party After Dark” sprawiły tancerki, które pokazały co potrafią. Nie możemy o tym napisać, bo to trzeba zobaczyć na żywo.
Kontakt z publicznością Pitbull zaliczył „koncertowo”! Jako doskonały wodzirej miał to coś. Często wznosił toasty. Mówił o docenianiu miłości i czasu jaki mamy w życiu.
Wokalista pochwalił się swoją charytatywną działalnością. W Miami jest czarterowa szkoła SLAM!, w której uczy się młodzież z biednych rodzin. Część zysków z koncertów przeznacza na utrzymanie tej placówki.
Pozostał wielki niesmak. Pitbull zaśpiewał tylko godzinny koncert z 80 minut. Ten pozostały czas – przerywniki – umilał DJ. Scena była mała, było brak odpowiedniej wizualizacji. Ale były to „małe szczególiki”, które miały mały wpływ na to co działo się w hali. To był istny dziki tłum, który śpiewał, tańczył, ruszał się w rytm energetycznych rytmach muzyki.
To co zrobił Pitbull przeszło najśmielsze oczekiwania fanów. Pozytywna muzyka i jego energia stworzyła niezapomniane widowisko.
Drugi koncert dzięki Live Nation zaplanowano 24 czerwca 2025 roku też w Arenie Kraków.
Nic nie martwcie się! Pitbull wkrótce pojawi się w Polsce! Psssttt, to jeszcze jest tajemnica…
(Grzegorz Wojtal)