Wczoraj w Krakowie, dzisiaj w Warszawie, amerykańska grupa Welshly Arms zagościła na dwóch koncertach w Polsce.
Znani przede wszystkim z hitu „Legendary”, mają jednak w swoim dwupłytowym dorobku więcej znakomitych utworów. Niezależnie od tego czy łoją na swoich gitarach niczym ostra grupa rockowa czy wpadają w liryczne brzmienia, zawsze widać w ich muzyce, a przede wszystkim zachowaniu na scenie wielką radość z grania i przebywania z fanami.
Zaczęło się w oparach gęstego dymu mocnym „One More Hallelujah”, poem „Are You Lonely” i „Dangerous”. Sam Getz nie oszczędzał swojego głosu, śpiewając czystym mocnym wokalem. Co nieczęsto zdarza się, uwagę widowni przyciągał chórek, a właściwie jego połowa, czyli Bri Bryant znana również jako Lady Bri. Swoim głosem, choreografią, mimiką, a przede wszystkim kipiącą z niej energią czarowała rozśpiewanych fanów.
Pomimo tego, że druga, ostatnia płyta zespołu wydana została w 2018 roku, to jednak zespół pracuje nad nowym materiałem, a jego część krakowska publiczność miała okazję usłyszeć jako jedna z pierwszych na świecie.
Na zakończenie „Surrender” mocne „Bad Blood”, Down To The River” i wreszcie wyczekiwane „Legendary”. Na bis „Have It All” oraz „Learn To Let Go”, uściski z publiką oraz zapowiedź rychłego spotkania przy merchowym stoliku na podpisywanie płyt i pamiątkowe zdjęcia.
(Artur Rakowski)
Przeciez to ich czwarty LP a ostatni wydali w zeszłym roku….