Mamy pierwszy polski medal na uniwersjadzie w Chengdu.
W niedzielę brązowy medal w rywalizacji w konkurencji strzelania z pistoletu szybkostrzelnego wywalczył Oskar Miliwek. – Konkurencja była ogromna i bardzo cieszymy się z tego brązu – mówiła trener Beata Bartków-Kwiatkowska, olimpijka z Tokio.
Miliwek już w sobotę w trakcie pierwszej części kwalifikacji pokazał, że zamierza walczyć w Chengdu o medal. Po pierwszym dniu był trzeci, a do finału wszedł z czwartym wynikiem. Rywalizacja z tej konkurencji składa się z czterech pięciostrzałowych serii, po których odpada jeden zawodnik. Następnie w każdej serii odpada kolejny, aż do wielkiego finału. Tym razem serii było jednak więcej, bo Miliwek, by wejść do strefy medalowej, musiał wziąć udział w dogrywce z dwójką rywali. W niej spisał się wyśmienicie, oddając pięć celnych strzałów.
– Jest to moja pierwsza uniwersjada i niestety ostatnia, więc bardzo pragnąłem tego medalu. To też duża duma zdobyć pierwszy medal dla polskiej reprezentacji na tak wielkiej imprezie. Każdy finał to są wielkie emocje, zwłaszcza na tak dużych imprezach, gdy strzela cały świat. Wiadomo, że my się dobrze ze sobą znamy, bo ta czołówka się nie zmienia, dlatego tym bardziej jestem szczęśliwy, że dałem z siebie wszystko i skończyło się to zdobyciem medalu – mówił szczęśliwy Miliwek.
– Emocje były ogromne, tu w tej konkurencji wszystko dzieje się szybko i dynamicznie. Oskar pokazał, że jest bardzo mocny psychicznie, skoro w dogrywce, w takich nerwach, gdy decyduje się to, czy będzie medal, czy nie strzela pięć na pięć to znaczy, że jest to poziom mistrzowski – dodała trener Bartków-Kwiatkowska.
W trakcie eliminacji odbyła się również rywalizacja drużynowa, ale tym razem Polacy w składzie Oskar Miliwek, Filip Wagner i Jakub Rosa zajęli czwarte miejsce, dokładnie tak samo, jak dzień wcześniej reprezentantki Polski w strzelaniu z karabinu pneumatycznego 10 metrów.
– Szkoda, że zabrakło, bo każdy z nas dał z siebie wszystko. Wiadomo, że przyjechaliśmy tutaj z nadziejami na medal w drużynie, ale czwarte miejsce również nas cieszy – powiedział Miliwek.
Strzelcy o medale 31. Letniej Uniwersjady w Czengdu rywalizować będą do środy.
Polki o włos od medalu uniwersjady w rywalizacji drużynowej w strzelaniu z karabinu pneumatycznego
Bardzo blisko medalu były reprezentantki Polski w rywalizacji drużynowej w strzelaniu z karabinu pneumatycznego 10 metrów podczas 31. Letniej Uniwersjady w Chengdu. Polki w składzie Natalia Kochańska, Julia Piotrowska i Julia Mikołowska zajęły czwartą lokatę. Indywidualnie najlepsza była Kochańska, która zajęła dwunastą lokatę.
To była pierwsza szansa medalowa polskich sportowców. Niestety, biało-czerwone zajęły czwartą lokatę, tracąc do trzecich w rywalizacji Chinek tylko sześć dziesiątych punktu. Wygrały Koreanki, a srebro przypadło Węgierkom.
– Mało brakowało, bo jedna Chinka gorzej od nas strzelała, ale koleżanki pociągnęły je w górę. Z pięć dziewczyn z tej rywalizacji ma już zapewniony start w igrzyskach olimpijskich, a to pokazuje, że poziom tu był bardzo wysoki, na pewno dużo wyższy, niż cztery lata temu podczas uniwersjady w Neapolu. Wynik na finał był na poziomie zawodów Pucharu Świata, a tak już zawsze startuje cała światowa czołówka – mówiła Natalia Kochańska.
– Start uważam za udany, choć mamy niedosyt, bo w drużynie nie mamy medalu. Zabrakło bardzo, bardzo niewiele, ale przeciwnicy okazali się lepsi, więc musimy to przyjąć. Poziom, w stosunku do Neapolu bardzo urósł, bo tam miejsce w finale dawał wynik 625 punktów, a tutaj aż 629. Będziemy walczyć w trzech postawach – podsumował trener Bogdan Kowalewicz.
Kochańska podkreśla, że z wyników indywidualnych Polki raczej mogą być zadowolone, choć odczuwają lekki niedosyt. – Julia Mikołowska strzeliła bardzo dobrze, a ja i Julia Piotrowska na pewno mamy lekki niedosyt. W trakcie przygotowań miałam lekkie perturbacje, więc pewnie to się gdzieś na mnie odbiło. Szkoda, że zabrakło punkcika albo dwóch, bo wtedy byłoby idealnie tak, jakbym chciała – dodała.
Przed Polkami jeszcze szansa na medal we wtorek, gdy będą rywalizować w strzelaniu w trzech postawach. Wtedy zamierzają powalczyć, choć trzeba przyznać, że w dzisiejszym strzelectwie decydują ułamki milimetrów, dokładnie tak samo jak setne sekundy w biegach sprinterskich.
– Naszą dziesiątkę, która ma pół milimetra dzieli się na dziewięć i liczy dziesiętne. A później zabrakło nam tych paru dziesiętnych do upragnionego medalu. Mówi się, że czwarte miejsce jest najgorsze dla sportowca, ale na pewno wielu chciałoby je mieć, bo w zawodach na tak wysokim poziomie jest to dobra lokata – tłumaczył trener Kowalewicz.
Polscy koszykarze walczyli w Chengdu z Amerykanami, ale zaczęli turniej od porażki
Od porażki ze Stanami Zjednoczonymi 82:96 rozpoczęli udział w turnieju uniwersjadowym polscy koszykarze. – Nie każdy Amerykanin jest Michaelem Jordanem. Gdy zobaczyliśmy, że to prawda zaczęliśmy grać znacznie lepiej – mówił trener polskiej drużyny Arkadiusz Miłoszewski. Już najbliższej nocy polskiego czasu biało-czerwoni zagrają w Chengdu z Czechami.
Polacy bardzo źle rozpoczęli sobotnie spotkanie, przegrywając pierwszą kwartę 18:33. Od drugiej zaczęli grać znacznie lepiej, ale schodząc na przerwę mieli dwadzieścia punktów straty.
– W szatni napisałem, że na pewno rzucimy osiemdziesiąt punktów i tak się stało. Powiedziałem drużynie, że musimy rywali zatrzymać na siedemdziesięciu, ale już do przerwy straciliśmy sześćdziesiąt i to był problem. W pierwszej połowie niestety za słabo broniliśmy, ale druga połowa wyglądała już całkiem dobrze i pokazaliśmy troszeczkę dobrej koszykówki – powiedział polski selekcjoner.
Rozgrywający biało-czerwonych Kacper Gordon przyznał, że pierwsza połowa zaważyła na wyniku spotkania. – To są bardzo atletyczne chłopaki i grają inną koszykówkę, niż tę, do której jesteśmy przyzwyczajeni. Na pewno zagraliśmy za mało agresywnie, pozwalaliśmy im oddawać rzuty, które trafiali z ogromną skutecznością. Za to po przerwie zagraliśmy inaczej, znacznie lepiej broniąc. To dało nam większą pewność siebie w ataku – mówił Gordon.
Na co stać polskich koszykarzy w Chengdu? – Czesi przyjechali mocnym, seniorskim składem. Trudno powiedzieć, na co nas stać. Naszym celem jest wejście do ósemki. Gdy to zrobimy wszystko może się zdarzyć – dodał Miłoszewski.
– Wiedzieliśmy, że Stany Zjednoczone to jest najsilniejszy zespół tutaj. Teraz czekamy na następne dwa mecze, które musimy wygrać – powiedział Gordon.
Drugi mecz turnieju polski zespół rozegra w niedzielę o godz. 5 czasu polskiego. Rywalami biało-czerwonych będą Czesi, którzy pokonali w sobotę Japonię 76:56.
Polska – Stany Zjednoczone 82:96 (18:33, 21:26, 16:18, 27:19)
Polska: Kacper Gordon 8, Marcin Woroniecki 12, Kacper Kłaczek 2, Grzegorz Kamiński 6, Szymon Tomczak 17 – Michał Krasuski 13, Bertłomiej Pelczar 6, Michał Sitnik 7, Szymon Sobiech 9, Mikołaj Adamczak, Wojciech Tomaszewski. Trener: Arkadiusz Miłoszewski.
Polskie koszykarki w ćwierćfinale uniwersjady w Chengdu
Polskie koszykarki zapewniły sobie awans do ćwierćfinału turnieju koszykarek podczas turnieju 31. Letniej Uniwersjady w Chengdu. Polki pokonały w sobotę Portugalię 59:50 i zabrały rywalkom szanse na prześcignięcie ich w tabeli. W niedzielę Polki zagrają z Chinkami, ale już wiadomo, że obie te drużyny będą grały o czołowe miejsca w turnieju.
Mecz dla polskich zawodniczek zaczął się znakomicie, bo od początku wyraźnie prowadziły. Niestety, w drugiej kwarcie role się odwróciły i na przerwę polski zespół schodził z tylko jednopunktowym prowadzeniem.
– Byłyśmy bardzo energetyczne, wiedziałyśmy, że jeśli wygramy to będziemy już w ósemce. Byłyśmy świetnie zmotywowane, ale niestety później dziewczyny z Portugalii pozbierały nam trochę piłek w ataku i musiałyśmy w drugiej połowie znów powrócić do swojej gry. Starałyśmy się nie poddawać się, zdobywać punkty i skutecznie bronić takim systemem, jaki podpowiedział nam sztab szkoleniowy. I to się udało – mówiła Julia Niemojewska.
– Początek był mocno obiecujący, ale pamiętaliśmy, że Portugalia walczy o życie i łatwo się nie podda. Możemy się tylko cieszyć, że dziewczyny pokazały charakter i mimo tego, że dziewczyny pokazały charakter to w końcówce nasz zespół był górą. Dziewczyny zasługują na to, by grać tutaj o najwyższe cele. Spotkaliśmy się dwa tygodnie temu i poświęciliśmy ten czas na naprawdę fajną i ciężką pracę. Powiedziałem im przed meczem, że nie przyjechaliśmy tutaj na wyjazd turystyczny, a po wynik sportowy – dodał trener Karol Kowalewski.
Na początku trzeciej kwarty portugalski zespół wyszedł na prowadzenie, ale Polki szybko się pozbierały. I choć nie obyło się bez nerwowych chwil to ostatecznie pewnie zwyciężyły różnicą dziewięciu punktów.
– Każdy kolejny mecz jest dla nas istotny. Nie było czasu, by za dużo popatrzeć na drużyny z drugiej grupy, ale sądzę, że poziom jest na tyle wyrównany, że możemy marzyć o czymś dużym – powiedział Kowalewski.
Niemal wszystkie uniwersjadowe areny wypełnione są po brzegi kibicami. Tak samo było na meczu Polek, choć przecież to nie Chinki, a Portugalki były ich rywalkami. – Ja uwielbiam grać w tak wypełnionych halach. Dla mnie to jest ogromne przeżycie. W niedzielę zagramy z gospodarzem turnieju, więc pewnie fanów będzie jeszcze więcej, ale sądzę, że nas to tylko napędza – powiedziała Niemojewska.
Ostatnie spotkanie w rozgrywkach grupowych Polki rozegrają w niedzielę, gdy o godz. 9 rano polskiego czasu zagrają z Chinkami.
Polska – Portugalia 59:50 (17:8, 10:18, 21:19, 11:5)
Polska: Emilia Kośla 15, Kamila Borkowska 14, Karolina Stefańczyk 2, Kamila Podgórna, Aleksandra Parzeńska 6, Julia Niemojewska 2, Julia Bazan 3, Ewelina Śmiałek 3, Wiktoria Keller 4, Zuzanna Kulińska 2, Jowita Ossowska 6, Zuzanna Puc 2. Trener: Karol Kowalewski.
Biało-czerwoni wygrali 3:0 z Portugalią na otwarcie turnieju siatkarskiego w Chengdu
To było znakomite otwarcie turnieju w wykonaniu młodych polskich siatkarzy. Akademicka Reprezentacja Polski pokonała 3:0 Portugalczyków w pierwszym meczu rozgrywanym w trakcie uniwersjady w Chengdu. Polacy pokazali, że będą liczyć się w Chinach w walce o czołowe lokaty.
Pierwsze starcie turnieju siatkarskiego w grupie A zgromadziło w pięknej hali Xipu Campus Gymnasium ponad tysiąc żywiołowo dopingujących kibiców. Obiekt stopniowo się wypełniał coraz liczniejszymi fanami, bowiem wieczorem zagrali w nim gospodarze. Polacy od pierwszych akcji zdominowali Portugalczyków, tylko przez chwilę w trzecim secie rywalom udało się wyjść na dwupunktowe prowadzenie. Biało-czerwoni, prowadzeni przez Dariusza Luksa, wygrali gładko 3:0, w setach do 12, 15 i 20. Liderem naszej kadry okazał się fantastycznie grający w ofensywie Michał Gierżot, dla którego był to debiut na uniwersjadzie.
– Siatkówka to chyba wcale nie jest najważniejszy i najpopularniejszy sport na tym turnieju, ale myśmy przyjechali do Chin po to, żeby wygrywać, a ja osobiście mam nadzieję, że to nie są moje ostatnie tak duże zawody – opowiada Michał Gierżot, przyjmujący biało-czerwonych, który wczoraj zaskakiwał Portugalczyków swym olbrzymim zasięgiem w ataku. – To, co się dzieje wokół nas w Chengdu to jest fajny dodatek, odskocznia od trenowania, ale skupiamy się na grze. Zanim zaczniemy myśleć o półfinale czy finale to trzeba grać równo i dobrze w grupie. Na boisku mamy prawie wszystkich chłopaków, którzy będą grać w PlusLidze, więc ma kto grać. Teraz już tylko od nas zależy, jak sobie poradzimy z presją, naszymi treningami i podejściem – dodaje gracz Stali Nysa, który zdobył w pierwszym spotkaniu 16 punktów.
Trener Luks dał w sobotę szansę całej dwunastce, wykonując liczne zmiany. Na swoją mógł liczyć także inny uniwersjadowy debiutant, nowy gracz LUK Lublin: – Jest to coś niesamowitego, ogrom ludzi zaangażowanych w tą imprezę jest trudny do uwierzenia, w każdym momencie ktoś nam pomaga, wskazuje drogę, wszystko by chcieli za nas robić, to dla mnie wspomnienie na lata – opowiada przyjmujący Maciej Krysiak. – Ważne jest to, że utrzymaliśmy koncentrację, wyniki setów najlepiej to pokazują. To moja pierwsza możliwość reprezentowania kraju, to coś wspaniałego, nigdy tego nie zapomnę, cieszę się także że dostałem szansę grania w wakacje na tak wysokim poziomie – dodaje gracz, który od nowego sezonu będzie po raz pierwszy grał w PlusLidze.
Polacy w grupie A zmierzą się jeszcze w poniedziałek 31 lipca z Hong Kongiem (o 9 naszego czasu) i w środę 2 sierpnia z Koreą (o godz. 14). W drugim meczu grupy A Korea pokonała 3:0 Hong Kong.
POLSKA: Kozub 2, Gierżot 16, Woch 6, Sasak 8, Kogut 6, Poręba 8 oraz Szymura (l), Czyżowski, Magnuszewski, Abramowicz, Krysiak 1, Dulski 8. Trener: Luks.
Koniec marzeń polskich koszykarzy o grze w ćwierćfinale uniwersjady w Chengdu
To już koniec marzeń o awansie do najlepszej ósemki 31. Letniej Uniwersjady dla polskich koszykarzy. Biało-czerwoni przegrali 68:89 z Czechami i już wiadomo, że nie zajmą jednego z dwóch premiowanych awansem miejsc w swojej grupie. – Teraz naszym celem jest pokonanie w poniedziałek Japonii i zajęcie później dziewiątego miejsca – przyznaje Marcin Woroniecki, reprezentant Polski.
Biało-czerwoni, podobnie jak dzień wcześniej w starciu z Amerykanami, żle rozpoczęli mecz. Już pierwsza kwarta pokazała przewagę, zwłaszcza w elementach fizycznych, czeskiej reprezentacji, która przyjechała do Chengdu z medalowymi aspiracjami. Prawdziwym dramatem była jednak druga kwarta, przegrana przez polskich graczy 12:29. To sprawiło, że w przerwie losy meczu były właściwie rozstrzygnięte – Czesi mieli aż 23 punkty przewagi.
– Ten mecz jest dla nas bardzo bolesną lekcją koszykówki. Nie zaczęliśmy na tyle agresywnie i aktywnie, jak powinniśmy to robić. Dopiero, gdy jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji zaczynamy ryzykować i wygląda to lepiej. Czesi fizycznie nas stłamsili i w tym elemencie byli dużo lepsi, bo koszykarsko wielkiej przewagi nie było. Mieliśmy bardzo dobry plan i gdy się go trzymaliśmy, to wyglądało to dobrze – mówił Woroniecki.
– Przyjechaliśmy tu po to, by wyjść z grupy. Niestety, zabrakło dużo. Byliśmy dobrze przygotowani przez trenerów, bo wiedzieliśmy sporo, ale niestety na boisku się nie udało. My też przyjechaliśmy tu mocnym składem, ale niestety nie pokazaliśmy tego – przyznał inny polski koszykarz, Michał Krasuski.
W drugiej połowie Polacy zaprezentowali się dużo lepiej, ale odrobili tylko część strat. Podobnie zresztą było w pierwszym meczu z Amerykanami. Teraz przed nimi poniedziałkowe starcie z Japonią o trzecie miejsce w grupie, a później mecze o miejsca 9-16.
– Marzyliśmy o ósemce, bo tam wszystko może się zdarzyć. Pamiętajmy jednak, że jesteśmy tutaj reprezentacją Polski, a nie jakimś indywidualnym tworem. Reprezentujemy Polskę, kolegów, rodzinę czy Akademicki Związek Sportowy i będziemy walczyć dalej – powiedział Woroniecki.
Polscy koszykarze są pod wrażeniem organizacji uniwersjady w Chengdu. – Jeśli możemy odłożyć sport na bok to w Chengdu jest fantastycznie. Otwarcie było cudowne, nigdy nie przeżyłem czegoś takiego. Wszyscy są bardzo przyjaźni, wszyscy nam pomagają i uśmiechają się do nas. Wioska jest na bardzo wysokim poziomie – dodał Krasuski.
Polska – Czechy 68:89 (18:26, 12:29, 16:10, 22:24)
Polska: Kacper Gordon 2, Marcin Woroniecki 8, Kacper Kłaczek 2, Grzegorz Kamiński 5, Szymon Tomczak 14 – Wojciech Tomaszewski 12, Michał Krasuski 10, Bertłomiej Pelczar 7, Michał Sitnik, Mikołaj Adamczak 4, Sebastian Rompa 4,. Trener: Arkadiusz Miłoszewski.
Polskie koszykarki zagrają z Finlandią w ćwierćfinale Uniwersjady w Chengdu
Akademicka Reprezentacja Polski koszykarek wprawdzie przegrała swój drugi mecz grupowy w turnieju w Chengdu, jednak już wcześniej zapewniła sobie awans do czołowej ósemki. W niej spotka się w walce o czwórkę z reprezentacją Finlandii. W niedzielę Polki odebrały lekcję od gospodyń, niesionych dopingiem tysięcy wyjątkowych chińskich fanów, ale pokazały także – szczególnie w pierwszej połowie – ogromną waleczność.
Mecz w pięknej Fenghuangshan Sports Park Gymnasium gospodynie rozpoczęły z animuszem, jednak od drugiej kwarty (zremisowanej 18:18) biało-czerwone zaczęły agresywnie bronić i bardzo celnie rzucać z dystansu. To powodowało, że mimo zbyt wielu strat w ofensywie zaczęły się zbliżać do rywalek. Po kolejnym udanym rzucie naszej kadry zrobiło się już tylko 36:39. Niestety, później nie udało się już tak skutecznie zatrzymywać rywalek.
– To był mecz trudny pod względem utrzymania skuteczności, gdzieś pod koniec trzeciej kwarty wynik nam uciekł – opowiada Aleksandra Parzeńska, która w połowie meczu miała trafione trzy „trójki” na trzy wykonane rzuty. Właśnie udanymi rzutami z dystansu udawało się naszym zawodniczkom niwelować fizyczną przewagę rywalek. – Myślę, że możemy być z siebie zadowolone, zmierzyłyśmy się z tak mocnym przeciwnikiem, przy niesamowitej publiczności, z czymś takim nie mamy do czynienia na co dzień. Będziemy teraz szykować się na ćwierćfinał, chcemy w nim powalczyć, jesteśmy pewne swych umiejętności – dodaje.
Chinki niesione dopingiem tysięcy, niezwykle głośnych fanów zaczęły dominować w trzeciej kwarcie a ich przewaga sukcesywnie rosła. Ostatecznie wygrały różnicą 23 punktów (72:49).
– Dziewczyny zasługują na ukłony za pierwszą połowę, bo grały fajnie, a na pewno nie było to łatwe przy takich kibicach, gdy ma się przeciwko sobie tyle tysięcy ludzi – opowiada Karol Kowalewski, trener Akademickiej Reprezentacji Polski w koszykówce kobiet. – Powiedziałem dziewczynom zaraz po meczu, że ten turniej tak naprawdę zaczyna się dla nas od dzisiaj i musimy być jak najlepiej przygotowani do ćwierćfinału z Finlandią. Na pewno nasze rywalki nie dysponują aż taką siłą fizyczną jak Chinki, ale są bardzo solidne, opierają swoją grę na rzutach za trzy punkty i to będziemy chcieli zatrzymać – dodaje.
Ćwierćfinał przeciwko Finlandii Polki rozegrają w najbliższy wtorek 1 sierpnia.
Polska – Chiny 49:72 (11:19, 18:18, 13:19, 7:16)
Polska: Emilia Kośla 1, Kamila Borkowska 5, Karolina Stefańczyk, Kamila Podgórna 11, Aleksandra Parzeńska 11, Julia Niemojewska 4, Julia Bazan 3, Ewelina Śmiałek 2, Wiktoria Keller 2, Zuzanna Kulińska 5, Jowita Ossowska, Zuzanna Puc 5. Trener: Karol Kowalewski.