Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk wygrali kolejny etap Rallye du Maroc.
- Tuż za podium na etapie znaleźli się Marek Goczał i Maciej Marton
- Z rywalizacji wycofać musieli się Eryk Goczał i Oriol Mena
Podczas czwartego etapu Rajdu Maroka zawodnicy wyruszyli w trasę z bazy rajdu w Zakurze do pustynnej miejscowości Merzouga. Czekało na nich 426 kilometrów jazdy, z czego 351 kilometrów stanowił odcinek specjalny. Długimi fragmentami bardzo szybki, natomiast na Rallye du Maroc powróciły też wydmy.
Najlepszym czasem popisali się Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk. Pokonali oni o ponad 3 minuty dwa duety Red Bulla. Na czwartym miejscu do mety dojechali Marek Goczał i Maciej Marton, którzy utrzymali drugie miejsce w klasyfikacji generalnej klasy T3. Niestety, ze względów proceduralnych rajdu nie ukończy kolejna załoga E Rally Team – Eryk Goczał i Oriol Mena. Oni ze względu na regulamin musieli wycofać się z rajdu po dwóch nieukończonych wcześniej etapach.
– Wygrywamy kolejny etap Rajdu Maroka. To był znowu bardzo dobry dzień, a nasz samochód pracuje znakomicie. To był szybki etap, przez dosyć długi czas musieliśmy jechać w kurzu. Znowu mieliśmy bardzo trudną nawigację. Czasami sam nie wiedziałem, w którą stronę mam jechać. Ogromne podziękowania dla Szymona za to, że to ogarnął. Teraz musimy wykonać drobne prace przy samochodzie i jutro walczymy dalej – powiedział zwycięzca etapu w klasie T3, Michał Goczał.
– Od samego początku etapu staraliśmy się naciskać, bo jesteśmy na drugim miejscu w klasyfikacji generalnej i chcieliśmy jeszcze powalczyć. Niestety, na lądowaniu po jednej z hopek uszkodziliśmy koło. Mieliśmy później problemy z podnośnikiem i straciliśmy tam zdecydowanie więcej czasu, niż powinniśmy. Na końcu były wydmy, a my w nowym samochodzie jeszcze nie do końca wiemy, jak się na nich zachować. Jutro walczymy o wszystko – podkreślił Marek Goczał.
– Po wczorajszej awarii chcieliśmy wymienić silnik i pojawić się dzisiaj na trasie. Niestety w trakcie naszych działań dostaliśmy informację od FIA, że po wygranym Dakarze dostaliśmy status kierowcy priorytetowego, który nie pozwala nam jechać dalej w rajdzie, jeśli nie ukończymy dwóch etapów. Przepisy są przepisami. Nie zawsze się z nimi zgadzamy, ale tak już jest. Nie mogliśmy dzisiaj kontynuować jazdy – powiedział Eryk Goczał zmuszony do wycofania z Rajdu Maroka.
Pozostali polscy (i nie tylko) zawodnicy
W T1 ten etap wygrali Stephane Peterhansel i Edouardo Boulanger.
Dotychczasowi liderzy Nasser Al-Attiyah i Mathieu Baumel mieli problem z Hiluxem. Zatrzymali się na wydmie 11 kilometrów przed metą. Mają 1.23.38 straty.
Martin Prokop i Viktor Chytka zasiadający w Fordzie Raptorze RS zajęli 7. miejsce.
Krzysztof Hołowczyc i Łukasz Kurzeja są dopiero na 23. miejscu w T1 i mają aż prawie dwóch i pół godziny straty.
„Dojechaliśmy właśnie do strefy serwisowej. Jesteśmy potwornie zmęczeni. Przez cztery godziny naprawialiśmy uszkodzone zawieszenie, po uderzeniu w dziurę przy bardzo dużej prędkości. W pełnym, pustynnym słońcu walczyliśmy, żeby móc kontynuować jazdę i na szczęście się udało. Ogromna szkoła wytrzymałości i uporu dla nas. Jutro staniemy ponownie na starcie i to jest dobra wiadomość. Walczymy dalej i się nie poddajemy” – napisał Hołek.
Sebastien Loeb i Fabian Lurquin z kraksą na 230 kilometrze.
Brak wyników Magdaleny Zając i Jacka Czachora (Toyota Hilux).
Dzięki tym zdarzeniom to Yazeed Al Rajhi i Timo Gottschalk (Toyota Hilux) zostali liderami w generalce przed Peterhanselem i Yacopinem. Prokop jest piąty, a Hołowczyc dziesiąty.
Robin Szustkowski i Albert Gryszczuk (Polaris RZR Pro R Sport) w T4 byli trzeci.
Dzisiaj piąty i zarazem finałowy etap Rajdu Maroka. Zawodnicy powalczą na odcinku specjalnym o długości 152 kilometrów na pętli wokół miejscowości Merzouga.