Niezbadane są ścieżki kariery i popularności.
Z jednej strony wykonawcy w średnim wieku, nie udzielający się za bardzo w social mediach, muzyka raczej leniwa, nie do tańca. Z drugiej strony tłumy wystrojonych w koronki nastolatek w ekstazie, wyśpiewujące każdą linijkę tekstu z każdej piosenki, która wybrzmiała ze sceny.
Jako support niezależna wokalistka Colleen Green zaprezentowała utwory ze swoich czterech albumów. Po wydaniu swojego debiutanckiego albumu „Milo Goes to Compton” w 2010 roku, Green zaczęła zdobywać sławę na popowej scenie lo-fi w Los Angeles. Wkrótce stała się znana w kręgach punkowych w całym kraju, występując samotnie na scenie z niczym więcej niż automatem perkusyjnym, okularami przeciwsłonecznymi i kultową gitarą elektryczną.
Następnie w blasku niebieskiego światła na scenę wkroczył pełny skład TV Girl. I od tej pory zaczęła się na widowni szaleńcza jazda. Piosenki śpiewane na całe gardło wraz z zespołem, machające w powietrzu telefony z włączonymi latarkami. Grupa zagrała pełny set ze swojego debiutanckiego albumu z 2010 roku „French Exit” oraz z kolejnych trzech LP. W sumie 16 kawałków w głównym programie i dwa na bis złożyły się na ten krótki, ale treściwy spektakl.
(K. Rakowska, A. Rakowski)