Prawdę o drożyźnie PiS widać przy kasie, dane o inflacji, które podaje GUS nie pokazują prawdziwej skali podwyżek.
Lewica rok temu przygotowała stół wigilijny, aby pokazać jak bardzo wzrosły ceny w stosunku do 2020 r. Wtedy inflacja dopiero rozkręcała się. Dziś można powiedzieć, że wzrost cen oszalał.
– W zestawieniu, które przygotowaliśmy znalazły się podstawowe potrawy, a które znajdą się na zdecydowanej większości polskich stołów – mówił poseł Krzysztof Gawkowski. Jak podkreślił produkty były kupowane w tym samym miejscu co rok temu, w Hali Mirowskiej w Warszawie.
Najdroższe święta od dwóch dekad
Jak ceny wzrosły od ostatnich świąt pokazał poseł Tomasz Trela.
– Zacznę od mandarynek, które rok temu kosztowały 5 zł, dzisiaj 10 zł. Później będzie sernik, który kosztował 22 zł, teraz za te samo ciasto trzeba zapłacić 32 zł. Dziś za kilogram grzybów suszonych trzeba zapłacić 500 zł, ale pierogi z kapustą kosztowały 27 zł, a teraz za te pierogi trzeba zapłacić 35 zł – poinformował Trela.
– To jest wielkie draństwo Prawa i Sprawiedliwości i Adama Lipińskiego, bo im na te pierogi i na tego karpia nie brakuje. Glapiński zarabia setki tysięcy złotych, Kaczyński bierze wysoką emeryturę i jeszcze uposażenie poselskie. Ale emeryci, którzy mają 1800 zł emerytury, nauczyciele, którzy zarabiają 3000 lub 3500 zł i mają trzy- czteroosobowe rodziny, będą musieli z czegoś zrezygnować – podkreślił. – Te ubogie święta to wina i odpowiedzialność Jarosława Kaczyńskiego, Adama Glapińskiego i Mateusza Morawieckiego – podsumował.
– Zapraszamy pana Kaczyńskiego na zakupy. Zapraszamy, żeby wyszedł ze swojej willi na Żoliborzu i zobaczył, jak rzeczywiście wygląda rzeczywistość. Niech spróbuje kupić chleb, który dzisiaj kosztuje 5 zł, a kosztował 3.50. Karp. Wyobraźcie sobie Państwo święta bez karpia? Jego cena jest dzisiaj o 100 procent wyższa niż w tamtym roku i kosztuje 53 zł – stwierdził poseł Krzysztof Gawkowski.
Środki z KPO spowolniłyby wzrost cen
Co można było zrobić, aby ceny świątecznych produktów, aż tak bardzo nie zdrożały w przeciągu 12 miesięcy? Lewica mówi jasno: trzeba było zrobić wszystko, aby pozyskać środki z KPO – 35 mld euro dla Polski.
– Mateusz Morawiecki i Jarosław Kaczyński nie zrobili absolutnie nic, żeby było taniej. Pieniądze z Unii Europejskiej, o których my mówimy, mogły być w Polsce już od 20 miesięcy. Gdyby te pieniądze z Unii Europejskiej były w Polsce to złotówka byłaby silniejsza, a jak złotówka byłaby silniejsza, to byłaby niższa inflacja – ocenił Gawkowski.
– Jest zasadnicza różnica między 18-procentową inflacją w Polsce, a 10-procentową inflacją w Unii Europejskiej. Jest jednak zasadnicza różnica między produktami, które zdrożały 10-15 procent., a tymi, które zdrożały 80, 100, a nawet 120 procent – podsumował. – Pieniądze blokuje nam pan Ziobro i PiS, a to są polskie pieniądze w Unii Europejskiej. Wystarczy po nie sięgnąć – podkreślił.
Lewica apeluje o pracę Sejmu między świętami na nowym rokiem
Lewica apeluje o przyspieszenie prac legislacyjnych, które pozwolą pozyskać pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy.
– Bez leniuchowania wróćmy do pracy między świętami, przyjmijmy ustawę o zmianach w SN i załatwmy pieniądze z KPO – oświadczył Gawkowski.