Koko, czyli nielot nandu, zwany też strusiem amerykańskim albo pampasowym, kilkanaście dni temu uciekł z prywatnej posesji niedaleko Świdnicy na Dolnym Śląsku.
Od tej pory nie daje się złapać. Gonili go dronem, samochodami, szukali nocą z kamerą termowizyjną, próbowali zwabić ulubionymi przekąskami. I nic. Koko jest szybki jak błyskawica i ani myśli o powrocie do domu. Fundacja Patataj Animals Sanctuary, która zajmuje się poszukiwaniami Koko, apeluje do kierowców: „Noga z gazu! Bo może wybiec na drogę!”
W pogoni za strusiem Koko, czyli ktokolwiek widział, ktokolwiek wie…
Trzyletni nandu o imieniu Koko, zwany też strusiem amerykańskim albo pampasowym, kilkanaście dni temu uciekł z prywatnej posesji niedaleko Świdnicy na Dolnym Śląsku. Ostatnio był widziany w okolicach miejscowości Gogołów, Pszenno, Jagodnik i Kątki w powiecie świdnickim.
– Wczoraj szukaliśmy go przez pięć godzin. Goniliśmy dronem, samochodami w asyście policji, ale bez skutku. Koko poczuł zew wolności i nie daje się złapać – opowiada Sandra Patataj, wiceprezes Fundacji Patataj Animals Sanctuary w Witoszowie, która próbuje schwytać Koko.
I dodaje: – Okoliczni mieszkańcy, którzy widzieli strusia, zaczęli do nas dzwonić z pytaniami: co mają zrobić, jak się zachować? Dlatego zaangażowaliśmy się w akcję poszukiwawczą. Nie chcemy, żeby naszemu pędziwiatrowi stała się jakaś krzywda – tłumaczy wiceprezes Fundacji.
Zobaczcie film z pogoni za strusiem Koko na Dolnym Śląsku
Nandu nie jest groźny dla ludzi
Struś nie stwarza niebezpieczeństwa dla ludzi, jest jednak bardzo płochliwy i szybki, potrafi rozwinąć prędkość nawet 40-50 km/h i może niespodziewanie wtargnąć na jezdnię.
– Apelujemy do kierowców razem z policją, żeby uważali, bo drogi są bardzo śliskie. Noga z gazu! Koko jest w świetnej kondycji i dlatego tak trudno go schwytać. Myśleliśmy, że go zmęczymy, ale skubaniec w ogóle się nie męczy. To taki mały Usain Bolt – powiedziała Sandra Patataj, wiceprezes Fundacji Patataj Animals Sanctuary.
– Koko dobrze znosi zimowe warunki. Noce spędza w zaroślach i krzakach, jest wtedy mniej aktywny, a w dzień porusza się w obrębie tych samych 70-100 hektarów. Jeśli jednak oddali się gdzieś dalej, w góry, to może spotkać wilki i to nie skończy się dla niego dobrze – wyjaśnia wiceprezes Fundacji.
Fundacja jest w kontakcie z opiekunem nandu, ale ten – z obawy o hejt – nie chce się ujawnić. Sam próbuje zwabić Koko do domu jego ulubionymi przysmakami i faktycznie ptak przychodzi na jedzenie, ale zaraz potem ucieka. – Naje się i znowu rura – mówi Sandra Patataj.
Widziałeś Koko? Zadzwoń!
Nandu z wyglądu przypominają strusie właściwe, ale są nieco mniejsze. Osiągają długość ciała od 92 do 140 cm, ważą średno 15-25 kg. W środowisku naturalnym występują w Ameryce Południowej – zamieszkują suche siedliska, w tym łąki, zarówno na małych, jak i dużych wysokościach, tropikalne sawanny i otwarte lasy. Są wszystkożerne.
Fundacja Patataj Animals Sanctuary apeluje do mieszkańców, żeby nie dokarmiali Koko, to może wtedy łatwiej da się złapać przy domu.
Każdy, kto zauważy nandu, proszony jest o kontakt z Fundacją pod numerem telefonu: 536 433 179.
(UMW)