Adam Glapiński twierdzi, iż w Polsce ceny „od czterech miesięcy prawie nie zmieniły się”.
W dodatku jest napisany z błędami językowymi!
Każdy kto chodzi na zakupy musi być zdziwiony przesłaniem baneru wywieszonego na siedzibie Narodowego Banku Polskiego.
Drożyzna PiS
Jak to jest, że ceny w Polsce od 2016 r. wzrosły o 43,3 procent, a prezes Adam Glapiński twierdzi, że nie ma problemów z inflacją. Zagadkę rozwiązali politycy Lewicy, którzy sprawdzili, ile zarabia prezes Narodowego Banku Polskiego.
– Adam Glapiński nie odczuwa wzrostu cen, ponieważ zarabia 100 000 miesięcznie – mówi poseł Krzysztof Gawkowski. Jak informuje NBP prezes tej instytucji w 2022 r. zarobił ponad 1,3 mln zł brutto.
A z czym mierzą się Polki i Polacy? – Skumulowany wzrost cen to ponad 40 procent, ale są takie kategorie produktów, które podrożały jeszcze bardziej. Ceny żywności od 2016 r. wzrosły łącznie ponad 70 procent, to głównie uderzyło w gospodarstwa domowe, które zarabiały mniej niż średnia krajowa, a przede wszystkim mniej niż prezes Glapiński – odpowiada Dariusz Standerski, dyrektor ds. legislacyjnych KP Lewica.
Tłuste koty PiS nie odczuwają inflacji
– Są ludzie uprzywilejowani jak prezes Glapiński i tłuste koty w spółkach Skarbu Państwa, a zwykli ludzie cierpią z powodu nieodpowiedzialnej polityki monetarnej i informacyjnej prezesa NBP – ocenił.
Zdaniem przewodniczącego KP Lewica baner, który wisi na siedzibie NBP świadczy o tym, iż „politycy PiS oderwali się od rzeczywistości”. – Jednocześnie jest to świadectwo tego, iż publiczne pieniądze są wykorzystywane w kampanii wyborczej jednej partii. To jest kampania wyborcza, którą NBP i Adam Glapiński sponsoruje PiS-owi – podkreślił.
Rosnące ceny to zdaniem polityka Lewicy wina złej polityki gospodarczej rządów Prawa i Sprawiedliwości oraz Adama Glapińskiego. – Ceny w Polsce w czasie rządów PiS wzrosły o ponad 40 procent. Kumulacja sięgnęła lat 2022 i 2023. Każdy Polak i każda Polka płacą więcej za chleb, wędlinę, warzywa i owoce; za prąd czy gaz – ocenił.
PiS nie pozyskał środków z KPO
Jego zdaniem rozwiązaniem jest pozyskanie przez Polskę środków w ramach KPO, gdzie na Polskę czeka 53 mld euro.
– 15 października odsuniemy PiS od władzy i pozyskamy te środki – zapowiedział Gawkowski.