Po 2700 milach morskich niezwykle wymagającej przeprawy przez Atlantyk, Witold Małecki z PRODATA Sailing Team zameldował się na mecie wyścigu Mini Transat 2023, która w tym roku znajduje się w Saint François na Gwadelupie.
Witold ukończył drugi etap wyścigu na 13. miejscu, po 15 dniach, 4 godzinach, 1 minucie i 9 sekundach od startu z Santa Cruz de La Palma na Wyspach Kanaryjskich.
Całkowity czas wyścigu (I i II etap) wyniósł 26 dni, 15 godzin, 23 minuty i 49 sekund. Zanim poznamy ostateczne miejsce jachtu PRODATA w klasyfikacji generalnej będziemy musieli poczekać jeszcze kilka dni aż wyścig ukończą wszystkie jednostki floty jachtów seryjnych.
– Bardzo się cieszę, że mi się udało. Ciężko na to pracowałem przez dwa lata. Nigdy nie wiadomo, do ostatniej mili morskiej, czy wszystko się uda. Na moim jachcie zepsuło się wiele drobiazgów, ale na szczęście nic poważnego. Miałem naprawdę wszystkie możliwe warunki, wszystko, co mogłem sobie wyobrazić. Dużo wiatru, ale nie sztorm, chyba maksymalnie 32 węzły, ale też słońce, deszcz, grad, kompletna cisza… Naprawdę wszystko! Teraz muszę dać buziaka mojemu jachtowi w podziękowaniu za to, że mnie tutaj przywiózł – mówi Witold Małecki.
WIĘCEJ: Drugi etap Mini Transat. Polacy samotnie sześciometrowym jachtem żeglują przez Atlantyk
Na 15. miejscu we flocie jachtów PROTO drugi etap wyścigu ukończyła Caroline Boule. Polka z francuskim paszportem na przepłynięcie Atlantyku potrzebowała 15 dni, 12 godzin 47 minut i 38 sekund.
– Gdy przekroczyłam linię mety, zrozumiałam jak wielkim wyzwaniem było pokonanie Atlantyku samotnie na tak małym jachcie. To czyste szaleństwo! Gdy żyjesz tyle dni na jachcie otoczony przez żagle, myślisz, że to normalne, ale wcale nie jest! Było ciężko, ale było warto – mówi Caroline Boule.
Aktualizacja
23. miejsce ostatecznie zajął Witold Małecki w klasyfikacji generalnej wyścigu La Boulangère Mini Transat. Polak startował w liczącej 59 jednostek flocie jachtów seryjnych. Z kolei Caroline Boule uplasowała się w klasyfikacji generalnej na 16. miejscu. Polka z francuskim paszportem ścigała się we flocie PROTO.
To bardzo dobre wyniki, na które składa się skumulowany czas z I oraz II etapu wyścigu na liczącej łącznie ponad 4000 mil morskich trasie.
Statystyki Witolda Małeckiego:
- czas wyścigu: 26 dni, 15 godzin, 23 minuty i 49 sekund
- przepłynięty dystans: 4499.2 mili morskich, co stanowi 115% wytyczonej długości trasy
Statystyki Karoliny Boule:
- czas wyścigu: 26 dni, 12 godzin, 52 minuty i 04 sekund
- przepłynięty dystans: 4823.6 mili morskich, co stanowi 123% wytyczonej długości trasy.
Witold Małecki podsumowuje udział w regatach Mini Transat 2023
Witold Małecki przepłynął metę regat Mini Transat w Saint François na Gwadelupie niespełna dwa tygodnie temu. Ostatnie dni to nie tylko odpoczynek po łącznie 26 dniach walki z Atlantykiem, ale także ciężka praca nad przygotowaniem jachtu do drogi powrotnej do Europy. Witkowi udało się znaleźć chwilę na podsumowanie swojej przygody.
Finisz projektu PRODATA na Mini Transat 2023 był bardzo intensywny. Same regaty to w sumie 25-26 dni na oceanie, ale ostatnie przygotowania zaczęły się już na w sierpniu, gdy zacząłem instalować na łódce elementy, o których na krótszych regatach się nie myśli – na przykład system zapasowego autopilota. Poświęciłem też trochę czasu na trening mentalny. Zadań było tak wiele, że sam nie dałbym rady. Na szczęście mogłem liczyć na wsparcie rodziny i przyjaciół. Mateusz, mój syn, spędził ze mną upojne dwa tygodnie we Francji realizując kolejne zadania z listy. Gdy kilka dni przed startem przyjechała do Les Sables d’Olonne pięcioosobowa ekipa brzegowa, nadal miałem dla nich zajęcie. Ostatecznie wszystko zostało dopięte na ostatni guzik.
Może jednak nie do końca… Okazało się, że zostało mi za mało mocy procesora na dobre przygotowanie strategii na pierwszy etap. Nie ułożyłem sobie w głowie scenariuszy na różne możliwości rozwoju sytuacji pogodowej, co jest niezwykle ważne, ze względu na skąpe dane, którymi dysponujemy w trakcie żeglugi. Zacząłem dobrze i po pierwszych czterech dobach (po przepłynięciu przez Zatokę Biskajską i minięciu przylądka Finisterre) znajdowałem się w okolicy 15-tego miejsca we flocie seryjnej – świetnie! Niestety, to co wywnioskowałem z podawanych przez radio prognoz, nie sprawdziło się. Przekombinowałem i zamiast płynąć najkrótszą drogą do celu, postanowiłem żeglować bliżej wybrzeża Portugalii. W ten sposób straciłem dobrą dobę i łódki z tyłu floty znalazły się z przodu (nie tylko przede mną). Na osłodę została wspaniała, szybka, baksztagowa żegluga w passacie w kierunku La Palmy – kiedy już go włączono.. Wynik sportowy mało satysfakcjonujący : 45 miejsce na 59 łódek we flocie…
Po 3 tygodniowej przerwie w Santa Cruz de La Palma, 28 października 2023 wystartowaliśmy do drugiego etapu. Nietypowo, bo tym razem passat „został wyłączony” i pierwsze 3-4 dni płynęliśmy pod wiatr. Tym razem większy nacisk położyłem na przygotowanie strategii meteo i to naprawdę sporo dało! Od początku znajdowałem się w czołówce floty łódek seryjnych, tych, które wybrały trasę północną, żeby jak najszybciej dotrzeć do passatu. Część floty obstawiła żeglowanie mocno na południe. Wiadomo było, że przez pierwsze 3 dni będą tracić, ale potem zaczną płynąć szybciej od „północnych”. Pytanie brzmiało: ile będą w stanie odrobić?
Okazało się, że mieli tak korzystny kierunek wiatru i to o sile 25-30 węzłów, że najlepsze jachty skutecznie odrobiły 200 milową stratę (pokonując nawet 300 mil w ciągu doby!) i znalazły się w ścisłej czołówce. Do mety już cały czas miałem żeglugę w passacie, ale mocno „nerwowym”. Według prognoz powinniśmy mieć wiatr o sile 15-18 węzłów, było 18-25 węzłów. W sumie to dobrze, bo żegluga była bardzo sprawna, ale równocześnie mało komfortowa, bo zafalowanie było bardzo pokrzyżowane, nierówne i większe niż siła wiatru. Potrzebne były częste zmiany między dużym i średnim spinakerem i praca z refami grota.
Moja żegluga była bardzo skuteczna i dzięki temu dopłynąłem do mety na 13 miejscu, z którego jestem bardzo zadowolony! Byłem niezwykle szczęśliwy w momencie przekraczania linii mety a radość trwała jeszcze kilka dni. Taka mieszanka wybuchowa emocji, na którą składało się zadowolenie z wyniku, radość z tego, że udało mi się dopłynąć bez żadnych poważnych awarii, radość, że dłużej tego nie będę musiał robić (jednak zmęczenie organizmu jest spore) i do tego szczypta (a może ciut więcej ?) żalu, że to już koniec…
Tak, to koniec projektu MINI PRODATA na Atlantyku. Kilka dni temu (tj. w czwartek, 22 listopada – p. r.) skończyłem przygotowywanie łódki do transportu statkiem do Europy – wraz z 85 innymi jednostkami. W klasyfikacji generalnej regat zająłem ostatecznie 23 miejsce (póki co nieoficjalnie). Szczerze mówiąc liczyłem na nieco więcej, ale i z tego wyniku jestem zadowolony. Jak już powiedziałem wcześniej: „wstydu nie ma”. W końcu flota składała się z 59 jachtów a dobre 80 więcej chciało w Mini Transacie wziąć udział, ale nie dostało się na listę startową.
Przez te dwa lata nauczyłem się bardzo dużo, przepłynąłem pewnie dobrze ponad 12000 mil morskich (biorąc pod uwagę regaty i treningi). Zaprzyjaźniłem się bardzo z łódką i trochę smutno, że to już koniec. Co zrobić, życie biegnie dalej! Dziękuję wszystkim dobrym ludziom, których spotkałem na swojej drodze. Również dzięki Wam realizacja mojego projektu była możliwa i skuteczna! Dziękuję wszystkim kibicom, którzy śledzili moje poczynania i których wsparcie czułem nawet wtedy, gdy od tygodnia nie miałem kontaktu ze światem! Mam nadzieję, że ze swojej strony dałem Wam trochę dobrej energii i pozytywnych emocji.”