Kuba Przygoński i Timo Gottschalk nie mieli szansy stanąć do rywalizacji w przedostatnim etapie rajdu rozgrywanego w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Jeszcze przed startem awarii uległa skrzynia biegów w samochodzie załogi ORLEN Team.
Przygoński i Gottschalk mogą być rozczarowani rozwojem wypadków w końcowej fazie Abu Dhabi Desert Challenge. Po zwycięstwie w trzecim etapie i realnych szansach na podium w całym rajdzie, zawodnicy jadący MINI John Cooper Works Buggy musieli pogodzić się z uszkodzeniem jednej z części skrzyni biegów, które uniemożliwiło im start w przedostatnim odcinku specjalnym.
– Samochód zepsuł się przy dojeździe na start. Mechanicy próbowali go naprawić, ale się nie udało. Okazało się, że mamy pęknięty wałek sprzęgłowy, czyli główne przeniesienie napędu. Niestety, potrzebujemy więcej przejechanych kilometrów naszym nowym samochodem – Buggy, żeby wyeliminować wszystkie elementy, które się w nim psują. Szkoda, bo mieliśmy bardzo dobre tempo w tych zawodach. Wczoraj wygraliśmy odcinek i była duża szansa, żeby być wysoko w klasyfikacji generalnej. Czasem taki jest jednak motorsport. Nasz samochód zostanie naprawiony i jutro na pewno wystartujemy w ostatnim odcinku – mówi Kuba Przygoński, zawodnik ORLEN Team.
Brak startu w środowym etapie Abu Dąbi Deser Challenge sprawił, że Przygoński i Gottschalk nie będą liczyli się w walce o wysokie lokaty w klasyfikacji generalnej rajdu. Pozycję lidera utrzymał utytułowany Stéphane Peterhansel (MINI John Cooper Works Rally), który zaliczył także etapowe zwycięstwo. Na ostatnim odcinku specjalnym Francuz będzie bronił dużej przewagi (18:35 minuty) nad drugim Khalidem Al Qassimim (Peugeot 3008 DKR). Z bardzo dobrej strony pokazał się Aron Domżała (Toyota Hilux). Polski kierowca przyjechał na metę oesu z drugim czasem i awansował na trzecią pozycję w „generalce”.
Przed zawodnikami ostatni etap Abu Dhabi Desert Challenge, który rozstrzygnie rywalizację.
W czwartek będą mieli do przejechania 214,47 km.
(org.)