Linia lotnicza Ryanair odrzuciła wymówki przedstawicieli CPK, których zdaniem marnowanie 30 miliardów złotych na zamek na piasku w postaci lotniska w szczerym polu jest „dobrze przemyślaną inwestycją”.
Ryanair uważa, iż marnowanie 30 miliardów złotych na lotnisko w szczerym polu jest równie dobrze przemyślane, jak inwestycja w Bitcoina lub inny równie bezużyteczny system ponzi.
Michael O’Leary z Ryanaira powiedział:
„CPK mówi jedynie we własnym imieniu, nie ma pasażerów, nie ma też klientów – linii lotniczych. Ryanair nie będzie korzystać z CPK, podobnie jak, naszym zdaniem, nie uczyni tego LOT, ani żadna rozsądna linia lotnicza.
Ryanair wypowiada się w imieniu 14 mln pasażerów, których każdego roku przewozimy z/do naszych 12 polskich lotnisk. Nasi pasażerowie podróżujący do Warszawy chcą korzystać z lotnisk Chopin i Modlin, które mogą znacznie się rozwinąć, jeśli zostanie zdjęty sztuczny limit liczby lotów z lotniska Chopina, a rozbudowa terminala w Modlinie nie będzie blokowana przez PPL.
Ryanair zaleca, aby polski rząd przestał marnować 30 miliardów złotych na „lotnisko Bitcoin” w szczerym polu, a zamiast tego przekazał 5 miliardów złotych do PAŻP, która w następstwie nie będzie musiała podnosić opłat (za czym idzie wzrost cen biletów dla polskich konsumentów i turystów), a pozostałe 25 miliardów oszczędności należy zainwestować w polskie szpitale i polskie szkoły z korzyścią dla polskich obywateli, polskich lekarzy, polskich pielęgniarek i polskich nauczycieli.
Lotnisko CPK – zamek na piasku w szczerym polu będzie kolejną poważną nieudaną inwestycją podobnie jak terminal Brandenburg w Berlinie, którego budowa była opóźniona o 10 lat, a budżet został przekroczony o 5 miliardów euro. Miasto Warszawa jest dobrze skomunikowane przez swoje 2 istniejące lotniska Chopin i Modlin, a polscy podatnicy mogą i powinni zaoszczędzić miliardy, rozsądnie rozwijając porty Modlin i Chopin, rezygnując z Lotniska „CPK Bitcoin”.”
„Dziękujemy Ryanairowi za propozycję nowej nazwy, ale nie skorzystamy”. Odpowiedź spółki CPK
„Prezes Ryanaira Michael O’Leary, jest znany z tego, że zaskakuje, szokuje, obraża, mija się z prawdą. Przyzwyczaił różne rynki do tego, że stawianych przez niego tez czasami nie należy traktować z bezwzględną powagą. Tak jest w przypadku najnowszego oświadczenia irlandzkiej linii dotyczącego CPK.
Irlandzki przewoźnik porównuje inwestycję CPK do „zamku na piasku” i proponuje nazwę „Lotnisko Bitcoin”. Dosyć zabawne porównania, ale dziękujemy – pozostaniemy jednak przy nazwie: Lotnisko Solidarność. Nazwę „Bitcoin” można by za to zarezerwować dla portów, z których korzysta Ryanair i w przypadku których umowy są tak skonstruowane, że wraz ze wzrostem liczby pasażerów paradoksalnie maleją szanse na rentowność. Daleko szukać nie trzeba: Lotnisko Modlin, które podobno chce rozwijać Ryanair, jest trwale nierentowne, mimo przekroczenia niebagatelnej bariery ponad 3 mln obsługiwanych pasażerów rocznie.
Co do celowości wydatków z pieniędzy publicznych i opłacalności inwestycji, to istnieje temat-rzeka: dopłat do działalności Ryanaira przez porty lotnicze i tzw. umów marketingowych zawieranych przez porty lotnicze z tym przewoźnikiem. Nie czas i miejsce, żeby temat rozwijać, ale jak zauważył dziś prezes CPK Mikołaj Wild: „W odróżnieniu od Ryanair CPK nie uzyskał nigdy nielegalnej pomocy publicznej. Zamiast rezygnacji z CPK polscy podatnicy powinni zaoszczędzić, rezygnując zdotowania lotów Ryanair z portów regionalnych”.
Ryanair napisał w swoim oświadczeniu: „CPK mówi jedynie we własnym imieniu, nie ma pasażerów, nie ma też klientów”. Ile w tym prawdy? Otóż spółka CPK konsultuje planowany układ infrastruktury, wygląd i rozwiązania funkcjonalne lotniska ze stu kilkudziesięcioma podmiotami z różnych branż, w tym – co warte podkreślenia – także z linią Ryanair, która jako jedna z wielu uczestniczy w organizowanych przez spółkę CPK spotkaniach w ramach Komitetu Konsultacyjnego ACC.
W oświadczeniu czytamy: „Ryanair nie będzie korzystać z CPK, podobnie jak, naszym zdaniem, nie uczyni tego LOT, ani żadna rozsądna linia lotnicza.” Oczywiście, szanujemy wybór Ryanaira. Co do obecności na CPK innych linii, to np. w imieniu LOT zasadniczo powinien wypowiedzieć się LOT, a nie Ryanair, który jest dla tej linii konkurentem realizującym zupełnie inny model biznesowy. Według naszych informacji – chociaż oczywiście irlandzki przewoźnik może sądzić, że wie lepiej – CPK szykowane jest jako lotnisko przesiadkowe, którego głównym przewoźnikiem będzie LOT, a jednocześnie będzie ono dostępne dla wszystkich zainteresowanych linii.
Przedstawiciele Ryanair piszą: „Pozostałe 25 miliardów oszczędności należy zainwestować w polskie szpitale i polskie szkoły z korzyścią dla polskich obywateli, polskich lekarzy, polskich pielęgniarek i polskich nauczycieli”. Troska irlandzkiego przewoźnika o polski system ochrony zdrowia i edukacji jest wzruszająca, ale nie wydaje się szczera. Bardzo ważna informacja jest taka, że rezygnując z budowy CPK, nie uda się uzyskać góry pieniędzy, która można by przeznaczyć na inny cel. Źródła finansowania w najbliższych latach to bowiem: skarbowe papiery wartościowe, które nie obciążają bieżących wydatków państwa, finansowanie komercyjne (dla części lotniskowej) i dedykowane środki UE (część kolejowa).
W swojej odpowiedzi Ryanair „zaleca, żeby polski rząd przestał marnować pieniądze na lotnisko CPK”. Z całym szacunkiem dla irlandzkiego giganta, który rozdaje karty w europejskim pasażerskim segmencie lowcostowym: linia lotnicza może zalecać swoim załogom, np. jaki mają zabrać dodatkowy zapas paliwa i ile zdrapek loterii sprzedać na pokładzie, a nie polskiemu rządowi, jak ustalać wydatki inwestycyjne. Prawda jest taka, że Ryanair myśli wyłącznie o własnym modelu biznesowym point-to-point, który całkowicie rozmija się z ideą hubu, czyli CPK.
Następne stwierdzenie z oświadczenia: „Lotnisko CPK – zamek na piasku w szczerym polu będzie kolejną poważną nieudaną inwestycją, podobnie jak terminal Brandenburg w Berlinie”. Powtarzamy, że żadnej analogii z Berlinem-Brandenburg nie ma. CPK to port przesiadkowy, a Berlin point-to-point. Niemieckie huby są we Frankfurcie i Monachium, a nie w Berlinie. Co do prowadzenia inwestycji, to wyciągamy wnioski z niemieckiego przebiegu wydarzeń i przedsięwzięliśmy kroki, żeby uniknąć berlińskiego scenariusza.
Wypowiedź prezesa Ryanaira krytyczna wobec CPK, odpowiedź CPK dla przewoźnika, kolejne trzy grosze Ryanaira, sprostowanie nieprawdziwych tez i riposta CPK… Ryanair nie przedstawił w swojej ostatniej wypowiedzi merytorycznych argumentów, więc jako CPK niniejszym kończymy wymianę zdań. Apelujemy do Ryanaira, żeby zakończyć słowny ping-pong, rozstać się w szacunku i zająć się wyzwaniami, których zarówno inwestor lotniska, jak też przewoźnik mają przed sobą bardzo wiele.”
Prezes Ryanaira krytycznie o CPK. CPK odpowiada: „To nieprawda”
„W przypadku CPK żadnej analogii z lotniskiem w Berlinie nie ma i nie będzie. Dlaczego nie? CPK to port przesiadkowy, którego głównym przewoźnikiem będzie polski LOT. Z kolei Berlin-Brandenburg to lotnisko dla połączeń point-to-point (przypominam, że huby Lufthansy znajdują się nie w Berlinie, a we Frankfurcie i Monachium).
Celem projektu CPK jest budowa hubu, który pozwoli wygenerować i obsłużyć ruch przesiadkowy. Chodzi przy tym o ruch znacznie większy niż przed pandemią na Lotnisku Chopina, kiedy warszawski port był na granicy przepustowości, a LOT-owi i innym przewoźnikom brakowało slotów, żeby uruchamiać nowe połączenia. Modlin i lotniska regionalne to z kolei połączenia docelowe (point-to-point). Oczywiście, na takie lotniska też jest znaczące miejsce na rynku, a przykłady ze świata pokazują, że oba segmenty mogą współistnieć.
Przewoźnicy regularni, np. LOT, korzystają z hubów, a przewoźnicy niskokosztowi, np. Ryanair, z portów point-to-point. Stąd wynika fundamentalna rozbieżność interesów.
Idea duoportu: postulowanego przez Ryanaira współdziałania Chopina i Modlina, czyli idąc dalej operowania przez LOT z dwóch lotnisk – już niedługo znów za ciasnego Chopina i rozbudowywanego Modlina (zakładając że w ogóle taka rozbudowa byłaby możliwa, biorąc pod uwagę m.in. kwestie środowiskowe), nie ma absolutnie biznesowego sensu.
Model duoportu uniemożliwia budowę lotniska przesiadkowego. Żaden pasażer o zdrowych zmysłach nie będzie chciał się przesiadać z jednego samolotu na drugi, jeżdżąc między dwoma lotniskami: Chopinem i Modlinem. Co zrobi taki potencjalny pasażer duportu Chopin-Modlin? Otóż wybrałby konkurencyjne połączenie z innych hubów: np. Frankfurtu, Monachium, Amsterdamu, Paryża – De Gaulle’a, Londynu Heathrow itd.”