Rada Języka Polskiego oficjalnie odniosła się do słowa „Murzyn”.
Prezydium zaakceptowało opinię dr hab. Marka Łazińskiego z Uniwersytetu Warszawskiego.
Słowo „Murzyn” nie może być używane zbyt często, jak np. w latach 70. i 80. XX wieku. Mimo to słowo przez wiele osób jest uważane za neutralne. Zatem odradza się używania tego słowa!
Rada Języka Polskiego: „Dziś słowo Murzyn jest nie tylko obarczone złymi skojarzeniami, jest już archaiczne”.
Oświadczenie Prezydium RJP ws. opinii językowej o słowie „Murzyn” – sierpień 2020 roku
„Należy stanowczo podkreślić, że Rada Języka Polskiego nie ma kompetencji, by zakazywać używania jakiegokolwiek słowa lub wyrażenia, ani też, by nakazywać posługiwanie się jakimkolwiek wyrazem. Byłoby to zresztą niezgodne z poglądami członków Rady, którzy nie uważają się ani za właścicieli polszczyzny, ani za osoby mogące ingerować w rozwój języka. Rada wyraża tylko opinie dotyczące kwestii językowych, opinie oparte na analizie istniejącego stanu faktycznego. Tak też jest skonstruowana odpowiedź w sprawie słowa Murzyn, odpowiedź, w której autor przywołuje historię używania tego wyrazu i przedstawia stan dzisiejszy. Nie można ignorować tego stanu i opierać się tylko na własnym przekonaniu, dotyczącym jakiejkolwiek kwestii językowej.”
Dr hab. Marek Łaziński, prof UW
„Odbiór słów Murzyn i Murzynka (wszystko, co piszę, odnosi się do obu rzeczowników), niegdyś neutralnych i podstawowych wśród możliwych nazw oznaczających osoby czarnoskóre, dziś niewątpliwie jest obarczony bagażem negatywnych konotacji. Od kilku lat wyraz Murzyn pojawia się w prasie i tekstach publicznych po różnych stronach politycznej barykady bardzo rzadko, a jeśli już, to zwykle nie jako neutralne określenie człowieka, lecz jako słowo, o które toczymy spór. Wielki słownik języka polskiego PAN stwierdza jednoznacznie „Współcześnie wyraz uważany za obraźliwy” (wsjp.pl), choć w innych, starszych słownikach tej informacji nie znajdziemy.
Podkreślam, że słowo Murzyn było niegdyś neutralne, a w każdym razie najlepsze z możliwych, można znaleźć bez trudu neutralne i pozytywne konteksty tego rzeczownika, a osoby, które używały go w latach osiemdziesiątych czy dziewięćdziesiątych, nie mają w żadnym razie powodu do wyrzutów sumienia. Jednak słowa zmieniają skojarzenia i wydźwięk w toku naturalnych zmian świadomości społecznej. Dziś słowo Murzyn jest nie tylko obarczone złymi skojarzeniami, jest już archaiczne.
Można wskazać kilka przyczyn stopniowej pejoratywizacji rzeczownika Murzyn w polszczyźnie. Po pierwsze we wszystkich językach świata zachodniego (wliczam tu Polskę i polszczyznę) nazwy osób czarnoskórych podstawowe w epoce niewolnictwa ustąpiły lub ustępują nazwom nowszym. Zmiany te najpierw zaszły w angielskim i francuskim – w językach społeczeństw najbardziej zaangażowanych w handel niewolnikami, a później obejmujących największą liczbę osób czarnoskórych, a później w i w innych językach, choć w różnym tempie i w różnym stopniu.
Po drugie słowo Murzyn w języku polskim obrosło wyjątkowo silną frazeologią obraźliwą, jak 100 lat za Murzynami. Oczywiście krzywdząca frazeologia dotyczy też innych grup ludzkich czy narodów, ale stereotypizacja osób czarnoskórych jest w polszczyźnie wyjątkowa i nieporównywalna z sytuacją w językach sąsiednich. Frazeologia wzmacnia też skojarzenie Murzyn – niewolnik. Nie ma gwarancji, czy zmiana określenia powstrzyma krzywdzącą frazeologię, ale na pewno skłoni do zastanowienia.
Po trzecie (w związku z pierwszym i drugim): czarno- i ciemnoskórzy Polacy, w większości przybyli z Afryki w pierwszym lub drugim pokoleniu, oraz mieszkający w Polsce czasowo czarnoskórzy Amerykanie w zdecydowanej większości traktują to słowo jako obraźliwe. Częściowo decyduje o tym automatyczne porównanie z innym i językami (słowo Murzyn było w słownikach polsko-angielskich i polsko-francuskich bardzo długo tłumaczone bez komentarzy jako Negro, nègre), częściowo ciągłe doświadczanie przejawów stereotypizacji ze względu na kolor skóry, a nierzadko rasizmu. Warto uszanować wrażliwość odbiorców. Nasi sąsiedzi o czarnej skórze wolą być nazywani ze względu na konkretną narodowość (np. Senegalczyk, Nigeryjczyk), wolą być Afrykanami, czarnoskórymi, ciemnoskórymi lub po prostu czarnymi (choć jeszcze kilkadziesiąt lat temu konotacje przymiotnika czarny w odniesieniu do człowieka czarnoskórego były gorsze niż rzeczownika Murzyn). Złożenie Afropolak na wzór Afroamerykanina nie jest dla polszczyzny typowe.
Po czwarte i dla językoznawcy najważniejsze: w wielu kontekstach słowo Murzyn było i jest używane niepotrzebnie. Określa nie narodowość ani pochodzenie geograficzne, tylko kolor skóry, a ta cecha podobnie jak kolor włosów, wzrost, typ figury nie musi być istotna w opisie człowieka. Słowo Murzyn w podmiocie zdania zastępuje nam słowo podstawowe człowiek czy mężczyzna (Murzynka zastępuje słowo kobieta), zmusza nas do wskazania cechy fizycznej, która mogłaby pozostać nienazwana, gdyby była przymiotnikiem. Łatwiej powiedzieć po prostu człowiek zamiast czarnoskóry człowiek niż zastąpić słowo Murzyn innym. Nietrudno znaleźć polskie przekłady z obcych języków, w których pojawia się słowo Murzyn, choć w oryginale nie ma mowy o kolorze skóry wynika tylko on z szerszego kontekstu (por. cytaty w tekstach polecanych do lektury na końcu tej opinii).
Wszystkie powyższe argumenty skłaniają mnie ku jednoznacznemu zaleceniu, by słowa Murzyn nie używać inaczej niż na prawach historycznego cytatu (jak Murzyn zrobił swoje… w cytacie z Fryderyka Schillera). Ponieważ trudno jest zmienić przyzwyczajenia mówiących, ograniczam swoją rekomendację do komunikacji publicznej: mediów, administracji, szkoły. W tych kręgach zresztą omawiane tu słowa i tak są używane coraz rzadziej, ponieważ większość mówiących ma świadomość, że budzą co najmniej kontrowersje.
Osoby przyzwyczajone do języka sprzed lat będą dalej używać słowa Murzyn w rozmowach prywatnych w przekonaniu, że słowo to jest neutralne. Taką opinię podziela część językoznawców. Dlatego nie zachęcam do poprawiania wszystkich i w każdej sytuacji. Sam nie mówię Murzyn od lat nawet w rozmowach prywatnych, innych zachęcam, by nie używali tego słowa w przestrzeni publicznej.
Nie tylko dziś Polacy, w tym językoznawcy toczą spory, jak nazywać innych. W roku 1927 na łamach „Języka Polskiego” trwała zażarta dyskusja, czy mamy nazywać wschodnich sąsiadów, a wtedy także obywateli jednego państwa Rusinami czy Ukraińcami. Tradycjonaliści bronili nazwy Rusin i pytali „dlaczego ktoś chce mówić nam Polakom, jak mamy nazywać innych?”. Padały też rzeczowe historyczne argumenty za niejednoznacznością nazwy Ukrainiec. A jednak zwyciężyła wrażliwość odbiorcy. I tak się zwykle w historii dzieje.”
(PAN)