Już w piątek 9 września w Kapsztadzie rozpocznie się ósmy Puchar Świata w rugby 7.
Dla naszego kraju to historyczny moment, bowiem po raz pierwszy będziemy mieli szansę oglądać na nim reprezentację Polski. Podopieczne Janusza Urbanowicza w Republice Południowej Afryki znów mają okazję zmierzyć się z czołowymi ekipami świata i kto wie, czy po raz kolejny nie sprawią nam miłej niespodzianki.
Dla reprezentacji Polski w rugby 7 kobiet ten sezon jest niesamowicie intensywny. Rozpoczęło się dwoma turniejami mistrzostw Europy, zakończonymi złotym medalem w Krakowie, później przyszły kwalifikacje do Pucharu Świata, turniej kwalifikacyjny do World Series w Chile, a teraz wieńczący sezon występ w Kapsztadzie. Jeszcze nigdy żadna nasza reprezentacja nie wystąpiła na imprezie tej rangi. W końcu się doczekaliśmy, a same zawodniczki zapewniają, że to wcale nie jest szczyt ich ambicji.
Regulamin nie wybacza
W żeńskiej edycji turnieju wystąpi szesnaście drużyn, które został rozstawione na podstawie punktów zdobywanych przez ostatnie sezony w World Series, a także na bazie rankingów regionalnych. I w ten sposób w pierwszej rundzie Polska trafiła na drużynę Stanów Zjednoczonych, znajdującą się zdecydowanie wyżej w rankingu.
Regulamin turnieju jest tak skonstruowany, że nie wybacza błędów. Pierwsza runda zdecyduje bowiem o tym, czy dana drużyna powalczy o medale, czy też trafi do rozgrywek Challenge Trophy, w których zespoły będą walczyć o miejsca 9-16. Oznacza to ni mniej ni więcej, że mecz z USA będzie kluczowy. Wygrana zapewni nam szansę dalszej rywalizacji ze światową czołówką, porażka sprawi, że będziemy bić się z nieco słabszymi, choć wciąż bardzo wymagającymi rywalkami.
Każdy zespół rozegra cztery mecze. Pierwsza runda w całości odbędzie się 9 września, kolejne spotkania dzień później, a na niedzielę 11 września zaplanowane są finałowe potyczki, zarówno w Challenge Trophy, jak i w turnieju głównym, gdzie rozegra się walka o medale.
„Zostawimy serce na boisku”
Dla Polek występ w Pucharze Świata będzie nagrodą za trudny i niezwykle długi sezon, w którym przysporzyły nam tylu radości. Nasze zawodniczki są bardzo zmotywowane, by powalczyć z Amerykankami i dostać się do czołowej „ósemki”, co byłoby naprawdę wielkim sukcesem i szansą, by zmierzyć się z topowymi ekipami świata.
Podopieczne Janusza Urbanowicza w Kapsztadzie zameldowały się już w poniedziałek 5 września i od razu mocno wzięły się do pracy. Choć doskwiera im zmęczenie, a kilka z nich ma drobne problemy zdrowotne, to atmosfera w drużynie jest dobra, a nasze rugbistki zapowiadają, że zamierzają postawić się wyżej notowanym rywalkom.
– Atmosfera jest bardzo dobra, wszyscy trochę ekscytowaliśmy się przylotem do RPA i zorganizowanym systemem, jaki tu zastaliśmy ze strony World Rugby. Czuć już bardzo mocno atmosferę turnieju. Wiemy, że ciężko pracowałyśmy na to, żeby tu być, wiec determinacja jest ogromna. Tym bardziej, że system rozgrywek jest dość „brutalny” dla przegranych. Czujemy spory niedosyt po przegranym finale w kwalifikacjach do World Series, wiec myślę, że kibice mogą liczyć na świetny mecz z USA, bo jak zawsze zostawimy na boisku serce. Ale przyda się też trochę szczęścia, wiec niech każdy trzyma kciuki. Wszystkie wiemy że nikt tu nie jest z przypadku i będziemy mocno walczyć o marzenia – przekazała tuż po przylocie do Kapsztadu Małgorzata Kołdej.
Mecz z drużyną USA odbędzie się w piątek 9 września o godzinie 12.33. Kolejne mecze czekają Polki dzień później. Miejmy nadzieję, że to zostawione na boisku serce zaprezentuje i „biało-czerwone” zagrają w najlepszej ósemce. A to byłoby wielkim sukcesem i przedłużeniem snu, jaki ta drużyna śni i realizuje od kilku miesięcy.