18 listopada posłanka Magdalena Biejat ucierpiała od użycia gazu.
- Policjant złamał legitymację poselską Moniki Wielichowskiej. Barbarze Nowackiej funkcjonariusz miał oświadczyć, że nie obchodzi go jej immunitet.
- W opinii Rzecznika Praw Obywatelskich mogło dojść do naruszenia ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora.
- Dlatego Adam Bodnar poprosił komendanta stołecznego policji nadinsp. Pawła Dobrodzieja o zbadanie postępowania funkcjonariuszy wobec osób objętych immunitetem parlamentarnym.
Nawiązując do wcześniejszego pisma w sprawie interwencji policji wobec uczestników protestów 18 listopada w Warszawie, RPO zwraca uwagę na dodatkowy aspekt działań funkcjonariuszy, który budzi istotne wątpliwości i wymaga szczegółowego wyjaśnienia.
Niezależnie bowiem od działań funkcjonariuszy wobec wicemarszałka Sejmu Włodzimierza Czarzastego media oraz zainteresowane osoby informacje o działaniach policji skierowanych przeciw innym parlamentarzystom w miejscu protestów.
Nie wiem kto prowadzi to konto, ale kompromitujecie Policję. Wicemarszałek Sejmu @wlodekczarzasty chce wejść do Sejmu, a tu widać jak jest bezprawnie zatrzymywany. Bronicie Sejmu przed posłami opozycji? Kto Wam wydał takie polecenie? Wicepremier Kaczyński? https://t.co/d0yP2dDDq1
— Jan Grabiec (@JanGrabiec) November 19, 2020
Jak wynika z tych informacji, posłanka Magdalena Biejat ucierpiała w wyniku użycia przez policjantów gazu w stosunku do niej. Z kolei posłanka Monika Wielichowska poinformowała, że policjant złamał jej legitymację poselską, gdy zwróciła się do niego w sprawie zatrzymanego młodego mężczyzny. A posłance Barbarze Nowackiej policjant miał powiedział, że nie obchodzi go jej immunitet.
Rzecznik przypomina, że immunitet przysługując posłom wynika z art. 105 Konstytucji, co precyzuje ustawa z 9 maja 1996 r. o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Chodzi o niezbędną w państwie demokratycznym ochronę posła i zapewnienie odpowiednich warunków do sprawowania mandatu oraz zagwarantowanie autonomii działania i niezależnego realizowania władzy przez Sejm. Trybunał Konstytucyjny wskazuje, że „immunitet trzeba traktować nie tyle jako przywilej indywidualny, przyznany poszczególnym członkom parlamentu, ile jako przywilej instytucji”.
Z art. 10 ust. 1 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora wynika, że poseł nie może być zatrzymany lub aresztowany bez zgody Sejmu lub Senatu, z wyjątkiem ujęcia go na gorącym uczynku przestępstwa, jeżeli jego zatrzymanie jest niezbędne do zapewnienia prawidłowego toku postępowania.
Z art. 10 ust. 2 tej ustawy wynika zaś, że zakaz zatrzymania obejmuje również wszelkie formy pozbawienia lub ograniczenia wolności osobistej posła przez organy stosujące przymus. Niewątpliwie taką formą ograniczenia wolności osobistej wobec posła stanowi zastosowanie wobec niego środków przymusu bezpośredniego, środki te są bowiem stosowane w celu wymuszenia określonego zachowania, co oznacza ingerencję w sferę wolności osobistej.
Opisane przez media przypadki interwencji funkcjonariuszy wobec wymienionych posłanek mogą więc wskazywać na naruszenie art. 10 ust. 2 ustawy. Dlatego też okoliczności tych interwencji wymagają szczegółowego wyjaśnienia.
Dodatkowego wyjaśnienia wymaga zaś użycie przez funkcjonariusza wobec posłanki M. Biejat – okazującej w trakcie tego zajścia legitymacją poselską, środka przymusu bezpośredniego w postaci chemicznych środków obezwładniających.
RPO prosi komendanta o wyjaśnienie, która z opisanych w ustawie o środkach przymusu bezpośredniego przesłanek użycia chemicznego środka obezwładniającego zaktualizowała się w przypadku M. Biejat i czy było to zachowanie wyczerpujące znamiona przestępstwa. Tylko takie bowiem zachowanie uzasadniałoby ograniczenie nietykalności parlamentarnej M. Biejat.
Dlaczego policja zamieniła Sejm w twierdzę? Czy prezydent Warszawy wiedział o zablokowaniu ul. Wiejskiej – Rzecznik pyta policję
- Okolice Sejmu są od lat miejscem ważnym dla debaty publicznej – bardzo często odbywają się tam demonstracje o istotnym znaczeniu społecznym
- Tymczasem 18 listopada 2020 r. ul. Wiejska została całkowicie zablokowana przez policję w związku ze zgromadzeniami spontanicznymi
- Czy wiedział o tym wcześniej prezydent Warszawy, który zarządza tą ulicą? – RPO pyta Komendanta Stołecznego Policji
18 listopada 2020 r. okolice Sejmu (obradującego tego dnia) przy ul. Wiejskiej zostały zablokowane przez policję w związku ze zgromadzeniami spontanicznymi odbywającymi się w ostatnim czasie.
Rozumiejąc konieczność ochrony zarówno osób protestujących, jak i przebywających w budynkach parlamentarnych, należy rozważyć proporcjonalność takich działań z perspektywy ochrony konstytucyjnie gwarantowanej wolności zgromadzeń publicznych.
Okolice Sejmu RP są bowiem miejscem kluczowym dla debaty publicznej. Od wielu lat bardzo często stanowią miejsce demonstracji o istotnym społecznie znaczeniu.
A ul. Wiejska jest drogą gminną zarządzaną przez Prezydenta Miasta Stołecznego Warszawy – zgodnie z art. 10 ust. 6 Prawa o ruchu drogowym. Wyłączenie tak kluczowej ulicy w centrum miasta wiąże się z koniecznością podjęcia wielu działań zabezpieczających, a umożliwiających reorganizację ruchu.
RPO zwrócił się do KSP o wyjaśnienie przyczyn podjęcia decyzji o zablokowaniu ul. Wiejskiej. Chce też wiedzieć, czy prezydent Warszawy został z wyprzedzeniem o tym poinformowany. Rafał Trzaskowski dostał to pismo do wiadomości.
Przedstawiciele Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur rozmawiali z osobami zatrzymanymi po proteście przed Sądem Okręgowym w Warszawie
- Przedstawiciele KMPT rozmawiali z 7 osobami zatrzymanymi po proteście przed gmachem Sądu Okręgowego w Warszawie
- Niezmiennie identyfikowanymi problemami są: realizacja pouczenia osób zatrzymanych o przysługujących im uprawnieniach oraz nadmierne stosowanie środka przymusu bezpośredniego w postaci kajdanek
- Jedną z zatrzymanych osób poddano dwukrotnie kontroli osobistej w tej samej komendzie
- Dostęp do dokumentacji zatrzymanych został uzależniony od zgody prokuratora – wbrew przepisom Protokołu fakultatywnego do Konwencji w sprawie zakazu stosowania tortur
19 listopada 2020 r. przed Sądem Okręgowym w Warszawie odbył się protest. Uczestnicy demonstracji pojawili się na miejscu w związku z posiedzeniem sądu dotyczącym kobiety podejrzanej o czynną napaść na funkcjonariusza policji i udział w zbiegowisku podczas protestów przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego.
Z informacji Komendy Stołecznej Policji wynikało, że zatrzymanych zostało 6 osób, jednak ostatecznie przedstawiciele KMPT dotarli do 7 zatrzymanych. Zostali osadzeni w Pomieszczeniach dla Osób Zatrzymanych (PdOZ) zarówno w Warszawie jak i powiatach podwarszawskich: Legionowie, Grodzisku Mazowieckim oraz w Piasecznie.
Celem wizytacji KMPT było zbadanie sytuacji osób zatrzymanych przez policję, warunków ich osadzenia oraz realizacji tzw. minimalnych gwarancji antytorturowych.
W jednym z wizytowanych PdOZ dostęp do dokumentacji dotyczącej zatrzymanych uzależniony został od wydania zgody przez prokuratora. Stoi to w sprzeczności z przepisami Protokołu Fakultatywnego do Konwencji w sprawie zakazu stosowania tortur oraz innego okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania albo karania zgodnie z którymi KMPT ma nieograniczony dostęp do wszystkich informacji dotyczących osób przebywających w miejscach detencji.
Ostatecznie przedstawicielce KMPT udostępniono dokumentację. Nastąpiło to jednak ze znacznym opóźnieniem co miało negatywny wpływ na realizację mandatu Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur. Taka nieznajomość uprawnień przysługujących KMPT ze strony organów wymiaru sprawiedliwości budzi najwyższy niepokój. Może ona bowiem skutkować zmniejszoną efektywnością w ochronie praw osób pozbawionych wolności.
Warto również podkreślić, że rozmieszczenie zatrzymanych w różnych lokalizacjach poza Warszawą powodowało trudności w ustaleniu przez adwokatów miejsca pobytu ich klientów. Adwokaci zgłaszali przedstawicielom KMPT problemy w komunikacji z niektórymi funkcjonariuszami. W Grodzisku Mazowieckim, zgodnie z informacją przekazaną przez obrońców, występowały trudności w umożliwieniu adwokatom spotkania z klientami.
Zatrzymani, z którymi przedstawiciele KMPT przeprowadzili poufne rozmowy, w większości nie zgłaszali poważnych zastrzeżeń do działań policjantów. Przez niektórych zauważalny był jednak chaos i pośpiech części funkcjonariuszy, który powodował znaczne przedłużanie się wykonywanych czynności, wielokrotne zadawanie tych samych pytań czy utrudniony dostęp do niektórych uprawnień (jeden z zatrzymanych z uwagi na czasowy brak wolnego pomieszczenia musiał odbywać rozmowę z adwokatem w tymczasowym pomieszczeniu przejściowym w obecności funkcjonariusza).
Niezmiennie z rozmów z zatrzymanymi wynika, że kajdanki stosowane są przez funkcjonariuszy niemal automatycznie. W większości przypadków zatrzymani mieli skute ręce od początku zatrzymania do momentu osadzenia w PdOZ (w tym również w czasie transportu oraz pobytu w jednostce policji).
Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur od lat podkreśla, że kajdanki nie powinny być stosowane prewencyjnie, ale jedynie wówczas, gdy jest to niezbędne i uzasadnione w konkretnym przypadku. Trudno mówić o zaistnieniu tych przesłanek w czasie przewożenia zatrzymanych w furgonetce w zamkniętej części wydzielonej dla osób zatrzymanych lub w czasie przebywania na terenie Komisariatu, gdzie ryzyko ucieczki ograniczone jest niemal do zera. Warto podkreślić, że kajdanki stosowane są (co wskazują sami funkcjonariusze) również prewencyjnie, a zatem nawet wtedy gdy zachowanie zatrzymanego w żadnym stopniu nie stanowi przejawu agresji lub gdy nie podejmował on próby ucieczki. Jedna z zatrzymanych kobiet miała usłyszeć ze strony funkcjonariusza komentarz, że powinna cieszyć się, że kajdanki nie są założone z tyłu.
Kolejnym z obserwowanych problemów jest sposób dokonywania pouczeń osób zatrzymanych o przysługujących im uprawnieniach. Część zatrzymanych wskazała, że poza wydaniem druku zawierającego pouczenie o prawach podejrzanego w postępowaniu karnym, nie otrzymali oni od funkcjonariuszy żadnych informacji o przysługujących im jako osobom zatrzymanym prawach. Należy podkreślić, że sens dokonywania pouczeń opiera się na skuteczności tych działań, nie zaś na potwierdzeniu przez zatrzymanego otrzymania stosownej broszury. Z doświadczenia KMPT wynika, że weryfikacji znajomości swoich praw przez osoby zatrzymane wskazuje, że ich wiedza w tym zakresie jest znikoma. Jedna z osób zatrzymanych podczas rozmowy z przedstawicielką KMPT przyznała, że była przekonana, iż przysługuje jej prawo wykonania jednego telefonu, dlatego wybrała adwokata i nie powiadomiła żadnej innej osoby o swoim zatrzymaniu.
Jedna z zatrzymanych osób wskazała, że poddano ją dwukrotnie kontroli osobistej i to na terenie tej samej komendy. Kontrola ta przeprowadzona została najpierw w gabinecie funkcjonariuszy, a następnie w jednym z pomieszczeń PdOZ, przed umieszczeniem w pokoju dla zatrzymanych. Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur pragnie podkreślić, że kontrola osobista jako instrument ingerujący w prawo do prywatności osoby zatrzymanej, powinien być stosowany jedynie w uzasadnionych sytuacjach. Nadużywanie tej formy kontroli może stanowić poniżające traktowanie.
Jeden z mężczyzn po zatrzymaniu przewożony był nieoznakowanym czarnym samochodem z zaciemnionymi szybami. Jak wskazał w rozmowie z przedstawicielką KMPT, funkcjonariusze nie wylegitymowali się ani nie przedstawili, a po zatrzymaniu przewożony był nieoznakowanym samochodem. Należy przypomnieć, że funkcjonariusz dokonujący zatrzymania obowiązany jest okazać legitymację służbową w taki sposób, aby zainteresowany miał możliwość odczytać i zanotować numer i organ, który wydał legitymację, oraz nazwisko policjanta. Ma to szczególne znaczenie w przypadku policjantów nieumundurowanych poruszających się samochodami nieoznakowanymi.
Tymczasem, mężczyzna miał zostać poinformowany o przyczynie zatrzymania dopiero na Komisariacie. Taka sytuacja świadczy o uchybieniu ze strony funkcjonariuszy, którzy na podstawie art. 244 § 2 Kodeksu postępowania karnego zobligowani są niezwłocznie poinformować zatrzymanego o podstawie prawnej i faktycznej zatrzymania. Podobne zastrzeżenie padło również ze strony osoby zatrzymanej, z którą przedstawiciele KMPT rozmawiali w innym PdOZ.
Wśród informacji przekazanych przez zatrzymanych pojawił się również sygnał, że nie wszyscy funkcjonariusze, wbrew obowiązującym przepisom, używali w trakcie podejmowanych czynności, maseczek zakrywających usta i nos.
Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur na bieżąco monitoruje sytuację związaną z przebiegiem protestów i działaniami służb egzekwujących prawo i nie wyklucza kolejnych wizyt ad hoc w najbliższym czasie.
(RPO)