– Nie będziemy brali udziału w nowelizacji budżetu, nie będziemy też zgłaszali żadnych poprawek – oświadczył w imieniu KP Lewica poseł Tomasz Trela.
Skomentował przesłanie przez rząd do Sejmu nowelizacji budżetu na 2023 r. Jego zdaniem rząd ukrywa wydatki, a utworzenie przez rząd wielu pozabudżetowych funduszy spowodowało, iż coroczny plan finansowy państwa to fikcja.
– Mateusz Morawiecki wyspecjalizował się w tym, aby tworzyć alternatywny budżet – ocenił. 422 mld zł zostało zapisane na 126 funduszach celowych, kiedy to wydatki budżetu państwa po nowelizacji mają wynieść 694 mld zł.
Fundusz covidowy to fundusz wyborczy PiS
Lewica mówi wyraźnie: wszystkie fundusze operujące publicznymi pieniędzmi powinny zostać wpisane do ustawy budżetowej i podlegać demokratycznej kontroli. – Obecny premier wpadł na pomysł, aby wpisać część tych wydatków do uzasadnienia budżetu, aby móc powiedzieć, że trochę z tych środków będzie pod kontrola, a trochę nie. Doskonale wiemy, że wszystkie te pozabudżetowe wydatki to fundusz wyborczy PiS – stwierdził Trela.
– Do wyborów zostało 3 i pół miesiąca, jesteśmy za tym, aby po nich przygotować rozsądny budżet, oparty na twardych fundamentach, z którego środki nie będą wyprowadzane. Finanse publiczne powinny być transparentne i przejrzyste – podkreślił.
Dopiero po zmianie rządu poznamy prawdę o stanie finansów publicznych
– Nie może być tak, że jedyną kontrolą jest Excel premiera Morawieckiego. Fundusze powinny być też tworzone na konkretne cele, a nie tak jak fundusz na COVID-19, który w tej chwili dotyczy już wszystkiego poza pandemią koronawirusa – zaznaczył Dariusz Standerski, ekspert ekonomiczny Lewicy.
– Stan finansów publicznych to jest materiał do niezłego audytu, który już przeprowadził NIK i ocenił jednoznacznie negatywnie. Tak naprawdę dopiero po zmianie rządu zobaczymy, ile pieniędzy zaszyto w funduszach pozabudżetowych i na co zostały wydane – ocenił.
Kulasek: Polacy nie chcą zmian w rządzie, tylko zmiany rządu
„Była kiedyś świetna i wzruszająca komedia, pod tytułem „Cztery wesela i pogrzeb”. W tym tygodniu rządzący postanowili nam zafundować inną produkcję. Ta miała tytuł „Cztery dymisje i jedno powołanie”. Tylko, to nie była komedia, a bardziej komediodramat. A może nawet raczej nudny telewizyjny tasiemiec w stylu „Niewolnicy Izaury”, tylko, że to Polacy stają się niewolnikami zabawy polityków i muszą nadążyć za tym czy dziś Jarosław Kaczyński jeszcze jest w rządzie czy już go może ponownie opuścił.
To są zabawy w PiS-owskiej piaskownicy, które nie mają żadnego przełożenia na życie ludzi. Bo kogo obchodzi czy jeden czy drugi PiS-owski prominent został ministrem bez teki czy może ma tekę? Zajmowanie się takimi sprawami pokazuje, że politycy PiS są oderwani od życia Polek i Polaków. Bardziej interesuje ich to, kto jaką limuzyną będzie jeździł, a nie to ile w sklepie kosztuje masło. A co na poważnie zajmuje Polaków? Kiedy skończy się inflacja? Kiedy spadną ceny? Czy w Polsce będzie bezpiecznie? Kiedy ciężarne Polski przestaną umierać? Kiedy będą darmowe leki? To są problemy Polaków! Nie to czy jeden pan zastąpił innych panów i po co to się stało.
Gdyby minister Błaszczak dostał dymisję za aferę z zaginioną rosyjską rakietą i zwalaniem winy na generałów, to ja i każdy Polak rozumiałby sens takiej zmiany. Jeśli natomiast Mariusz Błaszczak przestaje być wicepremierem, a pozostaje ministrem, to jest to kpina z ludzi!
Gdyby premier Morawiecki zdymisjonował Zbigniewa Ziobrę za nazywanie go „miękiszonem”, to miałoby jakiś sens.
Tymczasem co to kogo obchodzi, że Kaczyński został wicepremierem, aby ratować kampanię PiS-u?! Jeśli Kaczyński chce ratować kampanię swojej partii, to powinien zostać szefem sztabu. Nie po to płacimy komuś za sprawowanie funkcji wicepremiera, aby ta osoba zajmowała się sprawami partii, siedząc w Alejach Ujazdowskich. Inna sprawa, że to pokazuje jakim „cieniasem” jest premier, skoro potrzebuje takiego wsparcia, by poradzić sobie ze swoim ministrem.
Szanowni politycy PiS! Zrozumcie jedno: Polacy nie chcą zmian w rządzie, Polacy chcą zmiany rządu! I już niedługo się o tym przekonacie.”
Marcin Kulasek, poseł i sekretarz generalny Nowej Lewicy