Tyczkarz Piotr Lisek rozpoczął przygotowania do jednego z najważniejszych sezonów w swoim sportowym życiu.
Grudzień spędza w Centralnym Ośrodku Sportu w Spale.
– Każdy medal igrzysk w Tokio biorę w ciemno – mówi brązowy medalista MŚ.
– Wiadomo, że dla każdego sportowca igrzyska olimpijskie są najważniejszą imprezą. Tak też jest w moim przypadku. Każdy z medali, który się w Tokio trafi, biorę w ciemno. Tam będzie walka do ostatniej kropli potu. Chciałem powiedzieć, że do ostatniej kropli krwi, ale wiadomo, że to skok o tyczce, a nie walka pięściarska – podkreśla Lisek.
Przyznaje, że ma już sporo krążków z najważniejszym imprez i wcale nie przeszkadza mu, że złoto zdobył tylko jedno podczas HME w Belgradzie w 2017 roku. Deklaruje, że jadąc na każde kolejne zawody chce skakać jak najwyżej i godnie reprezentować biało-czerwone barwy. Do sezonu halowego, którym rozpocznie rok olimpijski przygotowuje się aktualnie w COS w Spale.
– Lubię przebywać w Polsce. Wiadomo, że w ciepełku byłoby milej, ale przygotowania do sezonu halowego lubimy zaczynać i kończyć w COS w Spale – mówi. W ośrodku COS, co nie mniej ważne, może być z żoną i maleńką córeczką, która urodziła się w tym roku.
– Żona w stu procentach daje sobie radę z córeczką i ja mogę się zająć maksymalnie treningami. Staram się spełniać w roli ojca i poświęcać córce jak najwięcej czasu. Na treningach moją głowę zaprząta jednak tylko sport i to, co muszę zrobić. Dopiero po nich bawię się z córką. Cieszę się, że są tu razem ze mną i mam czas dla rodziny nie tylko w dni wolne od obozów – mówi Lisek.
Zarówno on, jak i maleńka córka świetnie odnajdują się we wspólnych zabawach na hali. Widać o razu, że dziecko ma sportowe geny. Tyczkarz został młodym ojcem, ale sam ma duszę dziecka.
– Są rzeczy trudne i żmudne na treningach, ale staram się w to wszystko wplatać dozę humoru. Tak jest i tym razem. Czy w przyszłym sezonie będę skakał znów powyżej 6 metrów? Trzeba pamiętać, że nie robi się tego ot tak. To nie jest wynik słaby, więc poprawiania rekordu Polski co tydzień spodziewać się nie można – dodaje.
Zastępca dyrektora COS Andrzej Kalinowski podkreśla, że ośrodek w Spale jest niezwykle medalodajny.
– Przez lata trenowało tam wielu późniejszych mistrzów olimpijskich. Są tam świetne warunki, które nasi zawodnicy sobie cenią. Staramy się, żeby, jeśli tylko chcą, mogli przebywać w ośrodku z rodzinami. Wiemy bowiem, ile dni w roku spędzają za granicą na obozach. U nas mają namiastkę domu – podkreśla Kalinowski.
Lisek w Spale pozostanie do 22 grudnia. Święta spędzi z rodziną w Polsce – jak co roku, bo ta tradycja jest dla niego niezwykle ważna.