Minionej nocy San Antonio Spurs po raz trzeci, a zarazem ostatni w tym sezonie rywalizowali z Chicago Bulls.
Pomimo udanej pogoni za wynikiem Ostrogi musiały uznać wyższość Byków, które wygrały 122:116.
Jeremy Sochan rozpoczął mecz w pierwszej piątce i ostatecznie spędził na parkiecie 31 minut. W tym czasie reprezentant Polski odnotował 11 punktów, siedem zbiórek oraz dwie asysty.
Spurs podeszli do tego spotkania bez Victora Wembanyamy. Francuz nie doznał żadnego urazu, ale zgodnie z zapowiedziami trenera Gregga Popovicha nie będzie on występował w spotkaniach rozgrywanych dzień po dniu. Poza rotacją w dalszym ciągu pozostaje również kontuzjowany Zach Collins.
Od pierwszych minut odpowiedzialność za zespół wziął na siebie Tre Jones, który w obliczu przeciętnej skuteczności pozostałych zawodników San Antonio był ostoją ofensywy. Efektywności nie brakowało jednak zawodnikom Bulls, którzy trafiali niemal 60% swoich rzutów z gry, przez co Spurs musieli gonić wynik (23:35).
W drugiej kwarcie swoje popisy kontynuował Jones, ale trafiać zaczęli również pozostali gracze. Choć w zespole rywali dobrze prezentowali się DeMar DeRozan i Coby White, to przed przerwą gospodarzom udało się zmniejszyć stratę (55:63).
Po powrocie na parkiet dwa szybkie trafienia zaliczył Jeremy Sochan, a przewaga Byków zmalała do zaledwie trzech „oczek”. Bulls odzyskali jednak inicjatywę i rozpoczęły swoją serię punktową. „Trójka” DeRozana podwyższyła prowadzenie Chicago do 18 punktów i wówczas wydawało się, że losy spotkania mogą być już przesądzone (65:83).
Sprawy w swoje ręce wzięli jednak m.in. Keldon Johnson, Sandro Mamukelashvili i Malaki Branham. Spurs wykorzystali kilka minut słabości Bulls i potrzebowali niespełna siedmiu minut, by doprowadzić do remisu (94:94).
Czwarta kwarta stała pod znakiem wymiany ciosów, a wynik przez niemal cały czas oscylował w granicach remisu. Na 48 sekund przed końcową syreną Devin Vassell mógł ponownie doprowadzić do remisu, ale wykorzystał tylko jeden z dwóch rzutów wolnych. Chwilę później zza łuku trafił Nikola Vucević, a Vassell ponownie nie wykorzystał okazji na odpowiedź, tym razem za trzy (116:120).
To postawiło Bulls w uprzywilejowanej sytuacji. Zawodnicy Spurs zmuszeni byli faulować, a na linii zimną krew zachował Alex Caruso, który wyegzekwował obie próby. Spurs mieli jeszcze jedną szansę, ale zza łuku spudłował Sochan.
– W drugiej połowie nasze tempo w ofensywie było lepsze. Skuteczniej wykonywaliśmy założenia, zmieniliśmy ustawienia w defensywie i wymusiliśmy kilka strat. W końcówce nie mogliśmy jednak niczego trafić pomimo czystych pozycji – podsumował występ swoich zawodników Gregg Popovich.
Świetny mecz rozegrał Tre Jones, który zdobył 30 punktów, co jest rekordem jego kariery. Wchodzący z ławki rezerwowych Keldon Johnson dołożył 26 „oczek”. Po stronie Bulls świetnie dysponowany był tej nocy Nikola Vucević, autor double-double w postaci 24 punktów i 16 zbiórek.
– To piąty mecz z rzędu, kiedy grali wystarczająco dobrze, by wygrać mecz. Zaczęło się od spotkań z Milwaukee i Cleveland, potem były dwa zwycięstwa i dzisiejsza noc. Pokazują więcej regularności w swojej grze – dodał na pomeczowej konferencji prasowej Pop.
Najlepsze akcje Spurs przeciwko Bulls
Kolejny mecz San Antonio Spurs polscy kibice będą mogli obejrzeć o przystępnej porze. Starcie z Atlanta Hawks rozpocznie się w poniedziałek już o godzinie 21:30 czasu polskiego. Będzie to drugi pojedynek Ostróg z Jastrzębiami w tym sezonie. W pierwszym lepsi okazali się Hawks, którzy wygrali 137:135, a Jeremy Sochan zdobył wówczas 33 punkty.
Najbliższe mecze San Antonio Spurs:
15 stycznia (poniedziałek): Atlanta Hawks – San Antonio Spurs godz. 21:30
17/18 stycznia (noc ze środy na czwartek): Boston Celtics – San Antonio Spurs godz. 1:30
19/20 stycznia (noc z piątku na sobotę): Charlotte Hornets – San Antonio Spurs godz. 1:00
20/21 stycznia (noc z soboty na niedzielę): Washington Wizards – San Antonio Spurs godz. 1:00
22/23 stycznia (noc z poniedziałku na wtorek): Philadelphia 76ers – San Antonio Spurs godz. 1:00