Tym razem dzień bez polskiego medalu w Hamar.
Andżelika Wójcik i Damian Żurek zajęli siódme miejsca na dystansie 500 metrów podczas drugiego dnia łyżwiarskich mistrzostw świata, które trwają w norweskim Hamar. Biało-czerwoni bardzo niewiele stracili do medali i po dwóch dniach w dorobku biało-czerwonej ekipy są dwa brązowe krążki wywalczone w czwartek przez drużynę sprinterek i Władymira Semirunniija.
Wójcik, która w tym sezonie uplasowała się na drugim miejscu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, nie kryła rozczarowania. – Absolutnie w moim biegu nie była to kwestia niuansów, tylko kwestia całokształtu jako takiego. Totalnie nie podobało mi się pierwsze dwieście metrów, było zbyt pasywne, a kolejne trzysta to była próba odbudowania czegoś, co już jest niemożliwe. Było sztywniutko. To, z czego mogę się cieszyć to to, że to jest naprawdę stabilne, jest to siódme miejsce mistrzostw świata. Strasznie żałuję, że ta lista startowa w tym sezonie ułożyła się tak, że tak naprawdę miałam chyba tylko trzy próby ścigania się z zawodniczkami kończąc małym torem. I przez to czuję się taka trochę niewytrenowana w tym, może to zabrzmieć dziwnie, ale naprawdę nie wiem, ile dokładnie bym zliczyła tych przegranych torów zewnętrznych, finiszowych. Wszystkie dowoziłam na medal, więc o czymś to świadczy, więc może muszę coś w tym kierunku poćwiczyć – mówiła.
Jeszcze bardziej porażkę przeżyła Kaja Ziomek-Nogal, która uplasowała się na dwunastym miejscu. – Sport jest brutalny, a sprint myślę, że jeszcze bardziej, bo tak naprawdę drobne błędy powodują, że spadam na dwunaste miejsce. Cały bieg mi się wydawał, że naprawdę jest dobry, czułam się naprawdę szybko i też wiedziałam, że jestem dobrze przygotowana, co pokazał jeszcze poranny trening. Okazało się, że było szybko, ale te wszystkie odepchnięcia nie były trafione, nie były w lód, nie były pchnięte do boku, a to w łyżwiarstwie jest najważniejsze. Jest lekkie rozczarowanie, bo gdy wjechałam na metę myślałam, że na tablicy jest błąd – komentowała.
Na dziesiątym miejscu wśród kobiet uplasowała się Karolina Bosiek. – Jestem bardzo zadowolona z tego wyniku. Nie spodziewałam się takiego, na pewno liczyłam na dobry bieg, dobry technicznie. Myślę, że dzisiaj udało mi się to wykonać i przede wszystkim cieszyłam się z tej jazdy tutaj. Gdy zobaczyłam jedynkę przy swoim nazwisku od razu pojawił się uśmiech na twarzy. Z tego co widziałam później dziewczyny, wszystko było bardzo blisko, więc do tego ósmego miejsca tak naprawdę brakło niewiele. Ale i tak mimo wszystko cieszy to dziesiąte miejsce, najlepsze w tym sezonie na 500 metrów, tym bardziej, że akurat na mistrzostwach świata. W na pewno chcę się dobrze bawić, tak jak dzisiaj. Myślę, że forma dopisuje, jestem gotowa i zobaczymy co będzie – powiedziała. Bosiek i Wójcik w sobotę rywalizować będą jeszcze na tysiąc metrów, natomiast dla Ziomek-Nogal jest to już koniec sezonu. Sezonu świetnego, bo w Pucharze Świata wyraźnie błyszczała.
– Sezon był zdecydowanie lepszy niż zakładałam, że będzie. Osiągnęłam swoje cele w dwustu, jak nie nawet w trzystu procentach, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia i to, że osiągałam świetne wyniki, pozwalało wierzyć w to, że będzie tak dalej. Szczególnie mistrzostwa świata były dla mnie bardzo ważne, bo to jest naprawdę w tym sezonie jedna szansa, żeby zdobyć stypendium. Trzeba być w tej ósemce, dla mnie się wydawało takie dość oczywiste, że w tej ósemce będę, ale niestety nie wyszło – dodała Ziomek-Nogal.
Wśród mężczyzn najlepszy był Damian Żurek. Tomaszowianin uplasował się na siódmym miejscu, tracąc do podium zaledwie dziewięć setnych sekundy.
– To są małe błędy, które każdy popełnia, ale kto zrobi ich mniej, ten staje na podium. Ja zrobiłem jeden duży błąd na zejściu z drugiego wirażu, tam usztywniło mnie na początku, bo zobaczyłem, że rywal wyjeżdża i zamiast jechać swoje to troszkę za bardzo chciałem. Wydaje mi się, że to był ten decydujący błąd, ale po moich ostatnich perturbacjach, jakie były w Tomaszowie, tak naprawdę nie doszedłem w stu procentach jeszcze do siebie, bo jestem cały czas delikatnie poobijany, biorę to siódme miejsce w ciemno. Jeszcze w sobotę mam tysiąc metrów, więc dam z siebie wszystko. Forma przyszła w bardzo dobrym momencie, tutaj trener znowu spisał się bardzo dobrze, bo czuję się najlepiej w całym sezonie, a wiadomo, to nasza docelowa impreza – podsumował.
Dwie pozycje był Marek Kania, który liczył na lepszy rezultat, ale docenił miejsce w czołowej dziesiątce mistrzostw świata. – Wiem, że medal też był w zasięgu, ale nie powiedziałbym, że to jest rozczarowanie, bo to jest podobny poziom do tego co jeździłem w ostatnich Pucharach Świata. Tam się bujałem gdzieś między trzecim, a dziesiątym miejscem, więc to się łapie w tych granicach. Nadal to jest top dziesięć mistrzostw świata. Dziewiętnaście setnych do medalu to jest naprawdę niedużo. Mogło być lepiej, ale jest ok – mówił.
Rozczarowany był za to Piotr Michalski, który uplasował się na szesnastej pozycji. – Wynikiem jestem rozczarowany, czułem, że stać mnie na dużo więcej dzisiaj i chciałem to pokazać. Niestety błędy na drugim łuku jakby skasowały ten bieg, ale optymistycznym takim punktem jest to, że naprawdę czuję się mocny i mimo tego, że wczoraj o późnej porze trzeba było pójść spać i dzisiaj próbować się jakoś zregenerować, to wydaje mi się, że to zadanie zostało wykonane bardzo dobrze przez nas wszystkich. W sobotę ostatnia szansa w tym sezonie i pokażę na co mnie stać – powiedział.
W sobotę biało-czerwoni pokażą się w trzech konkurencjach podczas mistrzostw świata – na 1000 metrów kobiet pobiegną Karolina Bosiek, Andżelika Wójcik i Natalia Jabrzyk, na 1000 metrów mężczyzn Piotr Michalski, Marek Kania i Damian Żurek, a w biegu ze startu masowego Szymon Palka i Marcin Bachanek. Mistrzostwa świata na dystansach, które kończą sezon, zakończą się w niedzielę.