Stefan W., zabójca prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, zwrócił się z pisemną prośbą do Sądu Okręgowego w Gdańsku o zawieszenie jego procesu z powodu złego stanu zdrowia.
Oskarżony twierdzi, że ma chorą trzustkę i dwunastnicę, co zakłóca jego układ nerwowy i sprawia, że jest niepoczytalny. Sąd nie uwzględnił tego wniosku. – Stefan W. czuje się bardzo dobrze. A o jego dobrej kondycji intelektualnej świadczy to, że koresponduje z sądem, jak chce i umie – ocenił postawę oskarżonego brat zamordowanego prezydenta Piotr Adamowicz.
Przed sądem w poniedziałek 16 maja odbyła się piąta rozprawa w procesie zabójcy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Postępowanie sądowe rozpoczęło się 28 marca.
Na początku rozprawy przewodnicząca składu sędziowskiego Aleksandra Kaczmarek poinformowała, że sąd otrzymał pismo od oskarżonego, w którym wnosi on “o odroczenie procesu w sprawie śmierci prezydenta Pawła Adamowicza do czasu ustania przeszkód stanu zdrowia”.
Sędzia przeczytała uzasadnienie wniosku Stefana W.
“Od 16. roku życia 2009 rok mam ciężko uszkodzoną trzustkę oraz dwunastnicę, co powoduje zakłócenia układu nerwowego oraz całkowity brak poczytalności. Biegli, którzy badali mnie fizycznie oparli się jedynie na fałszywych opiniach służby więziennej. Wnoszę o wstrzymanie procesu, ponieważ nie mogę korzystać ze swoich praw oraz wykonanie badań trzustki i dwunastnicy” – napisał własnoręcznie zabójca prezydenta Gdańska.
Pismo zakończył zaś podpisem: honorowy obywatel RP Stefan W. (we wniosku do sądu podał pełne nazwisko – przyp. red.)
Sąd nie przychylił się do wniosku oskarżonego. Poinformował, że Stefan W. był badany przez lekarza w areszcie śledczym przed poniedziałkową rozprawą. I opinia medyka dotycząca udziału mężczyzny w procesie była pozytywna.
Opinia biegłych psychiatrów do 31 maja
Ponadto, sędzia Aleksandra Kaczmarek przeczytała także opinię lekarza w areszcie śledczym, o którą sąd poprosił po wpłynięciu pisma od Stefana W.
Z dokumentu tego jasno wynika, że stan zdrowia oskarżonego jest stabilny, nie przyjmuje on żadnych leków i nie zgłasza żadnych dolegliwości zdrowotnych.
Sąd poinformował także, że opinię na temat aktualnego stanu zdrowia Stefana W., którą przygotowuje dwoje biegłych psychiatrów, ma być gotowa do 31 maja. Pierwszym termin na jej sporządzenie został wyznaczony do 5 maja. Opinii nie udało się jednak wykonać na czas z powodu choroby biegłej.
O przebadanie oskarżonego przez biegłych psychiatrów wniósł na drugiej rozprawie 7 kwietnia jego obrońca Marcin Kminkowski.
Od pierwszej rozprawy Stefan W. zachowuje się bowiem bardzo osobliwie i nietypowo. Na żadnej z pięciu rozpraw, które odbyły się do tej pory, nie odezwał się ani słowem. Zbywał milczeniem nawet najprostsze pytania sądu o swoje dane personalne. Na trzeciej rozprawie zaś 11 kwietnia, mimo tego, że Stefan W. ma kajdanki na rękach i nogach, zerwał pagon z ramienia policjanta.
Zachowanie Stefana W. to poza
– Myślę, że Stefan W. czuje się bardzo dobrze. A o jego dobrej kondycji intelektualnej świadczy to, że koresponduje z sądem jak chce i umie. Natomiast poza, którą przyjął tutaj, to jego linia obrony. Moim zdaniem, udaje, że jest nieobecny, że nie wie, o co chodzi, nie wie gdzie się znajduje. Natomiast pisanie regularne wniosków do sądu, a przecież pisze je sam, świadczy o tym, że jest w dobrej kondycji – powiedział brat zamordowanego prezydenta Piotr Adamowicz, który w procesie jest oskarżycielem posiłkowym.
Do gdańskiego sądu wpłynęło też pismo od Stowarzyszenia HEJTSTOP z Warszawy domagające się umorzenia procesu Stefana W. i poddania oskarżonego badaniom psychiatrycznym. Organizacja wniosła także o wyłączenie jawności rozprawy z uwagi na to, że jej przebieg może naruszać interes prywatny oskarżonego.
Sąd nie uwzględnił wniosku stowarzyszenia HEJTSTOP. Sędzia Aleksandra Kaczmarek podała, że starało się ono wcześniej występować w procesie jako przedstawiciel społeczny, ale nie przedstawiło jednak wymaganych dokumentów.
Piotr Adamowicz wyjaśnił, że stowarzyszenie ze stolicy nie kontaktowało się wcześniej ani z nim, ani z jego pełnomocnikiem.
– Ten wniosek, który wpłynął do sądu jest zastanawiający, dlatego my to sprawdzimy. Bo być może, ktoś się podszył pod to stowarzyszenie. A jeżeli ktoś się podszył, to w takim razie, prokuratura będzie miał co robić – ocenił.
Zmiana zeznań przez świadka
Podczas poniedziałkowej rozprawy zeznawało trzech świadków obecnych podczas tragicznego finału WOŚP w Gdańsku 13 stycznia 2019 r. – wolontariusz oraz dwóch pracowników ochrony.
– Po sztucznych ogniach zaczął grać zespół Blue Cafe. Nagle zaczął się rumor, kazano nam szybko opuścić scenę. Ja i osoby, które stały obok mnie, nikt nie wiedział, co się stało. Potem widziałem prezydenta, który siedział i trzymał się za brzuch, miał zakrwawioną rękę. Na początku myślałem, że się oparzył sztucznymi ogniami. Potem ktoś powiedział mi, że pan prezydent został zaatakowany nożem. Widziałem też pomoc medyczną, która reanimowała pana prezydenta – opowiadał 24-letni Dominik M.
Przed sądem jako świadek stanął też 23-letni Konrad M., który w styczniowy wieczór wraz z innym ochroniarzem wyprowadzał ze sceny Stefana W.
– Wiercił się, krzyczał, że go wrobili wcześniej, bo siedział pięć lat w więzieniu, że był torturowany i to jest wina Adamowicza – mówił świadek.
Konrad M. zmienił też podczas rozprawy część swoich wcześniejszych zeznań złożonych na policji i w prokuraturze. Podczas jednego z przesłuchań powiedział m.in., że kiedy Stefan W. został położony na chodnik, to nikt nie używał wobec niego przemocy.
– Było jednak tak, że jeden z ochroniarzy nadepnął mu specjalnie na rękę, a inny ochroniarz użył wobec niego gazu. Szczerze to nie wiem, dlaczego tak wcześniej zeznałem. Chciałem być chyba fair wobec kolegów. Jeśli chodzi o tego, kto prysnął gazem, to bym go dziś rozpoznał. Miał przezwisko Rugbista – mówił świadek świadek.
Kolejna rozprawa w procesie zabójcy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza odbędzie się w czwartek 19 maja.