Erik Cais i Jindriska Zakova wygrali 30. Rajd Rzeszowski.
Czesi zostali szóstą zagraniczną załogą na liście zwycięzców rzeszowskiej imprezy.
Walka rozegrała się na trasie o długości niespełna 153 km, podzielonej na jedenaście odcinków specjalnych. Ostatni z nich, dodatkowo punktowany Power Stage Łomża, wygrali Cais i Zakova, pieczętując tym samym swój triumf w rajdzie.
Czesi zostali szóstą zagraniczną załogą na liście zwycięzców rzeszowskiej imprezy. Duet korzystający z Forda Fiesta MkII Rally2 pokonał kolegów z FIA ERC: Mikołaja Marczyka i Szymona Gospodarczyka o 16,1 s. Grzegorz Grzyb i Michał Poradzisz, poobijani po wypadku na testach, stanęli na najniższym stopniu podium [+2.01,3].
– Mam nadzieję, że wygraliśmy. Nie chcę mówić, że na pewno, ale spisaliśmy się tu nieźle, więc pewnie tak. Poczekajmy – mówił Cais, oczekujący na rezultat Marczyka.
– To był bardzo trudny i wymagający rajd. Cieszę się, że jesteśmy na mecie. Wielkie ukłony dla Erika Caisa i Jindriski Zakovej, ponieważ w tych trudnych warunkach pokazali europejski poziom. My dawaliśmy z siebie wszystko przez cały weekend. Dzisiaj musiałem uszanować pracę całego zespołu i nie chciałem atakować za wszelką cenę – podsumował Marczyk.
– Chcieliśmy przyjechać chociaż na trzecim miejscu, ponieważ ten rajd był dla nas niesamowitym wyzwaniem. Jestem w strasznie słabej kondycji fizycznej. Byliśmy też bardzo zdołowani, ponieważ to wydarzenie było dosyć „grube”, jeśli chodzi o moją karierę. Dzisiejszy dzień był łatwiejszy. Mniej błota i syfu na drodze. Ja również czułem się zdecydowanie lepiej – przekazał Grzyb.
Po świetnym finiszu na czwartym miejscu zameldowali się Kacper Wróblewski i Jakub Wróbel [+2.11,7]. Duet Orlen Teamu, odrabiający straty po wczorajszym kapciu, uporał się dziś z Sylwestrem Płachytką i Jackiem Nowaczewskim [+2.30,3].
– Pokazaliśmy na co nas stać. Traciliśmy wczoraj przez pozycję na drodze. Dziś jechaliśmy bardzo szybko. Śmiałem się, że ten poprzedni oes pokonaliśmy jak w grze Richard Burns Rally. Udało się nazbierać trochę punktów. Wygraliśmy też swój pierwszy oes w [klasyfikacji generalnej] RSMP – cieszył się Wróblewski.
– Podziękowania dla wszystkich, którzy przyczynili się do tego naszego małego sukcesu. Jechało się nam naprawdę dobrze. Jesteśmy na mecie ekstremalnie trudnego Rajdu Rzeszowskiego. Podziękowania dla Jacka, mojej rodziny i całego zespołu – powiedział Płachytka.
Niezadowoleni opuszczą Rzeszów Tomasz Kasperczyk i Damian Syty. Przez dwa dni mieli sporo problemów i w rezultacie osiągnęli metę na szóstym miejscu [+2.50,8]. Wiele przygód mieli dziś Łukasz Kabaciński i Michał Kuśnierz. Ostatni odcinek ukończyli z otwartą maską. Utrzymali jednak siódme miejsce [+5.03,6]. Maciej Lubiak i Grzegorz Dachowski zaliczyli kolejny niezły rajd w Skodzie – ósma pozycja ze stratą niespełna 5,5 minuty do Caisa.
Dwa ostatnie miejsca w dziesiątce należały do Zbigniewa Gabrysia i Krzysztofa Janika [+5.39,7] oraz zwycięzców klasy 3. – Łukasza Byśkiniewicza i Zbigniewa Cieślara [+6.33,5].
Poza Caisem punkty za Power Stage wzięli: Marczyk [4], Wróblewski [3], Grzyb [2] i Kasperczyk [1]. W pierwszym dniu rundy RSMP najlepszy był Cais, w drugim Marczyk.
Świetnie spisali się dziś Adam Sroka i Patryk Kielar. Duet w Peugeocie 208 Rally4 o poranku objął prowadzenie w polskiej „ośce” oraz klasie 4. i nie dał sobie wydrzeć zwycięstwa. W obu klasyfikacjach na drugim miejscu dojechali Jakub Brzeziński i Dariusz Burkat [+35,3 s], a na trzecim Błażej Gazda i Maciej Mikuliszyn [+5.00,5].
– To chyba jedna z najczyściej przejechanych pętli w mojej karierze. Bez błędów. Jestem z tego bardzo zadowolony – skomentował Sroka.
W Open 2WD triumfowali Jacek Sobczak i Michał Marczewski. Drugie miejsce zajęli Dawid Smółka i Krzysztof Mazur [+7.56,4]. Na najniższym stopniu podium stanęli Andrzej Borkowski i Michał Jurgała [+10,29,4].
Najszybszym duetem w Open 4WD byli Marcin Kowal i Sebastian Lenkowski. Artur Równiatka i Wojciech Habuda stracili 2.47,8. Strata Marka Roeflera i Marka Bały przekroczyła 15 minut.
Jacek Michalski i Adam Binięda zwyciężyli w HR2, zostawiając za sobą Pawła Grzywacza i Błażeja Czekana [+9.35,8]. Podium skompletowali Paweł Wysocki i Arkadiusz Sałaciński [+25.52,1].
Marcin Gaciarz i Henryk Sosnowski zapisali na swoje konto triumf w HR3, a Marcin Kanik i Bartosz Herban w HR4.
W punktacji prowadzą Marczyk i Gospodarczyk ze 147 oczkami na koncie. Kasperczyk i Syty zgromadzili 83 punkty. Wojciech Chuchała i Sebastian Rozwadowski – dzisiejsi pechowcy – są na trzecim miejscu [81].
Ponad 60 punktów przewagi – Marczyk i Gospodarczyk o krok od mistrzostwa!
30. Rajd Rzeszowski stanowił czwartą rundę tegorocznego sezonu Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Na starcie imprezy pojawili się m.in. reprezentanci – Mikołaj Marczyk oraz Szymon Gospodarczyk. Załoga Škody Fabii Rally2 evo nie ukrywała, że jej celem jest nie tylko odpowiednie przygotowanie do mistrzostw Europy, ale też walka o mistrzostwo Polski.
Rajd Rzeszowski w przeszłości znany był przede wszystkim… z upałów. Zawodnicy w okresie przygotowawczym do podkarpackiego klasyka spędzali sporo czasu w saunie, wykonując m.in. ćwiczenia w kombinezonach rajdowych. Termometry mierzące temperaturę wewnątrz samochodów potrafiły pokazywać bowiem wartości ponad 70 stopni Celsjusza. Rzeszów potrafił jednak zaskoczyć też zmiennością pogody i często drugiego dnia rywalizacji przychodziły ulewne deszcze. Tym razem było zupełnie odwrotnie.
Organizator przygotował dla załóg jedenaście odcinków specjalnych. Przez wielu zawodników, w tym tych z zagranicy, próby Rajdu Rzeszowskiego uznawane są za jedne z najtrudniejszych w całej Europie. Są niezwykle szybkie, ale zarazem bardzo techniczne. Często kolejne sekwencje zakrętów układają się w sposób nieoczywisty, a po obu stronach drogi znajdują się głębokie rowy z betonowymi przepustami. Nie ma tutaj miejsca na najmniejszy błąd.
Załogi po raz pierwszy spotkały się na odcinku testowym. Wkrótce okazało się, że streścił on cały rajd w pigułce, bo raz było sucho, później padało, po chwili przesychało, ale pojawiało się mnóstwo błota i tzw. rajdowego „syfu”, a nawierzchnia pozostawiała wiele do życzenia. W tak zróżnicowanych okolicznościach Marczyk i Gospodarczyk zajęli drugie miejsce, nieznacznie za gośćmi z Czech – Erikiem Caisem i Jindriską Żakovą.
Po przepięknej – jak zwykle – ceremonii startu na rzeszowskim rynku, zawodnicy ruszyli do rywalizacji już w piątek rano. Ciemne chmury nad stolicą Podkarpacia zwiastowały tylko jedno – to może być jeden z najtrudniejszych dni w mistrzostwach Polski w ostatnich latach. Pierwsza pętla rozgrywała się w strugach deszczu. Na legendarnej Lubeni zaatakował Marczyk, na Gwoźnicy skontrował Cais. Panowie od razu zaznaczyli, że losy tej imprezy rozstrzygną między sobą, zjeżdżając na pierwszy serwis na kampus Politechniki Rzeszowskiej z różnicą 0,8 s.
Dalsza część etapu wyglądała podobnie. Zawodnicy startujący na fantastycznie pracujących w tych warunkach oponach Michelin wymienili się ciosami. Było to o tyle trudne, że droga była już wtedy nie tylko mokra, ale również pełna błota i rajdowych zanieczyszczeń, wyrzuconych przez załogi z cięć. Walcząc z Caisem, Miko i Szymon jednocześnie zostawiali regularnie daleko z tyłu rywali z mistrzostw Polski. To pokazywało ich przewagę i mądrość wyciągniętą z mistrzostw Europy.
Drugiego dnia wyszło słońce i warunki zdecydowanie się poprawiły. Na zawodników czekały popularne Pstrągowa i Zagorzyce oraz superoes w centrum Rzeszowa. Oprócz znakomitych przejazdów Pstrągowej, Marczyk i Gospodarczyk wygrali również superoes. Załoga ta udowodniła tym samym, że na próbach typu „mickey mouse” jest jedną z najszybszych w Europie.
A zatem drugie miejsce w klasyfikacji generalnej rajdu, aż pięć wygranych odcinków specjalnych, zdecydowana przewaga w punktacji sezonowej i nieprzejednane uwielbienie polskich kibiców – tak w telegraficznym skrócie podsumować można występ duetu w Škodzie Fabii Rally2 evo w miniony weekend. Dość powiedzieć, że po 30. Rajdzie Rzeszowskim załoga ta ma już przewagę w wysokości 64 punktów nad drugimi Tomkiem Kasperczykiem i Damianem Sytym. Marczyk i Gospodarczyk stali się tym samym zdecydowanym faworytem do wywalczenia tytułu mistrzów Polski.
– 30. Rajd Rzeszowski to dla nas bardzo udana impreza. Drugie miejsce w klasyfikacji generalnej, pięć wygranych odcinków specjalnych, walka do samego końca o zwycięstwo z Erikiem Caisem – w ten sposób staliśmy się zdecydowanymi liderami mistrzostw Polski – powiedział Miko Marczyk na mecie rajdu.
– Przewodzimy stawce RSMP z dużą przewagą. Jeśli miałbym powiedzieć, co cieszy mnie najbardziej, to blisko dwuminutowa przewaga nad całą czołówką mistrzostw Polski. To daje mi potwierdzenie, że idziemy z Szymonem we właściwym kierunku i mistrzostwa Europy w których startujemy umacniają naszą załogę i zespół. W tej chwili z optymizmem patrzymy już na kolejną rundę FIA ERC – Rajd Barum – podsumował kierowca.
– To wspaniałe uczucie – znów stanąć na podium Rajdu Rzeszowskiego. To był przewrotny rajd. Pierwszego dnia ulewy, błoto, mokra droga, głębokie cięcia – to rzadko się tutaj zdarza, bo ta impreza kojarzona jest głównie z piękną pogodą, słońcem i kibicami przy trasach. Tak było dopiero drugiego dnia. Natomiast piątek był bardziej takim etapem na przetrwanie – na dojechanie w jednym kawałku do mety – podkreślił pilot, Szymon Gospodarczyk.
– Drugiego dnia z jednej strony mieliśmy w głowie pogoń za naszym kolegą z Czech, ale z drugiej patrzyliśmy na punkty. Nasi główni rywale z mistrzostw Polski mieli problemy i spotykały ich różnego rodzaju awarie. Ważne było to, aby dojechać do mety i zebrać te niezwykle cenne punkty. Nie jesteśmy od tego, aby wygrywać małe bitwy. Patrzymy na cały sezon i chcemy wygrać całą „wojnę”. Podjęliśmy decyzję strategiczną i ona się opłaciła – zakończył Gospodarczyk.
Kolejnym wyzwaniem tego duetu będzie Rajd Barum. Legendarna czeska impreza rozgrywana w okolicach przemysłowego Zlina odbędzie się w dniach 27-29 sierpnia.
(PZM/Rajd Rzeszowski)