PIŁKA RĘCZNAREPREZENTACJA

EHF EURO 2024. Polacy muszą wygrać ze Słowenią. To szansa na awans do fazy zasadniczej

Mistrzostwa Europy 2024

W drugim meczu fazy grupowej Mistrzostw Europy 2024 reprezentacja Polski mężczyzn zmierzy się ze Słowenią.

Biało-czerwoni deklarują, że w sobotnim spotkaniu (godz. 18.00) będą chcieli zrewanżować się rywalom za dotkliwą porażkę poniesioną dwanaście miesięcy temu w trakcie Mistrzostw Świata 2023. Jeśli Polacy chcą zachować szanse na awans do fazy zasadniczej EHF EURO 2024, ich plan musi powieść się.

Niemal dokładnie rok temu, 14 stycznia 2023 roku, w katowickim Spodku czekał nas drugi mecz fazy grupowej Mistrzostw Świata 2023 rozgrywanych w Polsce i Szwecji. Biało-czerwoni mieli zmierzyć się w nim ze Słoweńcami, a wynik meczu miał zdeterminować szanse Polaków na walkę o awans do ćwierćfinału. Polskie nadzieje prysły już po pierwszej połowie, kiedy rywale prowadzili wynikiem 17:11. Ostatecznie Słoweńcy zwyciężyli 32:23.

Po dwunastu miesiącach historia zatoczy koło. W sobotę biało-czerwoni ponownie zmierzą się ze Słowenią, tym razem w ramach turnieju EHF EURO 2024, ale stawka spotkania ponownie będzie bardzo wysoka – tylko zwycięstwo pozwoli Polakom utrzymać szanse na awans do fazy zasadniczej niemieckiej imprezy.

“Mamy z nimi rachunki do wyrównania” – mówi przed meczem Kamil Syprzak. I zapewnia – “Wciąż jest to rywal w naszym zasięgu”.

“Mamy w tym spotkaniu coś do udowodnienia. Chcemy pokazać, że tamten mecz był tylko wypadkiem przy pracy” – dodaje Bartłomiej Bis.

Polacy w sobotę będą stać pod ścianą za sprawą wyników pierwszej kolejki gier. W czwartek, na inaugurację zmagań, reprezentacja Polski przegrała z Norwegią 21:32, podczas gdy Słoweńcy pokonali Wyspy Owcze 32:29. Zwycięstwo naszych najbliższych rywali rodziło się jednak w bólach. Do przerwy ambitni Farerzy dotrzymywali kroku wyżej notowanym Słoweńcom (13:13).

O triumfie drużyny pod wodzą doskonale znanego polskim kibicom selekcjonera Urosa Zormana – mającego na swoim koncie występy oraz pracę w klubie Industria Kielce w latach 2011-2020 – zadecydowała znakomita forma środkowych rozgrywających. Osiem bramek zdobył Aleks Vlah, siedem goli dołożył występujący na co dzień w barwach Orlen Wisły Płock Miha Zarabec.

Znajomych twarzy w słoweńskich barwach jest jeszcze więcej. Kolejnym środkowym rozgrywającym w talii selekcjonera Zormana jest Dean Bombac, także z przeszłością w klubie z Kielc. Z powodu kontuzji w Niemczech nie wystąpi jednak następny eks-kielczanin, czyli Blaz Janc. Z powodu urazów wykluczeni z gry są także Domen Makuc i Stefan Zabic.

“Można się śmiać, że to nacja środkowych rozgrywających. Bardzo dobrze czują piłkę. Praktycznie nie używają siły, ale radzą sobie sprytem” – charakteryzuje Słoweńców Maciej Gębala.

Sobotnie starcie będzie osiemnastą odsłoną polsko-słoweńskiej rywalizacji w historii. Do tej pory bilans nieznacznie sprzyja rywalom, dla których udział w EHF EURO 2024 to 14. występ w czempionacie Starego Kontynentu na szesnaście możliwych: sześć razy zwyciężyli Polacy, raz padł remis, dziesięciokrotnie zwyciężyli Słoweńcy.

Reprezentacja Słowenii w trakcie ME 2024 chce nawiązać do sukcesów sprzed lat i zrehabilitować się za nieudaną imprezę sprzed dwóch lat, kiedy na słowacko-węgierskich parkietach zajęła dopiero 16. miejsce. Wcześniej Słoweńcy potrafili zostać wicemistrzami Europy (w 2004 roku) czy dojść do półfinału (w 2020 roku).

Pokaż więcej

redakcja

Kronika24.pl - TYLKO najważniejsze informacje z Polski i ze świata!

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button