– Niech nikt nie pomyśli, że już awansowaliśmy.
Przed sobą mamy 60 minut w Magdeburgu – mówił po środowym meczu z SC Magdeburgiem trener I. Kielce Talant Dujshebaev.
Drugie spotkanie, po którym wyłoniony zostanie uczestnik Final Four, za tydzień w Niemczech.
To był bardzo emocjonujący, trzymający kibiców w wypełnionej po brzegach Hali Legionów mecz. I. Kielce w pierwszym ćwierćfinałowym spotkaniu z SC Magdeburgiem wygrała. Ale minimalnie, jedną bramką – 27:26 (14:13). Już po wyniku widać, że było to niezwykle wyrównane spotkanie. Kielczanie rozpoczęli lepiej, łapali swój rytm gry, ale w 10. minucie z tego rytmu wybiła ich czerwona kartka Dylana Nahiego. To spowodowało również inne roszady, rywale nawiązali kontakt i mecz zrobił się bardzo wyrównany.
Docenić i wyróżnić trzeba defensywną grę I. Kielce. Martwi na pewno groźnie wyglądająca kontuzja Michała Olejniczaka, której nabawił się pod koniec spotkania. Felix Claar upadając po zdobytym rzucie wpadł na stojącego rozgrywającego, w efekcie noga w kolanie wygięła się w drugą stronę. Pierwsze rokowania są jedna optymistyczne.
Kapitalny ćwierćfinał Ligi Mistrzów w Kielcach
– Dzisiaj w tej hali musi być najgłośniej w historii! 60 minut na stojąco, możemy to zrobić! – mówił w przedmeczowym nagraniu do kibiców trener Talant Dujshebaev. Chciał w ten sposób pomóc swojemu zespołowi i zagrzać fanów do fanatycznego i głośnego dopingu.
I stało się tak w 55. minucie. Właśnie wtedy Michał Olejniczak zdobył bramkę na 25:23 dla swojego zespołu. Niestety dwie i pół minuty później Felix Claar upadają na boisko po zdobytej bramce wpadł w kieleckiego zawodnika. Jego noga nienaturalnie wygięła się w drugą stronę. Konieczna była nawet interwencja ratowników medycznych.
Na 120 sekund przed końcem spotkania do remisu 26:26 doprowadził Claar. Na prowadzenie I. Kielc wyprowadził Igor Karacić. Niemcy w odpowiedzi długo rozgrywali. Zostało 13 sekund do ostatniego gwizdka i trener gości Bennet Wiegert poprosił o czas. Gościom brakło jednak czasu, oddali rzut wolny w ostatniej sekundzie. Na szczęście niecelny.
Od pierwszych sekund gry widać po zawodnikach, że czują presję spotkania. Długo, bo około minuty, rozgrywali swoje akcje, szukali przestrzeni do podania. Lepiej w mecz weszli gospodarze. Znakomicie bronił Andreas Wolff, w ofensywie byli skuteczniejsi. Gościom jakby drżała ręka w kluczowych momentach, bo albo rzucali w bramkarza, albo objęli słupki i poprzeczkę. Co ciekawe, w 8. minut padły raptem trzy bramki – I. Kielce prowadziła 2:1.
Ostatecznie w pierwszym ćwierćfinałowym spotkaniu między I. Kielce a SC Magdeburgiem padł wyniki. Rewanż w przyszłą środę 1 maja o godz. 20.45. Na ten wybiera się pół tysiąca żółto-biało-niebieskich kibiców.