Paul Kalkbrenner niemiecki DJ i producent muzyki elektronicznej odwiedził Kraków.
To już jego drugi tegoroczny koncert w Polsce. Dnia wcześniejszego mogliśmy się bawić w rytm jego muzyki we Wrocławiu, a po Krakowie przyjdzie czas na Poznań.
Sam przyjazd Paula Kalkbrennera pod klub, wzbudzał wśród personelu olbrzymie zainteresowanie. Przyjechał luksusowym autokarem, za którym przyjechał olbrzymi tir, wypełniony po brzegi efektami świetlnymi, laserami i całym wyposażeniem scenicznym i muzycznym. Jedno było pewne od samego początku: „To będzie petarda”.
I nie pomyliliśmy się. Trasą koncertową promował swój najnowszy album „Parts of life” , który jest kwintesencją jego twórczości. Jest to połączenie techno z melancholijnymi dźwiękami, dzięki czemu album nadaje się nie tylko na klubowe parkiety, ale również do zagłębienia się w magię muzyki elektronicznej w zaciszu ciepła domowego.
Nie obyło się oczywiście bez jego największych kawałków z albumu „Berlin Calling”, ze „Sky and Sand” na czele , utworem nagranym wspólnie ze swoim bratem.
Niektórzy Paula mogą znać z filmu o tym samym tytule, co jego płyta z 2008 roku, gdzie wcielił się w rolę producenta muzycznego, uzależnionego od narkotyków i od tworzenia nowych elektronicznych produkcji. Idealnie wcielił się w rolę, w której wydaje się że gra siebie samego, osobę, która idealnie zna podziemie nocnego życia klubowego, łącznie z jego jasną i ciemną stroną.
Sam koncert był widowiskiem samym w sobie. Elektroniczna muzyka z pokazem świateł idealnie wpisały się w lekko industrialny klimat klubu Studio.
O docenieniu muzyki przez fanów świadczy sam fakt, że bilety zostały wyprzedane na kilka tygodni przed planowana datą koncertu, a pod klubem stało grono osób zainteresowanych kupnem biletów.
Poznań! Teraz pora na Was!
(Klaudia Rakowska)