W połowie marca ma zostać ogłoszony przetarg na projekt zapory w Siarzewie, która ma przegrodzić Wisłę poniżej Włocławka.
Kraj pogrążony jest w pandemii, służba zdrowia jest skrajnie niedofinansowana i ledwo przędzie, a rząd planuje wydać ok. 3 miliardy zł na inwestycje, będące pokłosiem planów z PRL-u. Absurd tej sytuacji pogłębiany jest przez sposób, w jaki tłumaczy się sensowność tej budowy. Urzędnicy twierdzą, że zapora w Siarzewie będzie stanowić zabezpieczenie przeciwpowodziowe, pomoże w walce z suszą, zapewni opłacalną produkcję energii i podeprze zaporę we Włocławku. To wszystko to jednak kłamstwo! Jak jest naprawdę?
Budowa Stopnia Wodnego Włocławek na Wiśle doprowadziła do wymarcia jesiotra ostronosego, łososia i troci wędrownej oraz katastrofalnie zmniejszyła wielkość populacji certy. Przed budową zapory we Włocławku połów certy, troci i łosia wynosił ok. 3000 kg na kilometr rzeki rocznie. Obecnie nie poławia się tych gatunków niemal wcale.
Zapora w Siarzewie NIE zwiększy bezpieczeństwa powodziowego
Zapora w Siarzewie miałaby najwyżej neutralne znaczenie dla spłaszczenia fali powodziowej. W niektórych sytuacjach może nawet zwiększać zagrożenie powodzią, jak pokazały wyniki modelowania – w efekcie wybudowania zbiornika poniżej Włocławka kulminacja fali powodziowej na Dolnej Wiśle może być nawet wyższa, niż przed jego powstaniem. Zbudowanie kolejnej zapory na Wiśle spotęguje także problem powstawania powodzi zatorowych. Zbiornik Włocławek generuje poważne zagrożenie powodziowe, zwiększając ryzyko powstawania zatorów lodowych, czego przykładem są powódź zatorowa na Zbiorniku Włocławskim w roku 1982 oraz zagrożenie powodzią zatorową w Płocku w lutym tego roku. Po zbudowaniu zapory w Siarzewie z zatorami lodowymi będziemy musieli radzić sobie w dwóch miejscach jednocześnie.
Zbudowanie zapory w Siarzewie pogłębi problem suszy
Zbiorniki zaporowe zatrzymują wodę w jednym miejscu, zaburzając jej dystrybucję do okolicznych obszarów. Poniżej zbiornika siła erozyjna wody wypłukuje materiał z dna, obniżając jego poziom. To prowadzi do spadku poziomu wód w rzece, a w rezultacie także wód gruntowych, co powoduje lokalnie susze. Woda w zbiorniku stoi, nie jest niesiona nurtem, a więc nagrzewa się i paruje szybciej przez co tracimy więcej wody niż w przypadku płynącej wartko naturalnej rzeki.
Budowa elektrowni na zaporze w Siarzewie NIE jest istotna z perspektywy polskiej energetyki i jest NIEOPŁACALNA
Koszty inwestycyjne zainstalowania turbin o mocy 80MW na stopniu wodnym Siarzewo są 6-krotnie wyższe niż inwestycje w energetykę solarną lub wiatrową. Taką samą ilość energii można wyprodukować w tym rejonie Polski alternatywnymi i mniej szkodliwymi dla środowiska metodami – łącząc inwestycje w energetykę solarną, wiatrową i w biogazownie. Powstały w ten sposób mix energetyczny byłby nie tylko mniej szkodliwy dla środowiska niż elektrownia wodna, ale również znacznie lepiej dopasowany do potrzeb energetycznych kraju.
Utrapienie dla mieszkańców
Wbrew głoszonej opinii, budowa zapory w Siarzewie odbije się bardzo negatywnie na lokalnych społecznościach i turystyce (np. wędkarskiej). Mieszkańcy okolicznych terenów będą musieli mierzyć się z zagrożeniem toksycznymi dla ludzi i zwierząt sinicami oraz masowymi, uciążliwymi wylęgami ochotek. Zbiornik powstały przy zaporze będzie płytki, o dużej powierzchni, będzie się szybko nagrzewał, a na dnie będzie osiadała duża ilość zalanej wodą gnijącej materii organicznej. To wszystko stworzy idealne warunki dla zakwitów toksycznych sinic. Pojawiają się one już praktycznie co roku na zbiorniku Siemianówka, powodując wyłączenie go z użytkowania kąpielowego czy wędkarskiego, czyli głównych motorów napędzających lokalną turystykę. Masowe pojawianie się ochotek jest już utrapieniem dla mieszkańców okolic zbiornika Włocławskiego (np. Płocka), co sprawia, że inwestycje i atrakcyjne turystycznie miejsca (np. domki letniskowe i mariny) stają się bezużyteczne. Pojawienie się ochotek latem 2016 roku spowodowało, że mieszkańcy Płocka nie mogli wychodzić wieczorem z domów i musieli mieć ciągle szczelnie zamknięte okna.
Zapora w Siarzewie to wyrok na polską przyrodę
Obecnie ponad 50% gatunków ryb w Polsce jest zagrożonych wyginięciem lub ich występowanie jest zależne od działań człowieka (np. zarybień). Budowa stopnia Siarzewo wyłącznie pogorszy tę sytuację, gdyż spowoduje odcięcie 69 601 km rzek dla migracji ryb.
„Populacje ryb wędrownych spadły już w Europie aż o 93%, a zapora będzie prowadziła tylko do pogłębienia tego spadku i w efekcie kryzysu bioróżnorodności. Uniemożliwi migrację i w efekcie doprowadzi do załamania się lub całkowitego wyginięcie populacji troci wędrownej, łososia i certy w dorzeczu Wisły. Co więcej, definitywnie przekreśli też szanse na przywrócenie jesiotra ostronosego w naszym kraju” – mówi Marek Elas z Fundacji WWF Polska.
Budowa zapory w Siarzewie przyczyni się także do zwiększenia emisji gazów cieplarnianych. W środkowej i dolnej części zbiornika zaporowego osadza się materia organiczna, która latem w warunkach beztlenowych rozkłada się, powodując wydzielanie się gazów cieplarnianych (m.in. metanu) i substancji toksycznych (amoniak, siarkowodór). Jak pokazują badania, ilość gazów cieplarnianych wydzielanych na jednostkę wytwarzanej energii może być w przypadku elektrowni wodnych (zbiorników zaporowych) nawet 4-krotnie wyższa, niż w przypadku konwencjonalnej energetyki węglowej. Co więcej, już Zbiornik Włocławski ma najwyższe wśród wszystkich zbiorników zaporowych w Polsce tempo uwalniania metanu w postaci bąbli gazowych, a wybudowanie kolejnego obok niego zbiornika tylko pogłębi ten problem.
(WWF)