Po tragicznej śmierci Afroamerykanina George’a Floyda rozpętały się krwawe zamieszki w USA.
Amerykanie wyszli na ulice i protestują ws. brutalnej policyjnej i interwencji w Minneapolis, w wyniku której zmarł 46-latek.
Obywatele Stanów Zjednoczonych domagają się od rządu sprawiedliwości. W zamieszkach tych plądrowane są sklepy oraz płoną budynki i samochody w wielu miastach.
Nawet przed Białym Domem dochodzi do burd. Manifestanci podpalili tam flagę USA, poleciały butelki oraz doszło do bójek z agentami Secret Service i waszyngtońską policją.
Afroamerykanie zarzucają policji rasizm.
Prezydent Donald Trump stwierdził, że w kraju ludzie mają mieć równe prawa i będą szanowani.
O śmierci George’a Floyda
W Minneapolis podczas interwencji policji jeden z funkcjonariuszy przycisnął kolanem szyję George’a Floyda do betonu. Pomimo jego błagań, że nie może oddychać – mężczyzna zmarł. Interwencja trwała ponad 7 minut, po tym Floyd stracił przytomność. Pomimo wezwania karetki George zmarł.
Zatrzymano go, bo podejrzewano, że użył sfałszowanego 20-dolarowego banknotu w sklepie i chciał pojechać samochodem będąc pod wpływem alkoholu.
Policjantem tym jest 44-letni Derek Chauvin, który został aresztowany. Przez 19 lat swojej pracy złożono na niego aż 18 skarg.
Wszyscy policjanci biorący udział w tej interwencji zostali zwolnieni ze służby.
Ludzie protestują m.in. w Los Angeles, Atlancie, Detroit, Minneapolis. Niektóre dzielnice wyglądają jak po ciężkich walkach.
Policjanci są też zmuszenia do użycia gazu łzawiącego i oddania strzałów w ich kierunku. Są już ranni i zabici.
W 2019 roku amerykańscy policjanci doprowadzili do śmierci 1099 osób. 24 procent ofiar śmiertelnych to osoby czarnoskóre. W USA to zaledwie 13 procent amerykańskiego społeczeństwa.