Duet Weronika Falkowska (KS Górnik Bytom) i Martyna Kubka (Mera Warszawa) odniósł zwycięstwo w turnieju WTA 125 Polish Open na kortach twardych Legii Warszawa.
W singlu najdalej z Polek dotarła Maja Chwalińska (PZT Team/BKT Advantage Bielsko-Biała), osiągając półfinał. W nim uległa Australijce Mayi Joint 2:6, 6:2, 0:6.
W finale, który rozpocznie się w sobotę o godzinie 11.00, rywalką Joint będzie Amerykanka Alycia Parks, która wcześniej okazała się lepsza od Szwajcarki Leonie Kung 7:6 (7-4) 3:6, 6:2.
Mecz Chwalińska-Joint zamykał piątkowy plan gier na korcie centralnym. W pierwszym secie gemy trwały długo, ale w decydujących momentach ważne punkty zdobywała Australijka. I to ona zapisała na swoim koncie tę partię wynikiem 6:2. Drugi przyniósł odwrócenie sytuacji, bo to Maja zaczęła przejmować inicjatywę i prowadzić wymiany, rzadziej się myliła i tym razem ona zdobyła seta 6:2.
Przed decydująca częścią meczu australijska tenisistka udała się na chwilę do łazienki, a po wznowieniu gry pewnie utrzymała podanie, a chwilę później przełamała nieoczekiwanie serwis rywalki, w dodatku bez straty punktu. W trzecim gemie obroniła „break pointa”, zanim podwyższyła prowadzenie na 3:0. Kolejne gemy również były pełne walki, ale wszystkie padły łupem Joint.
– Zagrałam lepiej niż te parę miesięcy temu, kiedy miałam okazję po raz pierwszy z nią zagrać. W tamtym meczu nie miałam kompletnie nic do powiedzenia, mimo ugrania seta, bo wtedy wszystko od niej zależało. Dzisiaj wyglądało to troszkę lepiej, chociaż niestety „odcięło” mnie w trzecim secie, aczkolwiek ona znowu zagrała świetnie, a ja cały czas czułam jej presję. Uważam, że jest świetną zawodniczką i że szybko będzie się wspinać ku górze w rankingu WTA – powiedziała Chwalińska.
Zawodniczka PZT Team ma za sobą intensywne tygodnie gry w międzynarodowym Tourze. W niedzielę triumfowała w singlu w imprezie ITF W75 w Porto i dopiero w poniedziałek przyleciała do Warszawy. Od wtorku na stołecznych kortach Legii grała mecze codziennie, a trzy z nich wygrała.
– Nie myślałam jeszcze o następnych turniejach. Teraz czeka mnie kilka dni odpoczynku. Wiem, że zagram na pewno eliminacje do US Open i na tym się koncentruję. To jest największy turniej, który teraz rozegram. Nie zaplanowałam jeszcze kolejnych startów, po prostu Zobaczę jak się będzie czuło moje ciało. Ale na pewno występ na US Open wiele dla mnie znaczy, bo to pierwsze po operacji wywalczone eliminacje Wielkiego Szlema bez korzystania z „zamrożonego rankingu”. Cieszę się, że będę mogła znowu zagrać w Nowym Jorku i powalczyć o turniej główny. Wcześniejszy występ w US Open był wymagający. W pierwszych dwóch rundach kwalifikacji zagrałam trzysetowe pojedynki. Pamiętam, że było bardzo dużo Polaków na trybunach i czułam się tam jak w domu. Mam nadzieję, że w tym roku będzie tak samo. Lubię kiedy jest dużo osób na meczach i czuję wsparcie z trybun. Tak jak to było tu w Warszawie – dodała.
Finał debla rozgrywany był w piątek jako pierwszy z trzech pojedynków na korcie centralnym. Był bardzo zacięty i wyrównany, a w nim Falkowska i Kubka okazały się lepsze 6:4, 7:6 (7-5) od Szwajcarki Celine Naef i Serbki Niny Stojanović.
– Rywalki zaczęły na nas wywierać presję w końcówce tego finału, przez co ciężko było zamknąć cały mecz, ale na szczęście Naef popełniła błąd w samej końcówce, więc domknęłyśmy go. Może gdzieś tam w ważnych momentach ręka trochę zadrżała, ale najistotniejsze jest, że wygrałyśmy dzisiaj. Nasze przeciwniczki były aktywniejsze na siatce w drugim secie, my zdominowałyśmy siatkę w pierwszym. One widać, że chciały coś zmienić, ale utrzymałyśmy koncentrację i wytrzymałyśmy trudną końcówkę w tie-breaku. Nawet przy naszym wysokim prowadzeniu potrafiły wywierać presję na returnie, zwłaszcza przy drugich serwisach – powiedziała Falkowska.
Wiele emocji dostarczyła końcówka drugiej partii, w której Polki obroniły trzy setbole od stanu 15-40 przy 5:6. Dorowadziły w ten sposób do tie-breaka, w którym odskoczyły na 3-0, a następnie 6-1. Potem zaczęły się nerwy, cztery niewykorzystane piłki meczowe, a skuteczna okazała się dopiero piąta z nich.
– Zdecydowanie pozytywnie oceniam ten turniej. Zagrałyśmy dobre mecze i nie straciłyśmy nawet seta, mimo tego, że dwa spotkania były naprawdę wyrównane. Wiemy, że w deblu kobiecym różnie bywa, bo jedna czy dwie piłki mogę zmienić losy meczu i nawet wysokie prowadzenie może nie zagwarantować zwycięstwa. Ze wszystkich spotkań finał był zdecydowanie najcięższy. Rywalki grały najszybszą piłką, więc zadanie było niełatwe. Musiałyśmy być cały czas nisko na nogach oraz aktywne na sieci. Jak widać, udało nam się to doskonale. No i doping z trybun był słyszalny, czułyśmy cały czas wsparcie kibiców – powiedziała Kubka, która zdobyła po raz pierwszy tytuł w imprezie rangi WTA 125.
– Super, że jest taki turniej w Warszawie. Sama mam 15 minut od domu, więc dojazdowo jest dla mnie wyśmienicie. Organizacyjnie również nic bym nie zmieniła, bo tak naprawdę wszystko miałyśmy zapewnione. Teraz potrzebny mi będzie krótki odpoczynek, dwa tygodnie treningów, a potem będę kontynuować grę na hardzie, najprawdopodobniej w Hiszpanii – dodała.
Falkowska odniosła trzecie już zwycięstwo w turniejach WTA 125, które stanowią bezpośrednie zaplecze dla imprez rangi WTA Tour. Przed rokiem zawodniczka PZT Team razem z Katarzyną Piter doszła na kortach Legii do finału turnieju WTA 250.
– Fajnie jest wygrać w Warszawie, szczególnie, że jestem z Warszawy. Dobrze jest pokazać się miejscowym. Tym bardziej cieszę się, że udało się wygrać, ponieważ w ubiegłym roku przegrałam tutaj w finale, a teraz sięgnęłam po tytuł. Zawsze jestem najbardziej zła, gdy przegrywam w finale. Cieszę się też, że turniej jest w samej w Warszawie, gdzie każdy może łatwo dojechać. Dzięki temu mogliśmy liczyć na udział publiczności, byłam zdziwiona trochę jak wiele osób przyszło na trybuny. Osobiście wolę nawierzchnię i piłki, którym grałyśmy na Legii, aniżeli te na mistrzostwach Polski. Wszystko w tym tygodniu było bardzo dobrze zorganizowane i dobrze się tu czułam – dodała Falkowska, która zaraz po finale wyleciała na Gran Canarię, gdzie w przyszłym tygodniu zagra w turnieju ITF W100 w deblu, a w niedzielę rozpocznie start w eliminacjach singla.
Potem pojawi się w Bytomiu, gdzie 5 sierpni rusza turniej ITF W50 Śląskie Open, zaliczany do cyklu PZT Polish Tour – Narodowy Puchar Polski.