2 kwietnia okazał się bardzo szczęśliwym dniem dla polskich tenisistów w Miami.
Iga Świątek triumfowała tam w singlu w turnieju WTA 1000, a Hubert Hurkacz zwyciężył w deblowej rywalizacji w imprezie ATP Masters 1000. W finale gry podwójnej w WTA 125 w Marbelli wystąpiła za to Katarzyna Kawa.
20-letnia Świątek w Miami nie straciła seta, odnosząc trzecie z rzędu zwycięstwo w Tourze. W lutym była najlepsza w imprezie WTA 500 w Dausze, a przed dwoma tygodniami nie miała sobie równych w turnieju WTA 1000 w Indian Wells.
W sobotnim finale Iga pokonała byłą numer jeden na świecie – Japonkę Naomi Osakę 6:4, 6:0, po meczu trwającym godzinę i 19 minut. Wywalczyła w ten sposób premię w wysokości 646 110 dolarów oraz 1000 punktów do rankingu WTA Tour, w którym w poniedziałek obejmie prowadzenie jako pierwsza Polka w historii.
Fotel liderki tej klasyfikacji przypadł Idze, ponieważ karierę zakończyła nieoczekiwanie Ashleigh Barty, a nazwisko Australijki zostanie z niej wykreślone właśnie 4 kwietnia. Już za dwa tygodnie, w Radomskim Centrum Sportu (15-16 kwietnia), najlepsza obecnie tenisistka świata wystąpi w meczu z Rumunią w ramach rozgrywek o Billie Jean King Cup. W reprezentacji Polski zobaczymy także: Magdę Linette (AZS Poznań), Magdalenę Fręch (KS Górnik Bytom), Maję Chwalińską (BKT Advantage Bielsko-Biała) oraz deblistkę Alicję Rosolską (KT Warszawianka).
Tuż po Świątek, na kort centralny wyszedł Hubert Hurkacz, który w parze z Amerykaninem Johnem Isnerem triumfował w sobotę w grze podwójnej w turnieju ATP Masters 1000 w Miami. Posiadacze „dzikiej karty” pokonali w finale Holendra Wesleya Koolhofa i Brytyjczyka Neala Skupskiego 7:6 (7-5), 6:4, w niespełna półtorej godziny.
Polsko-amerykański duet w całej imprezie stracił tylko jednego seta (w drugiej rundzie). Hubert w ten sposób odniósł trzecie deblowe zwycięstwo w Turze, a drugie w turnieju rangi ATP 1000, po sukcesie z 2020 r. w paryskiej hali Bercy. W ubiegłym sezonie wygrał w ATP 250 w Metz, razem z Janem Zielińskim (Centralny Klub Tenisowy Grodzisk Mazowiecki).
Hurkaczowi nie udało się za to w Miami obronić tytułu wywalczonego przed rokiem w singlu. Był rozstawiony w drabince z numerem ósmym i po trzech wygranych meczach z niżej notowanymi rywalami, w ćwierćfinale wyeliminował Daniła Medwiediewa (nr 7.) 7:6 (7), 6:3. Jednak w kolejnej rundzie przegrał z Hiszpanem Carlosem Alcarazem 6:7 (5-7), 6:7 (2-7).
Wojna na Ukrainie
Tenisowy świat wciąż nie przejmuje się tym, iż na Ukrainie giną niewinne kobiety i dzieci.
Organizacje ITF, WTA i ATP nie wykluczyły reprezentantów Rosji i Białorusi z międzynarodowej rywalizacji.
Prawie cały sportowy świat wyrzucił ze swoich szeregów możliwość rywalizowania z zawodnikami z tych krajów.
Tym nie przejmują się m.in. tenisiści, UFC czy organizatorzy z Cracovia Maraton.
Każdy kto gra z „barbarzyńcami” ten ma „krew na rękach”!
Wstyd, że m.in. Świątek czy Hurkacz mają to gdzieś. Mogliby zaprotestować, lecz tego nie robią, bo dla nich ważniejsze są pieniądze!
Żenujące jest to, że w tym i Polacy gratulują im zwycięstw. Hańba, niestety taki to naród!
Dlaczego w całości wygrane pieniądze nie przekażą na pomoc Ukrainie?
Jako jedyni w Polsce kolejny raz o tym napisaliśmy.
Inne wyniki
Finał w grze podwójnej osiągnęła w mijającym tygodniu także Katarzyna Kawa (BKT Advantage Bielsko-Biała), w parze z Vivian Heisen. Polsko-niemiecki debel przegrał w sobotę walkę o tytuł w turnieju WTA 125 (pula nagród 115 tys. dol.) na kortach ziemnych w hiszpańskiej Marbelli z Rumunką Iriną Barą i Gruzinką Jekateriną Gorgodze (Centralny Klub Tenisowy Grodzisk Maz.) 4:6, 6:3, 6-10. W singlu Polka, która wróciła do gry po blisko dwumiesięcznej przerwie, odpadła w pierwszej rundzie.
Natomiast tytuł w deblu, w turnieju ITF M15 w Monastyrze (pula nagród 15 tys. dol.), wywalczyli Szymon Kielan i Michał Mikuła. W finale Polacy okazali się lepsi od Niemców Constantina Frantzena i Tima Sandkaulena (nr 3.) 7:6 (7-4), 6:7 (2-7), 10-2. Rundę wcześniej wyeliminowali Michała Dembka i Brytyjczyka Oscara Weightmana (nr 4.) 6:7 (4-7), 7:6 (7-3), 10-4.
W singlu, spośród kilku polskich tenisistów występujących w Monastyrze, najlepiej spisał się Filip Peliwo (AZS Łódź), najwyżej rozstawiony w drabince. Dotarł do ćwierćfinału, w którym poniósł porażkę z Japończykiem Jumpeim Yamasakim 1:6, 6:1, 1:6.