Szeroki uśmiech, ciepły głos, niesamowita muzyka i fale pozytywnej energii, tak w skrócie można by scharakteryzować zespół Morcheeba i to co wyczynia na scenie.
Człowiek po tych występach staje się po prostu jakby lepszy. Nic dziwnego, że trzy koncerty w Polsce (Warszawa, Gdańsk i Kraków) zostały wyprzedane właściwie na pniu, a sale pękały wręcz w szwach.
Nie sposób uwolnić się od tej atmosfery jaką roztacza Skye Edwards. W jej wielkich oczach i aksamitnym głosie można się zatopić i zaginąć bez reszty, a gdy do tego dojdzie zniewalający, szeroki uśmiech – przepadłeś człowieku!
Tym razem po ponad 2 latach zespół powrócił do polskich fanów z kolejnymi koncertami promującymi nowe wydawnictwo „Blaze Away”. Po ponad pięcioletniej przerwie Skye i Ross wraz z resztą kompanii zaprezentowali materiał spójny i przemyślany w każdym calu.
Oprócz piosenek z najnowszego krążka nie mogło oczywiście zabraknąć największych hitów, które przyniosły im światową sławę i zasłużone miejsce na trip hopowym (i nie tylko) panteonie. „Slow Down”, „Otherwise”, „The Sea” czy tradycyjnie kończący każdy ich koncert „Rome Wasn’t Built In A Day” będą jeszcze długo brzmiały w uszach rozmarzonych i rozkołysanych fanów. Nie pozostaje nic innego jak tylko czekać na następną wizytę tego magicznego zespołu.
Mieszkańcy Wrocławia i okolic jeśli nie wiecie co robić 8 maja to nie ma co za długo myśleć, gdyż zespół w ramach obecnej trasy właśnie wtedy wraca do Polski, by wystąpić w klubie A2.
(Artur Rakowski)
