– Ustawa wiatrakowa w obecnym kształcie niewiele zmienia, nie rozwiązuje problemów ani w kwestii energetyki, ani w kwestii dialogu z Unią Europejską.
Jeżeli zostanie przyjęta w tej formie to wypełnimy jedynie pół kamienia milowego na drodze do środków z KPO – mówili posłowie Lewicy, odnosząc się do poprawki zgłoszonej przez posła Marka Suskiego, która wprowadziła zasadę, iż wiatraków do produkcji prądu nie można stawiać bliżej niż 700 m od najbliższego zabudowania. Beata Maciejewska, Maciej Konieczny oraz Dariusz Wieczorek podkreślili, że fiasko nowelizacji ustawy wiatrakowej jest efektem konfliktu politycznego wewnątrz obozu Zjednoczonej Prawicy.
Ustawa wiatrakowa to istotny kamień milowy do wypełnienia, bez przyjęcia którego trudno sobie wyobrazić możliwość pozytywnego rozpatrzenia przez Komisję Europejską wniosku o płatność na KPO
– Tygodnie konsultacji i lata przygotowań, negocjacji i rozmów o energetyce wiatrowej, o konieczności odblokowania energii z polskiego wiatru. I nagle na Komisji Połączonej Energii i Samorządu Terytorialnego pan Suski pokazuje taką oto poprawkę, która całkowicie zmienia dotychczasowe ustalenia. Pisana odręcznie, na kolanie. Razem z posłem Warzechą natychmiast otrzymuje poparcie pani minister Moskwy. Pytana o to, jakie tak naprawdę skutki będzie miała ta poprawka dla rozwoju energetyki wiatrowej, minister Moskwa mówi jasno: Nie mam zielonego pojęcia – relacjonowała posłanka Beata Maciejewska. – Tak wygląda dzisiaj bezsens procedowania tej ustawy, która była jakimś kompromisem. Była to proteza, ale był to jakiś kompromis – oceniła. – Pod zablokowaniem tak naprawdę odblokowania energetyki wiatrowej podpisuje się i pan poseł Suski, i pani minister Moskwa, którzy służą dzisiaj Ziobrze – oświadczyła.
– Pisana na kolanie poprawka Marka Suskiego spowoduje redukcję możliwej mocy zainstalowanej o około 60-70%. Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej wyliczyło, że przy zmianie odległości z 500 na 700 m możliwe będzie zainstalowanie jedynie 4 z 13 turbin wiatrowych. To jest „odblokowanie wiatraków” przez PiS! – dodała.
„To jest cyrk, w którym rządzą małpy Ziobry”
Zdaniem posłów zwiększenie minimalnej odległości wiatraków od zabudowań mieszkalnych z 500 metrów do 700 spowoduje, iż „połowa terytorium Polski, na którym dotychczas można było postawić wiatraki zostaje skreślona”.
Marek Suski pisał na kolanie – ustawa wiatrakowa#ustawawiatrakowa #wiatraki #Suski pic.twitter.com/Ax0AmQ0nRX
— Grzegorz Wojtal (@GIGIamigos) January 28, 2023
– To jest cyrk, w którym rządzą małpy Ziobry – stwierdziła Maciejewska.
Zdaniem Lewicy odległość wiatraka od zabudowań może wynosić do 500 metrów, jednakże przy każdej tego typu inwestycji powinny odbywać się konsultacje społeczne.
Rząd w ten sposób realizuje pół kamienia milowego
– Niby człowiek wiedział, a jednak się łudził, że o przyszłości polskiej energetyki wiatrowej zadecyduje dobro kraju i niższe rachunki za prąd. Ale zdecydowały nawalanki w obozie Zjednoczonej Prawicy – mówił poseł Maciej Konieczny. – A więc będzie to pół ustawy. Tak naprawdę to będzie pół spełnienia kamienia milowego Unii Europejskiej. To będzie proteza, która nie rozwiązuje problemów ani w energetyce, ani w kwestii dialogu z Unią Europejską – ocenił.
– Ten projekt ustawy właściwie po wprowadzeniu tej poprawki niewiele zmienia, jeżeli chodzi o obecny stan – ocenił poseł Dariusz Wieczorek. – Rząd Zjednoczonej Prawicy w roku 2015, przejmując władzę w Polsce, miał dziewięć gigabajtów energii elektrycznej, potencjalnie która mogła się znaleźć w polskim systemie elektroenergetycznym właśnie z wiatraków na lądzie. Tyle było podpisanych umów i tyle było wystawionych warunków przyłączenia. Było jedenaście lokalizacji, jeżeli chodzi o wiatraki na morzu, nic w tej sprawie nie zrobiono. A rok 2016 to było ostateczne pogrzebanie energetyki wiatrowej na lądzie, bo ta ustawa doprowadziła do tego, że na 99 proc. powierzchni kraju nie można było realizować takich inwestycji – przypomniał.
Lewica mów jasno: odblokujmy energię z wiatraków! Gdyby Prawo i Sprawiedliwość 8 lat temu nie zablokowało rozwoju energetyki wiatrowej na lądzie, dziś mielibyśmy w Polsce tańszy prąd. Posłowie nie czekali przez te lata bezczynnie, ale rządzący PiS nie chciał wykorzystać projektów ustaw Lewicy i do dziś marszałek Elżbieta Witek trzyma je w sejmowej zamrażarce.
Ustawa wiatrakowa nadal w zamrażarce. Lewica apeluje: głosujmy!
– Kolejne posiedzenie Sejmu bez ustawy wiatrakowej to działanie na szkodę Polek i Polaków – mówiła Daria Gosek-Popiołek, posłanka Razem. Lewica apeluje do rządu o pilną pracę nad ustawą.
Jak wyjaśniał Dariusz Wieczorek, poseł Nowej Lewicy, energetyka wiatrowa została przez Prawo i Sprawiedliwość zablokowana już 7 lat temu, w 2016 roku. – Zjednoczona Prawica postawiła na węgiel. Zamiast w odnawialne źródła energii, inwestowano w elektrownie węglowe – wyjaśniał poseł. – Dzisiejszy kryzys energetyczny i wysokie ceny energii to efekt polityki tego rządu.
– Konflikty wewnątrz Zjednoczonej Prawicy doprowadziły do sytuacji, w której rządowy projekt od wielu miesięcy leży w zamrażarce sejmowej. Wszystkie projekty opozycji, w tym nasz, lewicowy, zostały odrzucone głosami PiS – stwierdziła Beata Maciejewska z Nowej Lewicy. – Tymczasem w społeczeństwie jest na ten temat pełna zgoda – 79 proc. Polaków i Polek chce inwestycji w farmy wiatrowe na lądzie – argumentowała.
– Brak ustawy wiatrakowej oznacza wyższe ceny prądu i brak niezależności energetycznej Polski – mówiła Gosek-Popiołek. – Jesteśmy przekonani, że można w tej sprawie znaleźć kompromis, że można budować wiatraki z poszanowaniem dla lokalnych społeczności, w porozumieniu z nimi. Apelujemy do rządu o to, żeby te prace wreszcie rozpocząć.