Drugi etap Rajdu Maroka był jednocześnie pierwszą częścią etapu maratońskiego.
Zawodnicy mieli do pokonania niemal 400 km przez bardzo trudną nawigacyjnie pustynię, a na mecie nie mogli skorzystać z pomocy swojego serwisu. Rafał Sonik miał dodatkowe utrudnienie w postaci zepsutego, rajdowego urządzenia GPS. Przez 220 km był zmuszony nawigować tylko z pomocą roadbooka i śladów swoich poprzedników.
– Wszyscy wiedzieliśmy, że dzisiejszy odcinek będzie bardzo długi i bardzo trudny nawigacyjnie. Byłem na to fizycznie i psychicznie przygotowany, bo czuję radość ze ścigania po marokańskiej Saharze. Jestem tu już siódmy raz i za każdym razem czerpię z tego przyjemność. Tym razem jednak zupełnie przestał funkcjonować jeden z najważniejszych instrumentów nawigacyjnych, czyli specjalny, rajdowy GPS, który dostajemy od organizatora – mówił na mecie zdobywca tegorocznego Pucharu Świata.
Na czym dokładnie polegał problem krakowianina? Na 30 kilometrze GPS przeskoczył na 250 kilometr. Koordynaty pomiędzy tymi punktami zniknęły. Do celu oczywiście dało się dojechać po śladach poprzedników oraz z użycie roadbooka, jednak w rajdach cross-country należy jeszcze po drodze zaliczać waypointy. Ominięcie któregokolwiek z nich oznacza karę czasową.
– Na szczęście jechał ze mną Kamil i jego urządzenie funkcjonowało prawidłowo. Kilka razy zatrzymywaliśmy się i cofaliśmy, przejeżdżając bardziej precyzyjnym śladem, by być pewnym, że GPS zalicza mi kolejny waypoint. Straciliśmy w ten sposób mnóstwo czasu, energii i pokonaliśmy prawdopodobnie dodatkowe 50 lub nawet 60 kilometrów. Wespół zespół udało się jednak dotrzeć do mety – relacjonował „SuperSonik”.
Na szczęście poza tymi problemami, quady polskiego duetu nie ucierpiały, jednak obaj zawodnicy długo musieli chłodzić się i nawadniać po siedmiu godzinach jazdy w piekielnym, saharyjskim upale. Czterokołowce po krótki serwisie wykonanym przez zawodników trafiły na zamknięty parking, a oni mogli już poświęcić się regeneracji.
– Spędziliśmy dziś godzinę więcej na oesie. To niby więcej przyjemności z jazdy po pięknej pustyni, ale tym razem była to przyjemność dość wyczerpująca – przyznał Sonik.
Poniedziałkowy etap organizatorzy podzielili na trzy odcinki specjalne, których suma wyniesie 360 kilometrów. David Castera po raz pierwszy przetestuje również nową procedurę, którą zamierza wprowadzić na dwóch etapach Rajdu Dakar. Zawodnicy otrzymają roadbook dopiero 15 minut przed startem. Nie będą mieli czasu na dokładne zapoznanie się z trasą, a więc nawigacja stanie się jeszcze trudniejsza!
II etap:
1. Ignacio Casale (CHL) 7:03.25
2. Alexandre Giroud (FRA) +12.06
3. Kamil Wiśniewski (POL) +26.50
4. Rafał Sonik (POL) +27.35
4. Axel Dutrie (FRA) DNF
Klasyfikacja generalna:
1. Ignacio Casale (CHL) 11:27.31
2. Alexandre Giroud (FRA) +14.26
3. Kamil Wiśniewski (POL) +35.10
4. Rafał Sonik (POL) +36.09
5. Axel Dutrie (FRA) +44:43.20
Zawodnicy ORLEN Team zakończyli najdłuższy etap Rajdu Maroka
Kuba Przygoński i Timo Gottschalk po sobotnich problemach zakończyli trzeci dzień Rajdu Maroka na drugim miejscu. Adam Tomiczek i Maciej Giemza utrzymują miejsca w TOP 30 klasyfikacji motocyklistów.
Po trudnych technicznie górskich odcinkach w sobotę, niedzielny etap Rajdu Maroka kierowcy i motocykliści ORLEN Team przejechali bardzo dynamicznie. Przygoński od połowy odcinka był w pierwszej piątce, a ostatecznie finiszował na drugiej pozycji, za Nasserem Al Attiyą. Na pokonanie niedzielnego etapu Przygoński potrzebował 05:06:18 sekund.
– Za nami najdłuższy, 380 kilometrowy odcinek rajdu. Szlak bardzo zróżnicowany: wydmy, szutrowe drogi i tak jak wczoraj dużo skał. Od początku mieliśmy dobre tempo i w rezultacie dojechaliśmy na drugim miejscu. Timo bardzo dobrze nawigował. Wielu zawodników miało z tym problemy, ale my wszystkie newralgiczne miejsca pokonaliśmy z dobrym skutkiem. Jutro startujemy z drugiej pozycji i obyśmy mieli tak dobry odcinek, jak dziś – mówi Kuba Przygoński.
W klasyfikacji motocyklistów najszybszy w niedzielę był Joan Barreda na Hondzie CRF 450 Rally – 4:56.27. Dobrze spisał się Adam Tomiczek, który zakończył etap na 18 miejscu. Zawodnik podkreśla, że był on bardzo wymagający fizycznie.
– Połowa rajdu za nami. W niedzielę mieliśmy do przejechania ponad 400 km odcinka specjalnego. Trasa była bardzo męcząca, pełna wydm, skał i kamieni. Nawigacja też była dosyć trudna, ale zaliczyłem tylko jedną pomyłkę, więc bardzo się cieszę z tego startu – podsumowuje Adam Tomiczek, zawodnik ORLEN Team.
Także dla Macieja Giemzy, któremu wciąż doskwierała kontuzja ręki, niedzielny odcinek specjalny był dużym wyzwaniem.
– Ten etap był niemal maratoński. Bardzo długi i dosyć ciężki. Od początku nie mogłem złapać rytmu, jechałem w kurzu, przez co miałem dwie bardzo niebezpieczne sytuacje. Nawigacyjnie też nie było łatwo i po 200 km nadgarstek zaczął dawać o sobie znać, za to choroba lokomocyjna została zażegnana. Nie miałem, jak inni, problemów na wydmach iw rezultacie jestem zadowolony z tego etapu – podsumowuje Maciej Giemza z ORLEN Team.
Po drugim etapie rajdu Maroka w klasyfikacji kierowców prowadzi Nasser Al-Attiyah z pilotem Mathieu Baumelem (Toyota Hilux). Łączny czas ich przejazdów to 8:08.18. Kuba Przygoński i Timo Gottschalk tracą do liderów 1:08.52. W klasyfikacji motocyklistów prowadzi Joan Barreda (8:24.35). Adam Tomiczek jest 17, ze stratą 34.55s., Maciej Giemza zajmuje 23. miejsce, tracąc do lidera 1:01.36s.
Rallye Du Maroc zakończy się 9 października i jest to jeden z najtrudniejszych maratonów pustynnych, który od wielu lat gości w kalendarzach wszystkich zawodników przygotowujących się do styczniowego Rajdu Dakar.