W październiku 2020 r. posłanka Joanna Scheuring-Wielgus wraz z mężem weszła do kościoła podczas mszy i w wzniosła transparent „Kobieto, sama umiesz decydować”.
Była to reakcja na orzeczenie Trybunału Julii Przyłębskiej, który de facto zakazał aborcji w Polsce.
W związku z tym zdarzeniem prokuratura prowadzi postępowanie pod zarzutem „złośliwego przeszkadzania w wykonywaniu aktów religijnych”, a prokurator generalny Zbigniew Ziobro złożył wniosek o uchylenie immunitetu posłance Lewicy.
Sprawa była dwukrotnie oceniana przez sąd rejonowy w Toruniu oraz przez sąd okręgowy i uznano, iż nie ma żadnych znamion czynu zabronionego. Prokuratura zwróciła się do Sądu Najwyższego z wnioskiem o kasację tych wyroków.
Sąd Najwyższy właśnie orzekł, iż Joanna Scheuring-Wielgus, stojąc z tekturą w kościele, nie popełniła przestępstwa.
– Cztery lata byłam ciągana po prokuraturach i sądach za wejście do kościoła i upomnienie się o prawa kobiet. Ziobro i spółka byli na tyle zdeterminowani, że uchylili mi immunitet. Sprawa trafiła do sądu. I sprawę wygrałam.
Prokuratorzy Ziobry nie dali jednak za wygraną i złożyli kasację do Sądu Najwyższego.
No i dzisiaj mamy wreszcie koniec. Sąd Najwyższy potwierdził, że nie popełniłam żadnego przestępstwa. Sędzia Sądu Najwyższego Jerzy Grubba: kasacja, którą podpisał pan prokurator Sierak ma „wady konstrukcyjne”. Nie wiem co to znaczy, ale nie brzmi dobrze (czekam na pełne uzasadnienie). Może czas w prokuraturze na profesjonalistów? Robimy swoje, nie możemy się bać – skomentowała eurodeputowana Joanna Scheuring-Wielgus.