Reprezentacja Polski odniosła historyczny sukces, wygrywając swój pierwszy mecz na poziomie Rugby Europe Championship.
Nasi rugbiści pokonali Belgię 21:15 (8:3) i tym samym zapewnili sobie prawo gry na własnym terenie w półfinałowym meczu drugiej fazy turnieju. „Biało-Czerwoni” na stadionie w Gdyni pokazali niezwykle twarde rugby, a rywale zdołali sforsować ich obronę dopiero w końcówce spotkania.
Polacy po dwóch wysokich przegranych z Rumunią i Portugalią – uczestnikami tegorocznego Pucharu Świata, liczyli na to, że w trzecim meczu uda im się odwrócić kartę i odnieś pierwsze zwycięstwo w Rugby Europe Championship. Trener Christian Hitt wybrał najsilniejsze możliwe zestawienie, a cały zespół przyjechał na stadion skoncentrowany i bardzo mocno zmotywowany. Efekt właściwego przygotowania mentalnego widać było już od pierwszych minut. „Biało-Czerwoni” bardzo szybko zaczęli przeważać fizycznie i zgodnie z założeniami dominowali w młynie oraz autach.
Pierwsze punkty padły po kopie z podstawki, kiedy nasz zespół zapracował na rzut karny, a na trzy punkty zamienił go Wojciech Piotrowicz. Kilka minut później, związany przez Polaków maul autowy wjechał na pole punktowe Belgów, a swoje pierwsze przyłożenie w barwach narodowych zdobył filar Zenon Szwagrzak. Piotrowicz tym razem nie zdołał podwyższyć, za to odpowiedź Belgów była natychmiastowa. Allan Williams, rozgrywający 71. mecz w reprezentacji swego kraju zmniejszył straty po rzucie karnym.
Mimo kilku dogodnych okazji z obu stron, wynik do przerwy nie uległ zmianie (8:3). Polacy niezwykle twardo i skutecznie grali w obronie, wyraźnie zniechęcając przeciwnika do podejmowania otwartej gry. Podobnie było po zmianie stron, kiedy obejrzeliśmy również jedną z najładniejszych akcji meczu. Po młynie pod polem punktowym Belgów i jednym przegrupowaniu, Dawid Plichta, wybrany potem zawodnikiem meczu, zamarkował szerokie podanie i oddał piłkę za plecy, wbiegającemu Piotrowi Zeszutkowi. Kapitan polskiej kadry niczym torpeda wpadł na pole punktowe wprost między słupy. Chwilę później Wojciech Piotrowicz skutecznie egzekwował podwyższenie i było już 18:3.
Dominacja Polaków trwała, a o włos od zdobycia kolejnego przyłożenia był Vaha Halaifonua, który fantastycznie przedarł się przez obronę i został zatrzymany przez obrońców dopiero metr przed polem punktowym. Belgowie w końcówce przyspieszyli, a nadzieje, na powrót do gry dał im Dazzy Cornez, który przyłożył piłkę przy chorągiewce. Gościom nie udało się podwyższyć, za to Wojciech Piotrowicz kilka minut później wykorzystał rzut karny, pozwalając znów odskoczyć na 13 punktów.
W doliczonym czasie gry, mocno zmęczeni pracą w obronie Polacy nieco zwolnili, a zmiennicy zespołu Belgii dali swojemu zespołowi drugi oddech. W samej końcówce Victor Andre przyłożył, a Florian Remue podwyższył i przewaga „Biało-Czerwonych” skurczyła się do sześciu punktów. Prowadzący zawody pozwolił jeszcze wznowić grę, ale gdy Belgowie wypuścili piłkę do przodu w kontakcie, na Narodowym Stadionie Rugby rozbrzmiał ostatni gwizdek i zapanowała euforia.
– Mówi się do trzech razy sztuka. Po dwóch meczach, w których trudno było o zwycięstwo, dziś wygraliśmy. To było nam bardzo potrzebne, bo wykonaliśmy w ostatnich tygodniach i miesiącach ogrom pracy i każdy z nas wiedział, że stać nas na to, by dziś pokonać Belgię. Od początku do końca zachowaliśmy dyscyplinę taktyczną. Trzymaliśmy się planu ułożonego przez trenera i przede wszystkim nie odpuszczaliśmy w defensywie. Pokazaliśmy czym jest twarda, polska obrona. To dla nas ogromne szczęście i satysfakcja, a także mecz, który teraz zbuduje nas przed półfinałowym starciem z Niemcami – powiedział po meczu kapitan zespołu i zdobywca przyłożenia Piotr Zeszutek.
Polacy wygrali swój pierwszy mecz w Rugby Europe Championship i sięgnęli po trofeum im. generała Stanisława Maczka, które zostało ustanowione przed rokiem, jako przechodni puchar, będący stawką każdego spotkania Polski i Belgii. Co więcej „Biało-Czerwoni” dzięki wygranej zapewnili sobie przywilej gry na własnym boisku w kolejnym meczu. Półfinałowe starcie drugiej części turnieju, którego stawką są miejsca 5-8, odbędzie się w Polsce w pierwszy weekend marca, a naszymi rywalami będą Niemcy.
Polska – Belgia 21:15 (8:3)
Polska: Wojciech Piotrowicz 11, Zenon Szwagrzak 5, Piotr Zeszutek 5
Belgia: Victor Andre 5, Dazzy Cornez 5, Allan Williams 3, Florian Remue 2
Żółte kartki: Chris Baudry, Seppe Verelst (Belgia)
Polska: Tom Fidler, Grzegorz Buczek (Kamil Bobryk), Zenon Szwagrzak (Craig Bachurzewski), Michał Krużycki, Mateusz Bartoszek (Vaha Halaifonua), Jan Cal, Aleksander Nowicki, Piotr Zeszutek (Kacper Palamarczuk), Dawid Plichta, Jędrzej Nowicki, Robert Wójtowicz, Peter Hudson, Grzegorz Szczepański, Ross Cooke, Wojciech Piotrowicz.