RPO Marcin Wiącek powiedział o zjawisku patostreamingu i galach tzw. freak-fightów, czyli pseudosportowych walk pseudocelebrytów i patostreamerów.
– To jest kwestia moralnych granic wolności działalności gospodarczej. Te gale są organizowane przez osoby fizyczne, osoby prawne, które czerpią z tego zysk. W warunkach swobody, wolnego rynku trudno wyobrazić sobie całkowity zakaz tego typu imprez czy towarzyszących im działań. Natomiast organy władzy publicznej odpowiedzialne za poszanowanie prawa powinny się przyjrzeć temu zjawisku i zastanowić, czy nie dochodzi tam do działalności przestępczej, czy nie dochodzi tam do demoralizacji dzieci i czy nie powinny być wprowadzone pewne ograniczenia. Takie które uniemożliwiłyby dostęp do tych treści w szczególności dzieciom – mówił RPO.
Patoosoby oglądające te walki wzbogacają tylko kieszenie patoorganizatorów i patozawodników, udających prawdziwych sportowców.
Przedstawił swoje wnioski i treść skarg, które wpływają do Biura RPO właściwym instytucjom: prokuraturze, NASK, Ministerstwu Aktywów Państwowych, które nadzoruje Stadion Narodowy, przewodniczącemu KRRiT.
– To są instytucje, które w swoich kompetencjach posiadają środki umożliwiające ograniczenie dostępności tego zjawiska dla dzieci. Niewykluczona jest również reakcja ustawodawcy, parlamentu. Bo to jest element pewnego szerszego problemu, z którym zmagamy się w Biurze Rzecznika od lat, czyli tzw. patostreamingu – podkreślił Marcin Wiącek.
Rzecznik wyjaśnił, że patostreaming to rozpowszechnianie treści, do których dostęp powinien być ograniczony.
– Co więcej, w niektórych przypadkach mamy do czynienia z treściami, które są świadectwem popełnienia przestępstwa. I to powinno być ścigane przez instytucje do tego powołane – powiedział.
– Rolą państwa jest dostrzeżenie tego typu zjawiska i wprowadzenie odpowiednich restrykcji. Tak, żeby pogodzić z jednej strony, wolność działalności gospodarczej i pewne zainteresowanie – bo te gale odwiedzają dziesiątki tysięcy ludzi – ale też należy mieć na względzie to, że obowiązkiem państwa jest zapobieganie demoralizacji dzieci i młodzieży. To jest rola prokuratury, rządu i ustawodawcy.
Zapytany o sposób na ochronę dzieci przed tym zjawiskiem, Rzecznik wskazał, że należy się zastanowić, czy tego typu imprezy powinny być dostępne dla dzieci.
– Jednym z elementów wystąpienia generalnego, które przedstawiliśmy, odnoszącego się do gali na Stadionie Narodowym w sierpniu, było to, że wstęp tam miały dzieci od lat 12. Wedle skarg, jakie do nas docierają i obserwacji, to są treści, do których nieletni nie powinni mieć swobodnego dostępu. To jest rolą władzy, państwa, instytucji nadzorujących miejsca, w których odbywają się tego typu imprezy, aby wdrażać ten standard.
Marcin Wiącek nawiązał też do projektu ustawy wprowadzającego kary za tzw. patostreaming, który pojawił się w poprzedniej kadencji. – Niewykluczone, że to jest kierunek, który powinien stać się przedmiotem dyskusji w parlamencie. Zdarzają się bowiem treści, w których dochodzi do ilustracji działań mających charakter upokarzania, poniżania, nękania drugiego człowieka.
Jako największe zagrożenie płynące z popularności zjawiska tzw. freak-fightów Rzecznik wskazał oswajanie młodych ludzi z przemocą. – W materiałach, które były dostarczane do biura rzecznika w skargach, jak również materiałach z mediów społecznościowych dochodziło do nękania, poniżania ludzi, do pochwalania działalności przestępczej.
– Nie może być tak, że do takich treści mają swobodny dostęp ludzie, u których dopiero kształtuje się system wartości. My jesteśmy jako państwo i społeczeństwo zobowiązani do tego, by u młodych ludzi kształtować pewien system wartości, moralność, potrzebę odróżnienia dobra od zła. Dlatego jesteśmy zobowiązani również kontrolować treści, do których dzieci i młodzież mają swobodny dostęp. Państwo nie wywiązuje się odpowiednio ze swojej roli, ponieważ powinno limitować dostęp do tego typu treści młodym ludziom.
– Rzecznik Praw Obywatelskich i inne instytucje mogą apelować do prokuratury, Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, właściwych resortów o podejmowanie działań. Jednak te wszystkie instytucje są związane prawem. I nie zawsze prawo w obecnym kształcie pozwala na odpowiednie zareagowanie na tego typu treści. To jest bezdyskusyjne, że należy rozpocząć dyskusję na temat tego, w jaki sposób prawo zmienić po to, aby odpowiednio uregulować to zjawisko i tak aby w sposób właściwy, adekwatny zabezpieczyć dzieci i młodzież przed demoralizacją – podsumował RPO.
(RPO)