Od 1 października każda ciąża ma być wpisana do ministerialnego Systemu Informacji Medycznej (SIM).
Resort zdrowia tłumaczy się dobrem pacjentek i ich dzieci. Polki nie są głupie i wiedzą po co PiS wymyślił tę inwigilację w ich osobiste życie.
Boją się podawania tych informacji jak ognia i dlatego prosiły ginekologów o zatajenie tej informacji.
Chodzi o to, że w razie utraty ciąży czy przeprowadzenia aborcji musiałby się tłumaczyć przed organami ścigania.
Wg prawa lekarze mają obowiązek wpisywania tych informacji do systemu.
Coraz mniej ciąż. Kto może sprawdzić te dane?
Od wielu miesięcy w Polsce jest coraz mniej ciąż. Kobiety z różnych powodów nie chcą zostać matkami, w tym przed tym rejestrem.
Wiele osób ma dostęp do tych wrażliwych danych. Nie tylko lekarz wpisujący.
Informacje te mogą zobaczyć, np. pracownicy szpitala czy przychodni.
Zaś w ramach podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) taki dostęp mają lekarze, pielęgniarki i położne. W razie zagrożenia życia pacjentki każdy pracownik medyczny, np. ratownik medyczny może sprawdzić te dane.