W dniach 26 czerwca – 1 lipca w Żaganiu i Drawsku Pomorskim odbywał się słynny Rallye Breslau.
Zawodnicy w tym roku zmagali się z historyczną trasą, sprzed wielu lat, a także z nocną rywalizacją na drawskich poligonach, pokonując w sumie ponad 1000 kilometrów. Ekipa Proxcars TME Rally Team także podjęła to wyzwanie – Rallye Breslau ukończyła na 12. miejscu klasy Cars Open.
Prolog, który otworzył rajd z samego rana, miał zaledwie siedem kilometrów. Świetnie na trasie spisali się Magda Zając i Adam Szelerski, którzy zajęli szóste miejsce w klasie.
Podczas etapu pierwszego, 27 czerwca, na zawodników czekały trzy odcinki specjalnie o łącznej długości 127 kilometrów. Trasa wiodła przez polskie, kopne piaski. Ten dzień ekipa Proxcars TME Rally Team zakończyła na piątej pozycji w swojej klasie.
Kolejny dzień nie ułożył się tak dobrze – przez pomyłkę w nawigacji zespół zamiast wyjechać na kolejną pętlę, przeciął linie mety przez co polski duet nie pokonał drugiego etapu o łącznej długości 190 kilometrów. Zespół uplasował się daleko w klasyfikacji.
W środę rajdowa karawana przeniosła się do Drawska Pomorskiego, aby tam powalczyć w jeszcze trzech etapach, a potem przekroczyć metę i zakończyć zmagania. Tam na Magdę Zając i Adama Szelerskiego czekało sporo wyprzedzania oraz nadrabiania przez wydarzenia poprzedniego dnia. Etap trzeci łącznie liczył sobie 240 kilometrów, a wcześniej wspomniana ekipa ulokowała się na miejscu 28.
Etap czwarty miał łącznie blisko 260 kilometrów. Na jego trasie zawodnicy przekraczać musieli przeszkody wodne i dziury pełne błota, powstałe wcześniej. Podczas rywalizacji nie padało za dużo. Tego dnia biorący udział w zawodach kierowcy pokonali dwa odcinki specjalne, jeden w nocy. Zespół Proxcars TME Rally Team za dnia uplasował się na dziewiątym miejscu, a nocą – na czternastym.
Ostatni etap odbył się w piątek i miał 80 kilometrów. Podczas niego Magda Zając i Adam Szelerski prezentowali świetne tempo, ostatecznie odnotowując piątą pozycję na odcinku oraz awans na miejsce dwunaste w klasyfikacji generalnej zawodów.
Magda Zając świetnie czuła się rywalizując z wieloma kierowcami:
– Za nami jest już największy rajd cross-country organizowany na terenie Polski, który osobiście bardzo lubię. W odróżnieniu od innych rajdów, w rywalizacji w mojej klasie bierze udział kilkadziesiąt załóg, a to inne uczucie niż start w grupie kilku aut.
– To był mój drugi Breslau, ale tegoroczny był wyjątkowy ze względu na osobę, która zasiadła na prawym fotelu. Szef zespołu, Adam Szelerski, bo o nim mowa, dał się przekonać, aby poznać wreszcie „od drugiej strony” jak sprawuje się samochód, który wymyślił, zbudował i ulepsza. Myślę, że było to ciekawie i użyteczne doświadczenie dla nas obu – powiedziała Polka, podsumowując występ Szelerskiego na fotelu pilota.
Zając uważa jednak, że było ich stać na więcej:
– Ostatecznie zajęliśmy 12 pozycję w klasie Open, na 39 startujących samochodów. Stać było nas na więcej. Niektóre odcinki kończyliśmy na pozycjach jak piąta, szósta, siódma, ale to trudny rajd z bardzo wyrównaną stawkę, więc małe błędy kosztują wiele. Istotne jest to, że nasza Bestyjka za każdym razem potwierdza, że pod opieką Proxcars jest samochodem niezawodnym, uniwersalnym i wręcz pancernym, gotowym do startów na afrykańskich pustyniach jak i Drawskich czołgowiskach.
Teraz, na zawodników Proxcars TME Rally Team czeka kolejny sprawdzian: już niedługo, bo 7-10 lipca, zmierzą się z kamienistymi dolinami rzecznymi podczas Italian Baja.