Eryk Goczał i Oriol Mena wygrali czwarty etap Rajdu Dakar 2023.
- Michał Goczał z Szymonem Gospodarczykiem kończą próbę na podium
Czwarty etap Rajdu Dakar stanowił pętlę wokół Ha’il.
Na zawodników czekały łącznie 574 kilometry jazdy, z czego 425 kilometrów stanowił odcinek specjalny. Pierwsza połowa rywalizacji toczyła się na ogromnych wydmach. Organizator twierdził, że nawet dla wprawionych w jeździe po piachu kierowców mogą się one okazać sporym wyzwaniem.
Od samego początku kapitalnym tempem popisywali się Eryk Goczał z Oriolem Meną. Załoga ta przejęła prowadzenie w kategorii SSV po punkcie pomiaru czasu na 211 kilometrze i nie oddała go do samego końca. Przypominamy, że Eryk Goczał jest najmłodszym kierowcą w historii Rajdu Dakar i jednocześnie jest również najmłodszym zwycięzcą etapowym najtrudniejszego rajdu świata. Dla duetu Goczał / Mena było to już drugie zwycięstwo etapowe w tegorocznym Dakarze.
Znakomite trzecie miejsce zajęli Michał Goczał z Szymonem Gospodarczykiem. Załoga popisała się kapitalnym tempem szczególnie na drugiej części etapu. W klasyfikacji generalnej imprezy Eryk Goczał z Oriolem Meną awansowali na drugą pozycję. Na czwartym miejscu są Marek Goczał z Maciejem Martonem, którzy dzisiaj mieli problemy w sekcji z dużymi wydmami. Michał Goczał z Szymonem Gospodarczykiem plasują się aktualnie na szóstej pozycji.
– Nie wiem – to był chyba etap wymyślony specjalnie dla mnie. Było tutaj dosłownie wszystko, o czym tak bardzo marzyłem. Przepiękne wydmy, piach, cudowne krajobrazy, naprawdę kapitalny odcinek. Nie brakowało też dziur, kamieni, bardzo technicznych miejsc. Bardzo lubię taką charakterystykę terenu. Wczoraj mieliśmy trochę problemów technicznych, ale wszystko udało się naprawić. Samochód spisywał się dzisiaj kapitalnie. Bawiłem się dzisiaj doskonale, mam nadzieję, że będzie jeszcze kilka takich etapów, jak ten dzisiejszy – mówił na mecie zwycięzca etapu, Eryk Goczał.
– W końcu! To był tak naprawdę pierwszy odcinek specjalny w tegorocznym Dakarze bez żadnych przygód. Do strefy tankowania staraliśmy się trzymać dobre, równo tempo, wszystko przebiegało w jak najlepszym porządku. Po tankowaniu spotkaliśmy się kilkoma ciężarówkami i ciężko się nam jechało w tym mokrym piachu. Ale jesteśmy na mecie, jestem bardzo szczęśliwy z naszego wyniku i jutro walczymy dalej! – zakończył Michał Goczał, który skompletował etapowe podium.
– Jesteśmy na mecie, chociaż to był bardzo trudny etap. Podjechaliśmy pod jedną z wydm trochę za ostro, musieliśmy odpuścić, bo groziło to dachowaniem w dół tej wydmy. Zjeżdżaliśmy na dół, aby spróbować jeszcze raz i wtedy uderzył w nas inny Maverick. Mieliśmy urwane koło. Naprawiliśmy to tak jak tylko mogliśmy i na krzywym drążku i krzywym wahaczu dojechaliśmy do końca etapu. Jesteśmy na mecie i to jest najważniejsze. Rajd jest jeszcze bardzo długi i wszystko może się zdarzyć – podkreślił Marek Goczał.
5 stycznia zawodnicy pokonają kolejną pętlę wokół Ha’il i zmierzą się na odcinku specjalnym o długości 373 kilometrów. Organizator zapowiada, że na załogi czeka tam piach, piach… i jeszcze raz piach.