Aron Domżała i Maciej Marton utrzymali pozycję liderów Rajdu Dakar w klasie T4 w pierwszym dniu etapu maratońskiego.
- Polska załoga na 150 km przed metą straciła napęd na cztery koła.
- Mimo ograniczeń technicznych, liderzy Dakaru powiększyli swoją przewagę nad drugim w klasyfikacji, Amerykaninem Austinem Jonesem.
Drugi i decydujący tydzień Rajdu Dakar był zapowiadany jako trudniejszy od pierwszego, a zwiastunem takiego scenariusza miał być już niedzielny etap maratoński. Po pokonaniu 453 km załogi nie mogły skorzystać z pomocy serwisów. Aron Domżała i Maciej Marton utrzymali pozycję liderów, ale czeka ich pracowita noc, ponieważ w ich Can-Am’ie awarii uległ napęd.
Po jednodniowym odpoczynku, uczestnicy Dakaru ruszyli na trasę siódmego etapu, gdzie czekała ich kolejna porcja trudnych wydm, trialowe, kamieniste sekcje, ale też długie proste, na których można poczuć pęd powietrza i docisnąć pedał gazu. Polska załoga początkowo radziła sobie doskonale.
– Mieliśmy naprawdę dobry start. Równy rytm jazdy, żadnych kapci, czy problemów nawigacyjnych. Jeszcze za półmetkiem etapu jechaliśmy w czołowej „trójce”, kiedy 150 km przed metą pojawiła się poważna usterka. Straciliśmy napęd na cztery koła. Został nam tylko tylni i przez to straciliśmy 10, a może nawet 15 minut – relacjonował Aron Domżała.
Mimo problemów, Domżała i Marton ukończyli odcinek specjalny z piątym rezultatem i utrzymali prowadzenie w klasyfikacji generalnej. Gdyby był to normalny etap, duet nie miałby powodów do zmartwień, jednak na etapie maratońskim, z wszelkimi awariami zawodnicy radzą sobie sami.
– Musimy z Maćkiem naprawić napęd na cztery koła. Mocno w kość dostały też nasze tylne półosie, więc wymienimy je, kiedy tylko przywiezie je jadąca w stawce ciężarówka serwisowa zespołu Monster Energy Can-Am. Trzymajcie kciuki, żeby nam się udało! – zaapelował kierowca.
W poniedziałek dakarowców czeka nieco krótszy, ale wciąż wymagający, 375-kilometrowy odcinek specjalny. Trasa według zapowiedzi ma przecinać najbardziej spektakularne widokowo rejony Arabii Saudyjskiej. Zawodnicy nie będą mieli jednak wielu okazji, by je podziwiać, gdyż zarówno teren, jak i nawigacja dostarczy im wiele wyzwań.
Wyniki VII etapu w kategorii T4:
1. Francisco Lopez/Juan Pablo Latrach (CHL) 5:15.34
2. Saleh Alsaif/Oriol Vidal Montijano (SAU/ESP) +5.12
3. Reinaldo Varela/Maykel Justo (BRA) +7.13
4. Michał Goczał/Szymon Gospodarczyk (POL) +7.47
5. Aron Domżała/Maciej Marton (POL) +10.30
…
9. Marek Goczał/Rafał Marton (POL) +22.01
Klasyfikacja generalna:
1. Aron Domżała/Maciej Marton (POL) 32:30.33
2. Austin Jones/Gustavo Gugelmin (USA/BRA) +9.31
3. Francisco Lopez/Juan Pablo Latrach (CHL) +25.51
4. Michał Goczał/Szymon Gospodarczyk (POL) +34.07
5. Siergiej Kariakin/Anton Wlasiuk (RUS) +52.02
…
11. Marek Goczał/Rafał Marton (POL) +3:01.46
CZAS NA ETAP MARATOŃSKI. DAKAR WKRACZA W DECYDUJĄCĄ FAZĘ
Po długo wyczekiwanym odpoczynku, uczestnicy Dakaru wrócili w niedzielę do rywalizacji na arabskiej pustyni. Tym razem czekał na nich pierwszy z dwóch dni etapu maratońskiego, w czasie których nie mogą korzystać z pomocy technicznej serwisu. Na trasie prowadzącej z Ha’il do Sakaki zawodnicy mieli do przejechania 737 kilometrów, w tym 453 kilometry odcinka specjalnego. Czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej samochodów utrzymali Jakub Przygoński i Timo Gottschalk. Wysoką lokatę w klasyfikacji generalnej obronił quadowiec Kamil Wiśniewski.
PRZYGOŃSKI Z SZANSAMI NA PODIUM
Mimo trudności ze złapaniem rytmu w pierwszej części etapu, Przygoński wraz z Gottschalkiem dojechali do mety na 5. pozycji.
– Za nami bardzo długi odcinek. Początek był szczególnie wymagający – mnóstwo wydm i camel grassów, dodatkowo padał deszcz. Zrobiło się przez to trochę zamieszania, nie mogliśmy złapać odpowiedniego rytmu, mimo to przetrwaliśmy tę część. Później było już dużo lepiej, ale ze względu na kamienie i skały musieliśmy ciągle uważać na to, żeby nie przebić opon. W jednym miejscu zawiesiliśmy się też dość niefortunnie na szczycie wydmy. Timo musiał popracować z sand padami i udało nam się cofnąć, ale straciliśmy przez to kilka minut. Teraz jedziemy na biwak. Nie będziemy mieli dostępu do serwisu i mechaników. Najważniejsze, żeby samochód był sprawny. Na tę chwilę wygląda na to, że wszystko jest w porządku. Wraz z Timo przejrzymy jeszcze dzisiaj dokładnie podstawowe zespoły pojazdu. Jesteśmy optymistami – mówi zawodnik, który debiutował na motocyklu w pierwszej południowoamerykańskiej edycji Dakaru w 2009 roku i od razu zajął wtedy bardzo dobre 11. miejsce.
Przygoński ma w tym roku do dyspozycji ważącą 2,5 tony fabryczną Toyotę Hilux ze zbiornikiem paliwa o pojemności 500 litrów i 5-litrowym wolnossącym silnikiem V8. Jej moc sięga 400 KM.
PROKOP I CHYTKA PROBLEMY MAJĄ JUŻ ZA SOBĄ
Rest day bardzo dobrze wykorzystał czeski duet Martin Prokop i Viktor Chytka. Wskutek problemów technicznych zawodnicy w piątek zajęli dopiero 40 lokatę. W niedzielę zameldowali się na mecie na 12. pozycji i awansowali tym samym na 9. miejsce w klasyfikacji generalnej.
Siódmy etap wygrał Saudyjczyk Yazeed Al Rajhi, dla którego był to pierwszy triumf na tegorocznym Dakarze. W czołówce klasyfikacji generalnej nie odnotowaliśmy większych zmian – wciąż prowadzi Francuz Stephane Peterhansel, który był drugi na mecie w Sakace i zwiększył swoją przewagę nad Katarczykiem Nasserem Al-Attiyahem (7 minut i 53 sekundy) i Hiszpanem Carlosem Sainzem (41 minut i 6 sekund).
DOBRA POSTAWA WIŚNIEWSKIEGO
Kolejny dobry występ ma za sobą Kamil Wiśniewski. Quadowiec po raz kolejny zajął 7. miejsce i utrzymał tę samą lokatę w klasyfikacji generalnej.
Niedzielny odcinek należał do Argentyńczyka Manuela Andujara, który po zwycięstwie umocnił się na prowadzeniu w całym rajdzie. Drugi ze stratą 20 minut i 55 sekund jest Francuz Alexandre Giroud, a trzeci Chilijczyk Giovanni Enrico, który traci do lidera 25 minut i 55 sekund.
ZACIĘTA RYWALIZACJA MOTOCYKLISTÓW
Maciej Giemza dotarł do mety w Sakace na 21. pozycji i jest 19. w klasyfikacji całego rajdu. Zawodnik uskarżał się na ból w nadgarstku.
– Niestety, nadgarstek nie pozwalał mi dzisiaj na utrzymywanie tempa, którego bym od siebie oczekiwał. Co więcej, miałem też dość groźną sytuację. Jadący przede mną Hiszpan Joan Pedrero Garcia przewrócił się przy prędkości około 120 km/h. Musiałem się zatrzymać i pomóc mu się pozbierać. Na szczęście, nic mu się nie stało, choć na mecie powiedział mi, że nic z tego zdarzenia nie pamięta – mówi sześciokrotny mistrz Polski w Enduro.
– Motocykl na szczęście jest cały, więc nie będę musiał wieczorem przejmować się awariami. Jutro trzeba spokojnie dojechać do serwisu i zakończyć etap maratoński – dodaje Giemza.
W pierwszym dniu etapu maratońskiego wśród motocyklistów najlepszy był Amerykanin Ricky Brabec przed Chilijczykiem Jose Ignacio Cornejo Florimo, który objął prowadzenie w całym rajdzie. W klasyfikacji generalnej drugi, ze stratą zaledwie jednej sekundy, jest Australijczyk Toby Price, a trzeci Brytyjczyk Sam Sunderland – zwycięzca Dakaru z 2017 roku. Rywalizacja o końcowy triumf wśród motocyklistów będzie bardzo zacięta. Różnice w czołówce są niewielkie. Dziesiąty w klasyfikacji generalnej Luciano Benavides traci do Florimo 17 minut i 7 sekund.
W poniedziałek druga część etapu maratońskiego. Zawodnicy skierują się na zachód Arabii Saudyjskiej do miejscowości Neom. Będą mieli do przejechania 709 kilometrów, w tym 375 odcinka specjalnego.