Najlepsi panczeniści ponownie powalczą o punkty w Pucharze Świata, które w tym sezonie są szczególnie ważne ze względu na kwalifikacje olimpijskie.
Reprezentacja Polski ze Zbigniewem Bródką w składzie liczy na kolejne wysokie lokaty w zawodach w norweskim Stavanger.
Biało-czerwoni w znakomitym stylu rozpoczęli pucharową rywalizację. Atut lepszej znajomości toru w tomaszowskiej Arenie Lodowej został w dużej mierze wykorzystany przez polskich panczenistów. Biało-czerwoni pod względem sportowym i organizacyjnym stanęli na wysokości zadania.
– To najlepsze dotychczasowe zawody Pucharu Świata, jakie miały miejsce w Tomaszowie. Oprócz pierwszego od czterech lat pucharowego medalu dla naszego zawodnika była cała masa wartościowych wyników. Drużyna kobiet, czy Kaja Ziomek na 500 metrów w grupie A uplasowały się tuż za podium, a w czołowej dziesiątce mieliśmy też Natalię Czerwonkę – wymienia Konrad Niedźwiedzki, dyrektor sportowy Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego.
Bardzo dobrze w PŚ poradził sobie zwłaszcza Zbigniew Bródka, który wrócił do startów po blisko trzyletniej przerwie. Mistrz olimpijski z Soczi wyostrzył sobie apetyt na udział w czwartych igrzyskach olimpijskich. Brązowy medal w sobotnim biegu masowym sprawia, że start w Pekinie jest już na wyciągnięcie ręki. Co ciekawe, to pierwsze polskie podium w PŚ od czasu występu Artura Wasia (obecnie trenera reprezentacyjnego) w… Stavanger, dokąd teraz przenosi się rywalizacja. Właśnie w Norwegii Bródka może przybliżyć się do startu na igrzyskach na swoim koronnym dystansie. 37-latek podczas PŚ w Tomaszowie był czwarty na 1500 metrów w grupie B, a w Skandynawii prawdopodobnie przyjdzie mu już walczyć z najlepszymi.
Podstawy do równorzędnej rywalizacji ze światową czołówką mają m.in. sprinterki. Jedna z nich, Andżelika Wójcik, podczas ostatniego PŚ w Tomaszowie Mazowieckim pokazała się z bardzo dobrej strony na 500 i 1000 metrów.
– Jak na pierwszy start w Pucharze Świata uważam, że to był dobry występ. Jest jeszcze spory zapas, żeby jeździć lepiej. Cieszy fakt, że mogłam się pościgać w grupie A na dłuższym dystansie – mówi 25-latka.
Utrzymując formę z początku sezonu, Wójcik ma duże szanse na udział w igrzyskach olimpijskich na dwóch dystansach. Na 500 metrów w PŚ jest sklasyfikowana na trzynastej pozycji, a na 1000 metrów – na piętnastej. W Stavanger stać ją na kolejne wysokie lokaty.
– Chcę dobrze wystartować indywidualnie na obu dystansach, a nie koniecznie stawiać sobie za cel atakowanie czołówki. Jak będzie dobra jazda, to wynik sam przyjdzie. Fajnie byłoby również stanąć na podium razem z koleżankami w sprincie drużynowym– dodaje Wójcik.
Przed jedyną szansą zdobycia w Stavanger kwalifikacji olimpijskiej w biegu na 5000 metrów stanie Magdalena Czyszczoń. Mierząc w start na igrzyskach w lutym przyszłego roku, mistrzyni kraju w wieloboju w najbliższy weekend nie może sobie pozwolić na chwile słabości.
– Będzie ekstremalnie trudno zdobyć kwalifikację, bo w Pekinie na pięć kilometrów pojedzie tylko dwanaście panczenistek. W Norwegii Magda więc musi się wspiąć na wyżyny swoich możliwości – uważa Niedźwiedzki.
Przed sezonem w PZŁS zakładano, że naszych panczenistów stać na ponad dziesięć biletów na igrzyska. Początek walki o wyjazd do Pekinu układa się po myśli biało-czerwonych. Hipotetycznie na ten moment dysponujemy łącznie siedemnastoma prawami startów indywidualnych (zdobytymi przez dziewięciu panczenistów) plus dwoma drużynowymi. Jedno i dwa miejsca poniżej „kreski” w aktualnym rankingu olimpijskim (ostateczny ranking będzie sporządzony na bazie wyników z trzech najlepszych zawodów PŚ) są Marcin Bachanek (na 1500 metrów) i Artur Janicki (w mass starcie).
– Są nacje, które w niektórych konkurencjach mogłyby wystawić po pięciu zawodników, ale zasady są takie, że maksymalnie trzech panczenistów z jednego kraju może wziąć udział w rywalizacji na igrzyskach na danym dystansie – wyjaśnia Niedźwiedzki. – Nasze kwalifikacje zakładają, że jeśli dany zawodnik wywalczy dla kraju prawo startu, to sam będzie mógł z niego skorzystać w Pekinie. W Polsce nie mamy takiego dobrobytu jak choćby w Holandii, która kogokolwiek by nie wystawiła w PŚ z drugiego czy trzeciego „garnituru”, i tak mogłaby się nie martwić o miejsca na igrzyska. Na nasz dorobek muszą pracować najlepsi. Doprowadzenie do dodatkowych, krajowych eliminacji na igrzyska nie byłoby fair w stosunku do tych, którzy o te kwalifikacje teraz walczą – dodaje.
Piętnastoosobowa reprezentacja polskich łyżwiarzy w dwóch grupach wyleciała do Norwegii. W poniedziałek wieczorem udali się sprinterzy, a w środę rano – wieloboiści. Zawody PŚ w Stavanger rozpoczną się w piątek (19 listopada), a zakończą w niedzielę (21 listopada).