W wielkim finale tegorocznych rozgrywek o Puchar Polski 2019 w piłce siatkowej kobiet Chemik Police zagra z Developresem SkyRes Rzeszów.
Dla Chemika Police będzie to szansa na siódme zwycięstwo w rozgrywkach, a dla klubu z Rzeszowa jest to pierwszy, historyczny finał. Początek meczu w niedzielę, o godz. 14.45.
Obie ekipy zapowiadają walkę o zwycięstwo i niewątpliwie każdy z zespołów ma coś do udowodnienia. – Przede wszystkim musimy ochłonąć i zapomnieć o półfinale. Trudność Pucharu Polski polega na tym, że gramy dwa dni z rzędu, nie mamy dużo czasu na przygotowanie, przetrenowanie pewnych elementów. Ważna jest dyspozycja danego dnia. Nastawiamy się na walkę w niedzielę – przyznała środkowa Developresu SkyRes Maja Tokarska, która stanie przed szansą wygrania swojego trzeciego Pucharu Polski. Natomiast libero Agata Sawicka zdradza, co jej zdaniem jest głównym atutem drużyny z Rzeszowa: – Siła drzemie w całym naszym zespole i wierzę jutro, że nasz trener Lorenzo Micelli zrobi wszystko, abyśmy jutro pokazały ją w spotkaniu z Chemikiem.
Również aktualne mistrzynie Polski są głodne zwycięstwa w finałowej konfrontacji: – Jutro wyjdziemy na parkiet i mam nadzieję, że odniesiemy drugie zwycięstwo w turnieju, a tym samym wyjedziemy z Nysy z kompletem wygranych i Pucharem Polski – stwierdziła libero Chemika Police, Aleksandra Krzos.
Pierwszego z finalistów wyłoniła trzysetowa konfrontacja Chemika Police z Grot Budowlanymi Łódź. W starciu zeszłorocznych mistrzyń Polski z obrończyniami pucharu górą były podopieczne Marcello Abbondanzy, które zwyciężyły 3:0. Premierowa odsłona miała najbardziej wyrównany przebieg i pomimo wysokiego prowadzenia siatkarek z Łodzi (17:10), ostatecznie pierwszy set padł łupem aktualnych liderek Ligi Siatkówki Kobiet. – Pierwszy set był w moim odczuciu decydujący. Jestem przekonana, że gdybyśmy wygrały pierwszego seta, to mecz potoczyłby się zdecydowanie inaczej, na nasza korzyść – przyznała po meczu przyjmująca drużyny Grot Budowlani Łódź, Oliwia Urban. Również zwyciężczynie spotkania podkreślały kluczową rolę pierwszego seta dla przebiegu całego spotkania. – Na początku meczu miałam wrażenie, że gramy trochę sparaliżowane i nie dajemy z siebie stu procent. Ale kiedy opadły nerwy i emocje, to wykonałyśmy swoje zadanie w zupełności i mogłyśmy się cieszyć z końcowego rezultatu – wyznała Bianka Busa, a libero Aleksandra Krzos dodała: – Niestety, według takiej naszej złej tradycji, z którą stara się walczyć trener, znowu weszłyśmy w pełni spotkanie dopiero od drugiej połowy pierwszego seta.
W drugim secie mistrzynie Polski grały zdecydowanie pewniej i przez większość seta kontrolowały zarówno przebieg gry, jak i wynik. Trzeci set był już popisem gry zawodniczek z Polic, które od pierwszej piłki prowadziły w secie, a swoim rywalkom w całej partii pozwoliły zdobyć jedynie 14 punktów! – Na pewno w półfinale duże znaczenie miała zagrywka, odrzuciłyśmy rywalki od siatki i utrudniłyśmy im grę środkiem. Dodatkowo miałyśmy bardzo dobrze rozpisaną atakującą i wydaje mi się, że w tym elemencie zrobiłyśmy bardzo dobrą robotę – powiedziała po meczu libero Chemika Police.
Warto odnotować, iż sobotni półfinał był czwartym meczem tych drużyn w tym sezonie i dotychczas zawsze kończyły się piątym setem. – Dotychczas toczyłyśmy z Chemikiem bardzo wyrównane spotkania, natomiast dzisiaj mecz rozstrzygnął się w trzech setach. Być może to brak chłodnej głowy zadecydował o tym wyniku. Wydaje mi się, że miałyśmy świadomość stawki tego spotkania i najwyraźniej ona nas przerosła – podsumowała mecz Oliwia Urban. Również Bianka Busa zwróciła uwagę na przełamanie „tegorocznej tradycji” konfrontacji Grot Budowlanych Łódź z Chemikiem Police. – Ten mecz różnił się od naszych poprzednich spotkań z zespołem z Łodzi. Miałyśmy świadomość, że to tylko jeden mecz decydujący o wszystkim i nie ma miejsca na rewanż. W takim spotkaniach musisz dać z siebie wszystko od pierwszej minuty – powiedziała serbska przyjmująca.
Najlepszą zawodniczką meczu wybrana została zdobywczyni osiemnastu punktów, atakująca Chemika Police Martyna Łukasik. W szeregach rywalek najwięcej punktów na swoim koncie zapisała Magdalena Stysiak, która zdobyła czternaście punktów.
W drugim półfinale naprzeciwko siebie stanęły drużyny Developres SkyRes Rzeszów oraz ŁKS Commercecon Łódź. Obfitującą w emocje pierwszą partie wygrały podopieczne Michala Maska, które zdołały obronić dwie piłki setowe i ostatecznie wygrały na przewagi 29:27.
– Emocje odegrały dużą rolę w tym spotkaniu, w pierwszym secie za bardzo chciałyśmy wygrać co było niestety widać w naszej grze. Później udało nam się opanować naszą grę i prezentować coraz lepiej – przyznała po meczu Maja Tokarska, środkowa Developres SkyRes Rzeszów. Od drugiego seta gra siatkarek z Rzeszowa ulegała poprawie, pomimo początkowego prowadzenia ŁKS-u (8:5), stopniowo na prowadzenie wychodziły rywalki, które ostatecznie zwyciężyły partię 25:18. Trzeci set przebiegał już pod dyktando podopiecznych Lorenzo Micelliego, które od samego początku kontrolowały przebieg gry i utrzymywały bezpieczną przewagę, aż do momentu w którym w polu zagrywki pojawiła się Klaudia Alagierska (17:24). Kiedy wydawało się, że set trzeci przejdzie do historii zawodniczki ŁKS-u doprowadziły do remisu 24:24 i były o krok od tego, aby odwrócić losy partii. Dwie kolejne akcje padły jednak łupem zawodniczek z Rzeszowa, które zwyciężyły 26:24. – Przykro mi tylko, że tracimy nadal jeszcze takie serie punktowe jak w trzecim secie, co jest bardzo trudno wytłumaczalne. Nadal nie rozumiem, jak można było doprowadzić do takiej nerwowej końcówki w trzecim secie. Najważniejsze jednak, że skończyła się ona dla nas pozytywnie – oceniła przebieg trzeciej partii libero z Rzeszowa, Agata Sawicka. ŁKS Łódź, aby zachować szansę na powtórzenie wyniku z przed roku i wystąpienie w finale Pucharu Polski musiał wygrać czwartego seta. Podopieczne Michała Maska nie były w stanie jednak zatrzymać rozpędzonych rywalek, które wygrały czwartą partię 25:19 i całe spotkanie 3:1. – Wydaje mi się, że dzisiaj zawiodłyśmy przede wszystkim w przyjęciu i popełniłyśmy bardzo dużą liczbę niewymuszonych błędów. To jest właśnie nasza zmora, że oddajemy w ten sposób wiele punktów i wyciągamy dłoń do rywala. Ucieka nam wtedy pewność siebie i jak pokazało dzisiejsze spotkanie, bardzo trudno jest nam ją potem odzyskać. Szkoda, że nie udało nam się wyciągnąć trzeciego seta i tutaj pragnę pochwalić dziewczyny, które dały świetne zmiany. Gdyby udało nam się wywalczyć korzystny rezultat w tym secie, to z pewnością dodałoby nam to skrzydeł w kolejnej partii – przyznała po meczu libero ŁKS Łódź, Krystyna Strasz.
Najlepszą zawodniczką spotkania wybrana została rozgrywająca KS Developres SkyRes Rzeszów Agnieszka Rabka, która dała bardzo dobrą zmianę, zastępując na boisku Petje Barakową. – Dzisiaj rozpędzałyśmy się trochę dłużej, natomiast fantastyczną zmianę dała Agnieszka Rabka – nie kryła słów uznania dla koleżanki z zespołu Agata Sawicka.
(org.)