Żadnemu z Polaków nie udało się awansować do finału konkurencji C-1 w Pucharze Świata w slalomie kajakowym i kayak crossie, który odbywa się w Krakowie.
Zawodnicy mówią o niedosycie, ale trenerzy uspokajają: forma budowana jest na igrzyska olimpijskie w Paryżu.
W sobotę na torze Kolna odbyły się jedynie zawody w kategorii C-1. Rozpoczęto od półfinałów, w których znalazła się trójka naszych zawodników: Klaudia Zwolińska, Aleksandra Stach i Michał Wiercioch. Kibice największe nadzieje pokładali w pierwszej z nich, która będzie reprezentowała naszą kadrę na igrzyskach olimpijskich w Paryżu.
Niestety, ani Zwolińskiej, ani Stach nie udało się awansować do finału. Pierwsza z naszych zawodniczek była dopiero trzynasta, a młodsza z kajakarek zanotowała 27. czas. – Nie awansowałyśmy do tego finału, był element, który sprawił mi duży problem. A szkoda, bo gdybym dojechała do końca tak, jak jechałam do 19. bramki, to miałabym ten finał – skomentowała Stach.
– Zawsze można wyjąć z tych startów coś pozytywnego. Ostatnie moje występy w Pucharze Świata nie były na jakimś najwyższym poziomie, bo nie wywalczyłam medali. Nie można jednak cały czas wygrywać. Najważniejsze jest teraz przygotowanie do igrzysk olimpijskich. Miałam dużo pracy, bo reprezentuję Polskę nie tylko w jednej konkurencji, więc jest dużo materiału do analizy. Teraz obciążające starty się już zakończyły, teraz mogę spokojnie skupić się na przygotowaniach. Ważny jest też fakt, że cały czas trzymam się blisko czołówki. W tym sezonie pokazałam już, że potrafię walczyć na imprezach mistrzowskich i nie muszę udowadniać tego cały czas – dodała Zwolińska.
Wiercioch również nie zdołał awansować do finału (zajął 24. miejsce), ale nie uważa, że osiągnął zły wynik. – Wiadomo, że jest niedosyt, bo chciałoby się powalczyć w finale i to był cel, ale cały mój występ, poza jednym kluczowym elementem, na którym dużo straciłem, był na naprawdę wysokim poziomie. Na przestrzeni lat widzę progres i chciałbym, żeby on był doceniony. Wiem, że teraz będę szedł tylko w górę – podsumował zawodnik.
Trener Rafał Polaczyk również podkreśla, że po startach biało-czerwonych jest niedosyt, ale trzeba mieć na uwadze, że teraz najważniejsze są igrzyska olimpijskie, a forma zbudowana na mistrzostwa Europy powoli wygasa.
– Mam nadzieję, że ten niedosyt Klaudii wspólnie przekujemy na igrzyska olimpijskie, a jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia – zaznaczał szkoleniowiec.
– Rozważaliśmy, czy Klaudia w ogóle powinna wystąpić w Krakowie, ale bardzo chciała zaprezentować się przed własną publicznością. Wszystko dlatego, że baza, którą szykowaliśmy zimą, była zbudowana na mistrzostwa Europy. Klaudia to potwierdziła, zdobywając złoto oraz kwalifikację olimpijską. To zmęczenie sezonowe się nawarstwia i trzeba znowu popracować nad bazą, a niedługo wyjeżdżamy na treningi do Paryża. Tam będzie restart, ale zawodnicy wiedzą, że czeka ich wiele ciężkiej pracy.
W niedzielę, czyli ostatniego dnia zawodów, kajakarzy czeka rywalizacja w kayak crossie. Na liście startowej ponownie widnieją Stach i Zwolińska, a wśród mężczyzn Michał Pasiut, Jakub Brzeziński, Mikołaj Mastalski i Mateusz Polaczyk.
– Zawodnicy są przygotowani, po ostatnim Pucharze Świata w Pradze są ambicje, żeby zdobywać jeszcze lepsze wyniki, niż ćwierćfinał. Tutaj ważny jest prestiż, bo to w końcu zawody o skali światowej. Każdy chce być rankingowany, ale nie jest to już kwalifikacja olimpijska. Jednocześnie zawsze podchodzimy bojowo i nie inaczej będzie w Krakowie – dodaje Piotr Prusak, trener-koordynator kayak cross.