Lewica zaprasza na wspólne zakupy prezesa NBP i polityków PiS, aby pokazać im jak bardzo drożeje żywność i inne produkty pierwszej potrzeby.
– Politycy twierdzą, że inflacji nie ma, że to nie jest aż tak wielki problem. Dlatego też zapraszamy posłów PiS: pójdźmy razem na takie zakupy! Nie wiemy, gdzie Adam Glapiński kupuje, ale i jego zapraszamy pod Halę Mirowską – oświadczyli posłowie Krzysztof Gawkowski i Tomasz Trela.
Zdaniem posłów dane o inflacji, które podaje GUS nie pokazują prawdziwej skali podwyżek, a ceny niektórych produktów żywnościowych w przeciągu roku wzrosły o 100 procent.
Politycy Lewicy od ponad roku robią te same zakupy w tym samym miejscu, w Hali Mirowskiej w Warszawie. I tak za koszyk podstawowych produktów chleb, masło, jajka, olej, ser żółty, kawałek szynki, ziemniaki, pomidory, cebula, jabłka, twaróg włoszczyzna w listopadzie 2021 zapłacili 82,70 zł, w grudniu 97,60, a już w marcu 2022 rachunek wyniósł 144 złote. Dalej było jeszcze gorzej w październiku 2022 r koszyk kosztował 169 zł, a dziś 3 kwietnia 2023 r. za te same produkty posłowie zapłacili – 179 zł.
Paragony grozy
– Od półtora roku robimy w tym samym miejscu zakupy i co miesiąc ten koszyk zakupów jest coraz droższy. Rok do roku zapłaciliśmy więcej o 35 zł. Coraz wyższe ceny to coś, do czego przyzwyczailiśmy się – mówił Krzysztof Gawkowski zaraz po skończonych sprawunkach.
– Wigilia 2022 r. była droższa o 18 procent od tej sprzed roku, a dziś święta Wielkiejnocy będą droższe rok do roku o 25 procent – podsumował szef KP Lewica.
– Rząd Mateusza Morawieckiego doprowadził do najdroższych świąt Wielkanocnych od dekad, przez co wiele świątecznych stołów będzie uboższych o wiele produktów – zaznaczył.
Zdaniem Lewicy receptą na obniżenie inflacji w Polsce jest uruchomienie środków w ramach KPO, a które wciąż blokuje rząd Mateusza Morawieckiego.
Spadek inflacji nie oznacza spadku cen
– Byliśmy tu pierwszy raz w listopadzie 2021 r. i od tego czasu zapłaciliśmy ponad 100 procent więcej. To pokazuje, że opowiastki prezesa Glapińskiego i premiera Morawieckiego, że nie jest drogo, że coś jest tańsze, są wierutnym kłamstwem – mówił poseł Tomasz Trela.
– PiS nie robi nic, aby obniżyć inflację. Niech rządzący nie wmawiają ludziom głupot, jeżeli inflacja spadła do 16 procent, to nie oznacza to, że cokolwiek staniało, to znaczy, że cały czas drożeje, ale wolniej – oświadczył.
Ile Adam Glapiński ma w portfelu?
Zdaniem posła prezes NBP, który twierdzi, że wraz ze spadkiem inflacji ceny będą spadać, wprowadza w błąd.
– Nie wiem, gdzie Adam Glapiński robi zakupy, czy też co on kupuje, ale wiem, ile on zarabia. Prezes NBP zarabia 3600 zł dziennie, tyle ile nauczyciel przez miesiąc. Dziś ponawiamy zaproszenie: proszę przyjść z nami na Halę Mirowską i porozmawiać z kupcami oraz klientami i odpowiedzieć na pytanie, dlaczego kilogram pomidorów kosztuje 32 zł? Adam Glapiński jest w stanie kupić za jedną dniówkę jedzenia na cały miesiąc, ale co ma powiedzieć emeryt, który na cały ten okres ma 1700 zł? Panie prezesie zarabia Pan rocznie 1 mln 300 tysięcy zł, szef Rezerwy Federalnej Stanów Zjednoczonych zarabia mniej od Pana – oświadczył.